Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Józefa, Oblubieńca NMP, wyznawcy, Patrona Kościoła katolickiego [1 kl.]
Zawsze Wierni nr 1/2013 (164)

ks. Jan Jenkins FSSPX

Dlaczego pracujemy w Polsce? Bo jesteśmy najbardziej nowocześni ze wszystkich

Każdego roku Kościół święty przeżywa rocznicę Narodzin naszego Zbawiciela. Rocznice i wspominanie minionych wydarzeń odgrywają w naszym życiu niezwykle istotną rolę, dzięki nim bowiem nie zapominamy, skąd pochodzimy, a także jaki jest cel naszej walki o Tradycję oraz dzieła uświęcania dusz.

Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X działa w Polsce od 18 lat, warto więc przypomnieć sobie cel naszego apostolatu oraz powody, dla których jesteśmy w Polsce. Działamy przez okres odpowiadający mniej więcej jednemu pokoleniu, ważne jest zatem, by i kolejne pokolenie zachowało w pamięci trudy i osiągnięcia minionych lat. Nie ma innej nauki, która mogłaby nas ocalić, jak tylko nauka naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Tylko On jest Bogiem i człowiekiem, który przyszedł, aby umrzeć na krzyżu za nasze grzechy. Pan Jezus Chrystus stwierdza jednoznacznie: jeśli nie uwierzycie, nie będziecie zbawieni (J 8, 24). Z tego powodu Apostołowie rozeszli się po całym świecie, aby nauczać i przekazać tę doktrynę, konieczną dla naszego zbawienia.

Sam Zbawiciel polecił im: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, ucząc je, jak zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem”. To interesujące, że ilekroć Pan Jezus rozkazywał uczniom, aby szli i nauczali, zawsze odnosił ten rozkaz do Jego misji otrzymanej od Ojca. Mówił im: „Jak Ojciec posłał Mnie, tak ja was posyłam” (J 20, 21). A nawet posuwa się dalej, mówiąc: „Moja nauka nie jest Moją własną, ale Ojca, który Mnie posłał” (J 7, 16). Pan Jezus daje nam doktrynę zbawienia, zgodnie z Jego misją, aby przekazać nam prawdę o Bogu. Podobnie apostołowie — nie byli posłani, aby nauczać, tego, czego sami chcieli, ale aby przekazać naukę Tego, który ich posłał — Jezusa Chrystusa.

Nie chodziło więc o ich własną doktrynę, czy o doktrynę faryzeuszy albo saduceuszy, ale o doktrynę Odkupiciela, o doktrynę, która prowadzi nas do Ojca. Jedynie Chrystus przyszedł od Ojca i jedynie w Nim, dzięki Bożej łasce, możemy stać się Ojcu mili. Pan Jezus obiecuje, że będzie z nimi aż do skończenia czasów: „Oto jestem z wami aż do końca świata”. Nauka jego przetrwa całą wieczność, zgodnie z tym, co powiedział: „niebo i ziemia przeminą, ale słowa Moje nie przeminą” (Mt 24, 35). Toteż św. Paweł Apostoł, mówiąc do pierwszych chrześcijan, naucza ich słowami: „Tradidi quod et accepi” (1 Kor 11, 23) — „Przekazuję wam to, co i sam otrzymałem”.

Apