Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski [1 kl.]
Zawsze Wierni nr 3/2010 (130)

Paweł Taufer

Tradycja pierwotna a Tradycja katolicka

cz. II: Proces wtajemniczenia

Od redakcji: Przedstawiamy naszym czytelnikom drugą część krytycznego studium poglądów Juliusza Evoli autorstwa prof. Pawła Taufera. Studium to zostało pierwotnie opublikowane w kwartalniku „Le Sel de la terre” (‘Sól ziemi’), wydawanym przez związanych z Bractwem Kapłańskim Św. Piusa X tradycyjnych dominikanów z Avrillé. Wydaje się rzeczą bezsporną, że jest to dziś jeden z najpoważniejszych periodyków Tradycji katolickiej na świecie. Nic więc dziwnego, że prezentowany artykuł dowodzi niezwykłej erudycji autora, jego znajomości opisywanego zagadnienia, a także umiejętności dokonania jego właściwej oceny z katolickiego punktu widzenia.

Wielu czytających te słowa może być zdziwionych podejmowaniem krytycznej analizy „idealizmu magicznego” neopogańskich twórców na łamach Zawsze wierni. Inni jednak, lepiej znający różnorakie środowiska identyfikujące się w Polsce z konserwatywnym i tradycyjnym katolicyzmem, odniosą niewątpliwą korzyść, dowiadując się, dokąd może prowadzić zainteresowanie tym niebezpiecznym nurtem, a także jak dalekie od jakichkolwiek związków z katolicyzmem są intelektualne fascynacje pseudomyślicielami w rodzaju Evoli. Zamieszczamy więc to obszerne studium przede wszystkim ku przestrodze, a także w celu dostarczenia tradycyjnym katolikom poważnych argumentów przeciwko propagandzie środowisk tzw. tradycjonalizmu integralnego, która w mniej lub bardziej zawoalowanej formie pojawia się dziś coraz częściej, silnie oddziałując zwłaszcza na katolicką młodzież.

Przy próbie uchwycenia, na czym polega istota inicjacyjnego „spełnienia”, które należy rozumieć jako wewnętrzną przemianę jednostki, mającą na celu dotarcie do „wyższych stanów bytu”, bardzo użyteczna i pouczająca okazuje się lektura dzieł Evoli, takich jak Tajemnica Graala czy Tradycja hermetyczna.

Chodzi tu o dwie wersje tego samego zagadnienia, wzajemnie się uzupełniające i objaśniające, a ponadto przystępniejsze niż inne dzieła podobnego typu, jak Człowiek i jego rozwój według nauk Wedanty1 Renata Guénona (1926), które sprawiają czytelnikowi trudność w odbiorze i są niełatwe do zrozumieniu ze względu na liczne nawiązania do mglistych i odpychających koncepcji inicjacyjnych, zaczerpniętych z hinduizmu. Swoją drogą, te hinduistyczne elementy nie sprawiały Evoli żadnych trudności, gdyż stale się do nich odwoływał w swej pracy Tradycja hermetyczna, która ukazała się w 1931 r.

Od pierwszych stron tego dzieła autor odwołuje się do „pewnej tajemnej nauki o charakterze mądrościowym, a zarazem praktycznym, to znaczy zawierającej wskazówki postępowania”, do „wiedzy rzeczywistej”, posiadającej „konkretne, ontologiczne znaczenie i zdolnej do udzielania pewnych nadnaturalnych mocy”, do „wiedzy sakralnej”, która powszechnie określana jest terminem ars regia (‘sztuka królewska’) i pozostaje w bezpośrednim i prawomocnym związku z Tradycją pierwotną2.

Ars regia, praktykowana przez dawnych alchemików do czasów średniowiecza, ukrywała się pod rozmaitymi nazwami, odwołując się mgliście do wiedzy astrologicznej i elementów chemii. Uciekała się też do pewnych działań o charakterze symbolicznym, w świetle których – w oczach podchodzącego doń z nieufnością Kościoła oraz osób niewtajemniczonych – uchodziła bardziej za eksperymentalną naukę i pierwotną namiastkę współczesnej chemii, niż za praktykę inicjacyjną:

Doktryna hermetyczna, obca duchowi chrześcijańskiemu, właśnie dzięki nieprzeniknionemu charakterowi swego metalurgicznego przebrania, mogła przetrwać w epokach historycznych, zdominowanych przez islam i katolicyzm, (...) nie doznając po drodze żadnych poważniejszych zniekształceń3.

Pierwszy etap wtajemniczenia, które powinno doprowadzić do „Wielkiego Dzieła” oraz „Budowy Świątyni” – dwóch alegorii opisujących osiągnięcie najwyższego stanu bytu – według Juliusza Evoli zasadza się na przejściu przez burzliwe, lecz rzeczywiste oddzielenie duszy od ciała (jest to faza odpowiadająca temu, co w tekstach masońskich nazywa się ars spagirica, „sztuką rozdzielenia”), podczas którego wytrwałość wtajemniczanego zostaje poddana ciężkiej próbie, polegającej na zachowaniu rozbudzonej świadomości, w celu „wzmocnienia swego ducha w obliczu wszelkich niebezpieczeństw halucynacji i przerażenia”4.

Uwaga powinna być skupiona na dążeniu do osiągnięcia stanu, w którym jest się „absolutnym panem nad powłoką zwierzęcą”, na stałym podsycaniu uczucia absolutnej wyższości nad materią, w taki sposób, aby „oswobodzić wolę z wszelkiego uzależnienia oraz przyzwyczaić ją do panowania”. Uwaga powinna się cechować stałym napięciem w celu osiągnięcia absolutnego i niezachwianego panowania umysłowego. Stałym pragnieniem adepta powinno być rozciągnięcie tego panowania nie tylko na samo ciało, ale również na jego żądze i uczucia, wobec których wtajemniczanemu musi udać się zachować najwyższą obojętność5. Pod tym względem stwierdzamy się szerokie podobieństwo do buddyjskiej ascezy, która prowadzi do stanu nirwany, czyli wygaszenia doznań, najdalej idącego oddzielenia od rzeczywistości materialnej.

Dzięki wytrwałym ćwiczeniom, narażając się na poważne niebezpieczeństwa natury psychofizycznej, wtajemniczony dochodzi do ekstatycznego stanu, przypominającego trans. Można wręcz opisać go jako magiczny sen, podczas którego świadomość, utwierdzona w absolutnym wywyższeniu własnej woli, czuwa niczym „władza nad trwającą ekstazą”. W owym stanie wtajemniczanemu adeptowi w pewnym momencie ma przyjść z pomocą tajemnicze  „świetlane objawienie”.

Jest to etap „przekroczenia snu”, typowy dla „królewskiej sztuki bohaterów”. Herosem jest ktoś, kto przekroczył duchową granicę – mors triumphalis (‘zwycięskiej śmierci’) – i dzięki temu stał się godzien przywrócenia złotego wieku. To alchemicy

uwolnili ołów od jego „przypadłości”, wyswobadzając go z niedoskonałości i mroku oraz przemieniając w złoto. W ten sposób urzeczywistnili „tajemnicę alchemicznego kamienia”. Złoto i „alchemiczny kamień” są tyleż wyrażeniami symbolicznymi, co odniesieniami do królewskiej Tradycji pierwotnej6.

Wtajemniczany adept w tej fazie wewnętrznego „przebudzenia”, ponownego odkrycia i odsłonięcia boskości ukrytej w głębi samego siebie, niejako zostaje porwany „śpiewem ptaków”, językiem istot powietrznych, nieziemskich, który symbolizuje wyższą sferę, zajmowaną przez bogów i aniołów. Jest to język, który pozwala mu zrozumieć tajemniczą mowę natury i ukryte więzi podtrzymujące porządek wszechświata7.

Nie możemy przeoczyć, jak dalece Evola nawiązuje do autorów, którzy – posługując się zaszyfrowanym alchemicznym językiem – utożsamiają „okultystycznego ducha świata”8 ze „światłem”, które znienacka ukazuje się adeptowi, aby objawić mu samą istotę wtajemniczenia. „Światło”, nazywane także „Złotem” lub „Słońcem”, to symbole odnoszące się do Tradycji pierwotnej.

Evola dodaje: „Ktoś, kto wszedł już w posiadanie nici Ariadny, ubezpieczony w ten sposób, może sam puścić się w niebezpieczną drogę” (tzn. drogę interpretacji tego rodzaju). Z pewnością katolikowi, mającemu w pamięci słowa św. Jana Apostoła o duchu tego świata, nie powinno wspomnianej nici zabraknąć.

Logika tego wywodu prowadzi do wniosków, które nie powinny nas dziwić. Czytając podany tutaj zwięźle w ogólnych zarysach opis procesu wtajemniczenia pióra Evoli, można łatwo dostrzec parodię męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Męka i śmierć są przedstawione jako cierpienie wtajemniczanego, który za pomocą sztuk magicznych powinien się oderwać od materialności ciała i od wszelkich ziemskich uczuć. Jest to konieczna faza solvere (‘uwolnienia’) od wszystkich aspektów jego poprzedniego życia jako „zwyczajnej” istoty ludzkiej, w fideistycznym oczekiwaniu „zmartwychwstania” w formie istoty wyższej, o zupełnie odmiennej naturze, wyższej od natury ogółu śmiertelników. Moment ten, zaznaczany przez wtajemniczonych symboliczną obecnością krwi i wody9, powinien doprowadzić adepta do „wyrwania miecza ze skały”. Chodzi o wyzwolenie mocy wyższego rzędu, czyli wiedzy ezoterycznej, którą materialność – symbolizowaną przez skałę – skrywa w sobie. Wspomniany miecz należy wznieść ku światłu słońca. Wzór stanowią przygody króla Artura, rycerza Okrągłego Stołu, któremu pod nadzorem czarodzieja Merlina, uosobienia owej transcendującej cząstki samego siebie, udaje się zdobyć nadnaturalną wiedzę i moc.

Śmierć inicjacyjna oraz następujące po niej „zejście do piekieł” zbliżone jest do „zasady horyzontalnej”, symbolu zawieszenia wszelkiej materialności, w oczekiwaniu na odnalezienie wymiaru „wertykalnego”. W sensie wyższym jest to faza następna – coagulare (‘łączyć, sklejać’) – charakteryzująca się duchowym „zmartwychwstaniem” i „wniebowstąpieniem”. Te dwa momenty łączą się ze sobą, tworząc krzyż, w centrum którego znajduje się róża, symbolizującą przebudzenie i zmartwychwstanie do oczekiwanej nieśmiertelności10.

W ten sposób inicjacyjne „spełnienie”, wyzwalająca palingeneza (odrodzenie), obejmująca fazę „świetlanego objawienia”, osiąga punkt kulminacyjny, uwalniając cały potencjał absolutnego „charakteru rzeczywistości”11. Konsekwencje tego są bardzo poważne. Przede wszystkim człowiek odnowiony w „Wielkim Dziele”, „zjednoczony ze światłem” adept, nazywany inaczej jeszcze „Białym Złotem”, „Białym Kamieniem”, „Siarką” lub „Żyjącym”, zostaje oderwany od natury człowieka śmiertelnego i przechodzi do nowego sposobu istnienia, nieograniczonego naturalnymi więzami, całkowicie obcego „tłumowi niewtajemniczonych”, na których spogląda ze wyżyn empireum, na które się wzniósł jak „miażdżą się nawzajem i popychają w błoto lub ciemności”12.

Od tej pory człowiek „wyróżniony” – to inny zwrot oznaczający tę wyższą osobowość – zostaje poddany „duchowym wpływom”, za przyczyną których nie tylko „zdobywa pewną wiedzę”, ale także pewną „moc”. Wpływy te wyjaśniają działalność, która „nawet jeśli nie zawsze jest przejrzysta, przekracza jednak niewspółmiernie wszystko, co leży w mocy człowieka”13.

Ten, kto się „odrodził”, nie pozostaje już „pod wpływem śmierci”. Jego ciało zostało przemienione w „ciało chwalebne”, w którym „Duch i Ciało stały się jednym i tym samym”. Przemiana ma charakter trwały. Ciało stało się jednością z „siłą życiową”, która je podtrzymuje, dlatego „jest rzeczą naturalną, że niewielu może zostać dotkniętych zniszczeniem i zginąć wraz z ciałem”14.

Kiedy zechce umrzeć, czyli opuścić ludzką kondycję (znów parodia Pana Jezusa – przyp. aut.), wybiera osobę zdolną go zastąpić, to znaczy wziąć na siebie odpowiedzialność za jego funkcję, która w ten sposób trwa nadal w niezmienionej postaci15.

„Oświecenie i wywyższenie wszystkich ludzkich zdolności”16 sprawiają, że ars regia17 nie ma przed adeptem żadnych tajemnic i może się nią posługiwać w przysługującym mu panowaniu nad nieprzebranym tłumem niewtajemniczonych. „On troszczy się wyłącznie o to, aby pewne rzeczy miały miejsce: zapewnia dokładnie określone środki oraz warunki, podejmuje działanie – i to wszystko”18. Chodzi tu zatem o pewną „wiedzę proroczą”, która wyraża się „poprzez status «Ja» zjednoczonego z pewnymi potęgami, decydującymi o wydarzeniach w świecie zewnętrznym”19.

Chodzi tu o potęgi, którym przyzwolono rządzić na ziemi, a które niezwykle jasno opisuje w swoim Pierwszym Liście św. Jan Apostoł...

Magia i jej skutki

Skoro dotarliśmy do tego punktu, nie możemy się uchylić od następującego pytania: czy magia istotnie może dostarczyć jakiejś rzeczywistej władzy, czy też raczej daje się sprowadzić do bezładnej gmatwaniny zaklęć, to znaczy do prawdziwej szarlatanerii? A może po prostu jest owocem chorej lub wybujałej wyobraźni?

Oto nasza argumentacja: jest rzeczą dowiedzioną, że dzisiejsze masonerie wysokiego stopnia, najwyższe tajemne kręgi, zamknięte wyższe stowarzyszenia, które szukają wpływu wszędzie tam, gdzie skupiona jest największa władza, czego wyrazem są ciała o charakterze międzynarodowym, jak Organizacja Narodów Zjednoczonych20, są w rzeczywistości prawdziwymi zarządcami narodów, realizującymi swoją wolę według coraz mniej spójnych planów. Ponieważ liczba zarządców jest mocno ograniczona, wynika stąd, że wyłącznie od tej wielkiej władzy, która została przyznana tej nielicznej grupie, może pochodzić nieodzowne i całkowite posłuszeństwo o wiele liczniejszej grupy kierowniczej, zajmującej niższe stopnie wykonawcze. Władza z natury swojej nie może pochodzić od ludu, w przeciwieństwie do tego, co głosi zwodniczy, świecki i demokratyczny dogmat. Jakie jest więc jej źródło?

Oddajmy głos Renatowi Guénonowi. Jego autorytet w tej kwestii nie ulega żadnej wątpliwości, podobnie jak głęboka i bezpośrednia znajomość tajników magii:

Magia jest właściwie wiedzą eksperymentalną. (...) Jeśli rozpatruje się ją w sposób uproszczony jako mniej lub bardziej „tajemną wiedzę”, zastrzeżoną wyłącznie dla mniejszości, to tylko z powodu poważnych zagrożeń, jakie ze sobą niesie. Z tego punktu widzenia istnieje ważna różnica pomiędzy ludźmi, którzy zachowując wszystkie konieczne środki ostrożności, świadomie wywołują zjawiska w zgodzie z prawami, które wcześniej zbadali, a tymi którzy – przeciwnie – są nawet nieświadomi istnienia owych praw i zdają się przez to na łaskę nieznanych sił21.

Niebezpieczeństwa te zostały zaznaczone także przez Evolę, który z pewnością również w tej dziedzinie nie odznaczał się naiwnością:

Sądzimy – mówi Evola – że nie można prowadzić poważnych badań nad historią tajnych stowarzyszeń ostatnich stuleci, z masonerią włącznie, nie biorąc pod uwagę możliwości, że w pewnym momencie ciemne siły oddziaływały na osoby, które weszły w sferę ponadzmysłową bez koniecznych kwalifikacji, pozwalających stać się naprawdę „oświeconymi” i zapobiec pułapkom właściwym takiej mocy22.

I dalej:

Zważywszy na „kierowniczą skuteczność” organizacji [współczesnej masonerii], rodzi się wyraźne odczucie, że ma się do czynienia (...) z ciemną mocą. Dlatego jest całkiem możliwe, że jej rytuały są bardziej niebezpieczne, niż mogłoby się wydawać, albowiem w wielu wypadkach ich uczestnicy, nie zdając sobie z tego sprawy, nawiązują kontakt z siłą nieuchwytną dla przeciętnej świadomości23.

Dlatego Guénon zauważa:

Z drugiej strony trzeba koniecznie zwrócić uwagę na to, że ludzie, którzy mają pełną i głęboką znajomość tych spraw, bezwzględnie powstrzymują się od praktyk magicznych, z wyjątkiem kilku specjalnych przypadków, w których zresztą postępują w sposób całkowicie odmienny od przeciętnego maga, (...) który nie zna prawdziwych przyczyn wszystkich swoich zabiegów.

Guénon wprowadza jeszcze jedno rozróżnienie. Odróżnia magię, która wykorzystuje jedynie siły natury, od teurgii, czyli magii sakralnej, której rytuały służą do nawiązania kontaktu z bóstwem i posłużenia się nim wedle własnej woli. Skutki teurgii,

nawet gdy przypominają rezultaty magii, różnią się całkowicie co do przyczyny, a to właśnie przyczyna – a nie zjawisko przez nią wywołane – pochodzi w tym przypadku ze sfery transcendentnej.

W związku z tą kwestią odwołuje się, być może jeden jedyny raz w całej swej twórczości, do pewnej analogii z nauczaniem katolickim:

Istnieją zjawiska, na zewnątrz całkowicie podobne, które stwierdzono u świętych i czarowników24. Jest sprawą oczywistą, że tylko w pierwszym przypadku można im przypisać charakter „cudowny” albo dosłownie „nadprzyrodzony”. W drugim przypadku mogą być one co najwyżej „pozaprzyrodzone”25. Jeżeli więc zjawiska są takie same, różnica nie zawiera się w ich naturze, a wyłącznie w przyczynie26.

Istnieje pewien sposób postępowania – podsumowuje Guénon –

który polega na skupieniu w sobie wpływów („błądzących”, według nadanej im przez niego definicji, przynależnych pozaludzkim bytom „w stanie subtelnym” – przyp. aut.) w sposób pozwalający posługiwać się nimi do woli i posiadać dzięki temu stałą możliwość wywoływania określonych zjawisk27.

Jeśli wierzyć Guénonowi, należy przyjąć istnienie zależności przyczynowo­skutkowych między praktykami magicznymi a niemal nieograniczonymi mocami, jakie stają się udziałem maga. Dlatego pewne wypowiedzi, jak poniższa, znaleziona w książce Jakuba Ponce’a, masona 33. stopnia rytu szkockiego, członka Najwyższej Rady Meksyku, nabierają wartości równej z dowodową:

Jest naprawdę konieczne, aby zdać sobie sprawę, że nauki tajemne nie są czymś wyimaginowanym, jak to przedstawiają zwykłe encyklopedie. One są absolutnie prawdziwe i bardzo ważne. Budzą szczególny niepokój i zagrożenie w rękach ludzi, którzy nie potrafią ich dobrze wykorzystać. (...) Kto tylko chciałby przyłączyć się do okultyzmu bez głębszej znajomości filozoficznego uzasadnienia mocy, o których mowa, jest podobny do pocisku z głowicą nuklearną, wystrzelonego bez określonego celu. Przypomnijmy sobie Hitlera i II wojnę światową!28.

Podsumowując: o jakie moce chodzi? Według Evoli są to m.in.: (...) możliwość zawładnięcia „formą” lub „ciałem subtelnym” oddzielonym od ciała fizycznego poprzez zjawisko bilokacji; możliwość przybrania odmiennych form cielesnych; możliwość natychmiastowego przeniesienia się do jakiegokolwiek innego punktu w przestrzeni; niewidzialność; panowanie nad siłami natury29.

Oto dyskretnie ujawniony powód dla którego wiodące korporacje amerykańskie za dziesięć lat zamierzają wydawać 4 mld dolarów rocznie na konsultacje u mistrzów New Age w celu „podniesienia świadomości” ich personelu kierowniczego za pomocą praktyk magicznych30.

Evola i tantryzm. Grupa Ur

Moglibyśmy w ogólnym zarysie stwierdzić, nie obawiając się popełnienia błędu, że celem każdego wysoko wtajemniczonego jest zastąpienie Boga przez „Ja” lub – zdaniem Evoli – przekształcenie się „w ten byt, którym chcieliśmy być”31.

Staje się to na drodze – powtórzmy – „metafizycznego spełnienia”, polegającego, według samych wtajemniczonych, na progresywnej ascezie, opartej na intuicyjnym sposobie działania i na użyciu technik magicznych. Na tej drodze rozum musi zostać bezwzględnie wyeliminowany, ponieważ jest władzą niższą, zupełnie nieprzystosowaną do rozpoznania „przestrzeni” ponadludzkich. Jest to zjawisko – jak zapewniają – które łączy wzloty mistyków chrześcijańskich, praktykujących ascezę pod wpływem łaski, ze ścieżką faustowską, to znaczy sposobem samozbawienia w procesie kierowanym przez siły, których pochodzenie nosi wyraźne znamiona piekielne.

Można założyć, że Evola przeżył tę fazę u schyłku lat 20. w kręgach, które przekształciły się w Grupę Ur (Ur jest określane jako „straszny ogień inicjacji magicznych”32, ogień, który odwołuje się do źródeł), którą zorganizował w 1927 r. wspólnie z Arturem Reghinim. Kierował nią do 1929 r. Grupa Ur była zwieńczeniem drogi, którą zapoczątkował badaniem doktryn orientalnych, a zwłaszcza tantr starożytnych Indii33.

Tantry doskonale odpowiadały elitarnej i arystokratycznej wizji Evoli. Ich doktryna jest w rzeczywistości skupiona na pojęciu mocy i nadczłowieka, który negując wszelki dualizm między światem a Bogiem, dochodzi do stwierdzenia, że świat i wszechświat są jego własnym stworzeniem. Utożsamia się w ten sposób z absolutną zasadą świata: Brahmą.

Człowiek przedstawiony w tantrach jest człowiekiem heroicznym, wiira, który „przekraczając każdą granicę, każdy dualizm dobra i zła, cnoty i winyhonoru i wstydu dochodzi do absolutnej anomii” (bezprawia), stając się indywiduum, „które ma za jedyne prawo swoją własną siłę”34. Nie można nie zauważyć wspólnoty poglądów Evoli z koncepcjami filozoficznymi, które Nietzsche zaczerpnął ze Wschodu.

Na podstawie uzyskanych wiadomości Evola napisał pracę Człowiek jako moc, w której obok nauczania na temat mocy rozpatrywał różne formy jogi oraz inne techniki pozwalające zdobyć tę moc, a dzięki niej dotrzeć do sfery transcendentnej. W głównej mierze rozwodzi się nad pogłębianiem kilku szczególnych form jogi, mniej kontemplacyjnych od pozostałych i zdolnych wyzwolić za pomocą rytuałów inicjacyjnych moc ukrytą w człowieku, aby wynieść go na wyższy poziom i uczynić panem rzeczywistości35.

Dodajmy, że tantry są kanonicznymi tekstami kultu Durgi lub Kali, bądź też Parwati (żony Śiwy), a ich treści nie są wolne od elementów obscenicznych i orgiastycznych. Tantryczny mistycyzm erotyczny usprawiedliwia się zasadą, w myśl której nawet zazwyczaj potępiane akty niemoralne, uwolnione od relatywności świata materialnego, stają się środkiem do osiągnięcia pewnych form oświecenia, podczas gdy dosłowna egzaltacja rozmyślnie rozbudzonymi siłami seksualnymi wystawia na próbę nieskazitelną doskonałość jogina (siddha) w zetknięciu z nieczystością moralną.

Chodzi o ścieżkę wtajemniczenia, której Evola poświęcił rozmaite dzieła, a wśród nich Metafizykę płci, wydaną po raz pierwszy w 1958 r. W pracy tej bada tantryczną magię seksu jako możliwe narzędzie dostępu do „Ja absolutnego”36. Kładzie w niej nacisk na „Ścieżkę Lewej Ręki”37, zarezerwowaną

dla tych, których kwalifikacja (...) jest «męska» lub «bohaterska» (...); zatem posiadają odpowiednią kwalifikację, aby nie brać pod uwagę dwoistości przeciwieństw: dobra i zła, zasługi i winy oraz każdej innej analogicznej opozycji ludzkich wartości38.

W swej niszczycielskiej wersji „Ścieżka Lewej Ręki” prowadzi przez praktyki tantryczne do „wzgardy dla każdego prawa i normy”, z czego wynika, że mistrz (siddha) albo adept może czynić to, co chce39, negując „wszelki prawdziwy dystans między Stwórcą a stworzeniem, poprzez urzeczywistnienie głoszonej anomii, to znaczy pogardy dla praw ludzkich i ­boskich”40.

Zatem, ujmując tę sprawę w ogólnym zarysie, ciężko grzesząc, stajemy się de facto bogami. Rzeczywiście, zdaniem gnostyków, tylko ciężko grzesząc, możemy osiągnąć wolność od „prawa” Demiurga. Evola zamierzał ją osiągnąć poprzez uczestnictwo w perwersyjnych „związkach mis­tycz­nych”. Ich celem jest odtworzenie „Pierwotnego Hermafrodyty”, „Wiecznej Boskiej Pary” Tradycji pierwotnej, dzięki procesowi „przeistoczenia” – jak go nazywa Evola, zapożyczając termin z katolicyzmu – który sprawia, że rozkwitają „rze­czywiste obecności”41, oraz sprzyja zaszczepieniu w naszej duszy sił przemieniających. Z całkowitym spokojem sumienia nie wahamy się określić tych sił mianem diabolicznych. Ω

Tekst za „Le Sel de la terre”, nr 42 i 43. Dalszy ciąg w kolejnych numerach Zawsze wierni. Przełożyła z języka francuskiego Ilona Azevedo.

Pozostałe części:

Przypisy

  1. R. Guénon, L’homme et son devenir selon Vêdânta, Mediolan 1997.
  2. J. Evola, La tradizione ermetica (‘Tradycja hermetyczna’), Rzym 1988, s. 7–9.
  3. J. Evola, Il mistero del Graal (‘Tajemnica Graala’), Rzym 1972, s. 170.
  4. J. Evola, La tradizione ermetica, s. 136. Evola ostrzega przed zaburzeniami, które mogłyby wyniknąć z tych doświadczeń, wymieniając między innymi: „niedowład, amnezję, oszołomienie, zwiotczenie mięśni, epilepsję” (ibid., s. 124), typowe zaburzenia wynikające z urazów psychicznych. Z drugiej strony Evola kładzie nacisk na kluczowy charakter tej części inicjacji. Utrzymuje, że ten, kto zamierza przez nią przejść, musi zwyciężyć władający nim strach, narażając się w razie porażki przy tej próbie na zemstę „wściekłej siły o charakterze diabolicznym, która w różnych tekstach inicjacyjnych jest opisana jako burza, grzmot, ulewa, ekstazy, niepokoje, utraty świadomości. Zob. J. Evola, Il mistero del Graal, Rzym 1972, s. 124. Zob. też opowiadanie G. de Turrisy, Testimonianze su Evola (‘Wspomnienia o Evoli’), Rzym 1985.
  5. J. Evola, La tradizione ermetica, s. 116.
  6. J. Evola, Il mistero del Graal, s. 110, 118. Kamień w ezoteryzmie jest symbolem stabilności, na równi z opoką czy wyspą otoczoną wodami, które z kolei przedstawiają chaos.
  7. R. Guénon, Simboli della scienza sacra (‘Symbole świętej wiedzy’), Mediolan 1994, s. 56–59.
  8. J. Evola, La tradizione ermetica, s. 160. Evola precyzuje, że magiczny sen można także osiągnąć drogą orgiastyczną „uwalniającą ciała”, s. 150–151.
  9. Krew u alchemików była symbolem ducha, zasady życia, odrodzenia, kolor krwi był zastrzeżony dla monarchii inicjacyjnej, podczas gdy wody symbolizowały rozpad, chaos świata. Należało przekroczyć jedno i drugie w dziele alchemicznym, by dostąpić do „realizacji”. „Królewska krew” reprezentuje wysoko wtajemniczonych Tradycji pierwotnej, a termin hiperborejski „pamięć krwi” wyznacza konieczną „kwalifikację”, posiadaną przez wybrańca, który nie musi zdobywać jej dodatkowo, gdyż ona istnieje już w nim naturalnie.
  10. J. Evola, La tradizione ermetica, s. 99.
  11. Ibid., s. 109.
  12. Ibid., s. 11 i 15.
  13. J. Evola, L’arco e la clava (‘Łuk i maczuga’), Rzym 1995, s. 207–208.
  14. Ibid., s. 179. Człowiek „wyróżniony” – jak Evola określa „zrealizowanego w życiu” – byłby do tego stopnia panem i władcą swojej egzystencji, tej „podróży w nocy, która nie pozwala mu prawie nic dostrzec na drodze, którą przebywa”, że nawet samobójstwo staje się „najwyższą instancją, która przypieczętowuje jego suwerenność, (...) nie osoby, ale nad osobą”. Mógłby więc ustanowić „ostateczny powód i znaczenie wyboru ze strony „istoty”, która poprzez tę drogę chciała się zmierzyć według trudnej miary: właśnie żyjąc w świecie przeciwstawnym temu, co jest odpowiednie jego naturze, to znaczy przeciwne światu Tradycji”(zob. Cavalcare la tigre (‘Ujeżdżanie tygrysa’), Mediolan 1978, s. 217–225). Evola porusza także temat „chwalebnego ciała literatury gnostycko­chrześcijańskiej”, lecz w rzeczywistości punktem odniesienia pozostaje nadal Guénon, który stwierdza: „Nie jest to wcale ciało w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz «przemienienie» (lub «przeistoczenie»), to znaczy przestawienie go na zewnątrz formy i innych warunków egzystencji indywidualnej; innymi słowy to «realizacja» tej ciągłej i niezmiennej możliwości, której ciało jest tylko przejściowym wyrazem objawionym” (R. Guénon, L’uomo e il suo devenire secondo il Vêdânta, Mediolan 1997, s. 97).
  15. J. Evola, Il mistero del Graal, s. 181.
  16. Ibid., s. 206.
  17. Jest to sama „sztuka królewska” masonerii, którą rzekomo zapoczątkowały siły więcej niż inteligentne, doskonale wiedzące, czego chcą, i dysponujące najodpowiedniejszymi środkami. Wyraża się ona w kontroli „sugestywnych potencjałów, którymi są przesiąknięte różnorodne idee, [w sposobie] ich dozowania, łączenia, stosowania (...). To jest właśnie sztuka dominacji, niewidzialna i straszliwa, która stając się świadoma, jednoczy się (...) z magią” (J. Evola, Imperialismo pagano (‘Imperializm pogański’), Padwa 1978, s. 44). Domeną jej działania jest dominacja nad tłumami, ich zniewolenie poprzez wpływy tak dobrze przedstawione przez Guénona, gdy opisuje „wyższych zwierzchników”, którzy „z jakiego by nie byli zakonu i jakakolwiek byłaby domena ich działania, nie chcą tworzyć «ruchów». (...) Tworzą jedynie stany ducha, co okazuje się o wiele skuteczniejsze, lecz zarazem może mniej dostępne dla kogoś przeciętnego. Nie można zaprzeczyć, że mentalność osobników i zbiorowości może być modyfikowana przez zespół odpowiednich sugestii; w gruncie rzeczy sama edukacja nie jest niczym innym i nie ma tu żadnego «okultyzmu». (...) Aby się utrwalić, określony stan ducha wymaga przychylnych warunków, dlatego należy albo skorzystać z tych warunków, które już istnieją, albo je stworzyć” („Le Sphinx”, La France chretienne anti­maconnique (‘Chrześcijańska Francja antymasońska’), 11 czerwca 1914, s. 277–280). Martynistyczny mag i „biskup” gnostycki Papus, sławny okultysta początku XX w. i przez jakiś czas mistrz Guénona, określał „sztukę królewską” jako „starą naukę o organizacji społecznej, wywodzącą się ze starożytnych sanktuariów egipskich i pieczołowicie przechowywaną w pewnych środowiskach określanych mianem hermetycznych” („Mysteria”, kwiecień 1914, P. Virion, Bientôt un gouvernement mondial? (‘Wkrótce rząd światowy?’), Rennes 1967).
  18. J. Evola, La tradizione ermetica, s. 231.
  19. Ibid., s. 206.
  20. Po zakończonej wojnie w Kosowie wprost nie można oprzeć się wrażeniu, że „bomby NATO uderzyły z prawdziwie milimetrową precyzją w cel nie znajdujący się w Belgradzie, ale w Nowym Jorku: «Szklany Pałac» – i nie był to błąd w celowaniu”, jak opisywał to G. Chiesa, korespondent „La Stampa” w Moskwie, w artykule opublikowanym w numerze z maja w 1999 r. w periodyku misjonarzy kombonianów „Nigrizia”. Bomby te przyniosły efekt zbliżony do silnych środków wzmacniających, podnosząc i pobudzając do działania bezsilne Narody Zjednoczone wraz z ich głównymi i rozprzestrzeniającymi się we wszystkich kierunkach instytucjami, jak Bank światowy czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
  21. R. Guénon, Errore dello spiritismo (‘Błędy spirytyzmu’), Mediolan 1998, s. 58–59.
  22. Według artykułu Evoli opublikowanego w „Il regime Fascista” z 18 stycznia 1939 r., cytowanego w „Cosiderazioni sulla guerra occulta”, 4 Quaderno Evola (4. Zeszyt Evoli), Gênes 1977. Zob. także Cavalcare la tigre (‘Ujeżdżanie tygrysa’), Mediolan 1978, gdzie powołując się na Guénona, czyni aluzję do działania „rzeczywistych ciemnych mocy ukrytych za fasadą świata zmysłów”, s. 207 i 212.
  23. J. Evola, Il mistero del Graal, Rzym 1972, s. 194–195.
  24. „Czary i świętość – oto jedyne rzeczywistości” – zapewniała postać z powieści wysoko wtajemniczonego A. Machena, który uważał całą resztę ludzkości za „bez znaczenia” (cytowany u Pauwelsa i Bergiera, Le matin des magiciens (‘Poranek magików’), Mediolan 1986, s. 281. Machen był wybitnym przedstawicielem zamkniętego stowarzyszenia Róży i Krzyża Zakonu Złotego Brzasku (jeszcze jedno nawiązanie do złotego wieku), gdzie praktykowano magię obrzędową, formę magii stosowaną jedynie do zdobywania nadludzkich mocy. Ważne postaci nazizmu należały do Złotego Brzasku, np. Rudolf Hess i Karol Haushofer, tajemny mistrz Hitlera (obaj byli członkami germańskiej Thule Gesellschaft), nie mówiąc o magach, jak Aleister Crowley, Liddell Mathers; pisarzach i poetach, jak Herbert Wells, Algernon Blackwood lub William Butler Yeats.
  25. Dary pozaprzyrodzone są rozumiane w ten sam sposób przez teologię katolicką. Wyznaczają one dary posiadane przez naszych pierwszych rodziców przed upadkiem; różnica między tym, co nadprzyrodzone i pozaprzyrodzone, jest tutaj dosyć subtelna. Zob. J. Mausbach, Teologia morale (‘Teologia moralna’), Alba 1958, tom I, s. 150.
  26. R. Guénon, Errore dello spiritismo, s. 97.
  27. R. Guénon, Errore dello spiritismo, s. 124.
  28. J. A. Ponce, Introducción a la francmasoneria (‘Wprowadzenie do masonerii’), San Lorenzo 1985, cz. 2, s. 49.
  29. J. Evola, La tradizione ermetica, s. 209–210.
  30. „Badania 500 największych przedsiębiorstw wykazują, że ponad 50% spośród nich odwoływało się do technik «podnoszenia świadomości». Procter&Gamble, TRN, Ford Motor, AT&T, IBM i General Motors zatrudnili instruktorów New Age. (...) Jeśli niektórzy wątpią, że sposób myślenia New Age osiągnął najwyższe bastiony instytucji amerykańskiego biznesu, niech nie zapominają, że w skład programu Graduate School Busines ze Standford University wchodzą zajęcia „kreatywność businesu”, prowadzone przez Michała Raya, w ramach których studenci zapoznają się z medytacją, chanting (śpiewem, recytacją przy muzyce) i analizą snów. Joga, zen i tarot również są zawarte w programach nauczania”. Cytat za: Jan Naisbitt i Patrycja Aburdene, Megatrends (‘Megatrendy’), Mediolan 2000, s. 320.
  31. J. Evola, Cavalcare la tigre, s. 222.
  32. J. Evola, Imperialismo pagano, s. 126.
  33. Dla pełniejszego obrazu zaznaczmy, że tybetańska tradycja buddyjska, którą przyjęli lamowie (kapłani buddyjscy), przewiduje trzy drogi inicjacji pasywnej: 1° hinajana: życie w czystości, blokada wszystkich pragnień; 2° mahayana: posługiwanie się namiętnościami z „ostrożnością”; 3° wadżrajana: sekretna droga, która posługuje się każdą pasją, każdym ludzkim aktem. Depozytariuszem tych inicjacji jest dalajlama. Zob. J. M. Riviere, Kalachakra, 1985; autor to wysoko wtajemniczony członek masonerii, urodzony w Paryżu w 1903 r., profesor uniwersytecki indologii, autor Histoire des doctrines ésoteriques (‘Historia doktryn ezoterycznych’) i Amulettes, talismans i pentacles (‘Amulety, talizmany i gwiazdy pięcioramienne’). Evola w innej pracy zatytułowanej Lo yoga della potenza (‘Joga mocy’), 1988, s. 168., wyjaśnia, że wajrayana jest drogą ascezy wiira, dosłownie „bohatera”, „mającego upodobanie w śmiałych rytuałach dionizyjskich” (ibid., s. 282). Wadżrajana, mówi Evola, jest tantryzmem lamaicko­buddyjskim (ibid.). Kobiety, precyzuje ze swej strony Riviere (Kalachakra, s. 139), są źródłem pradżnia (intuicyjnej mądrości) w rytualnym zjednoczeniu orgiastycznym (Evola, ibid., s. 171); należy zauważyć, że u Evoli (s. 162) symbol orgii jest złożony z dwóch przenikających się trójkątów, tworzących heksagram.
  34. M. Fraquelli, Il filosofo proibito (‘Zakazany filozof’), Mediolan 1994, s. 51. W celu pogłębienia znajomości Evoli i jego dzieła można sięgnąć do jego bibliografii i referencji.
  35. O realności nabytych tą drogą mocy – zob. J. Evola, Lo yoga della potenza, s. 106.
  36. J. Evola, Metafisica del sesso (‘Metafizyka płci’), Rzym 1976, s. 99.
  37. W przeciwieństwie do „ścieżki Prawej Ręki”. W orientalnej wizji inicjacyjnej bóstwo, Zasada absolutna (Brahman) przedstawia trzy aspekty: moc, która tworzy (Brahma), która zachowuje (Wisznu) i która przemienia (Śiwa). Potwierdzenie faktycznego stanu, pozytywnych praw i zasad prowadzących do Tradycji pierwotnej stanowi „ścieżkę Prawej Ręki”, natomiast porządek „ścieżki Lewej Ręki” zagłębia się w „śiwaickim” aspekcie zniszczenia, postrzeganego jednak jako manifestacja wyższości w stosunku do każdej skończonej i uwarunkowanej formy, ścieżka zarezerwowana wyłącznie dla ascetów, czystych, bohaterów.
  38. J. Evola, Metafisica del sesso, s. 335.
  39. Ibid., s. 163–164.
  40. Ibid., s. 70; zob. też L’arco e la clava, op. cit., s. 196. Aspekt uchwycony po mistrzowsku przez B. Giacoppo w eseju o Evoli i katolicyzmie, zatytułowanym Il superomismo, anima composita del mistero d’iniquità: saggio su Evola; mowa wygłoszona w marcu 1984 r. na zjeździe Civitella del Tronto.
  41. Ibid., s. 268–271.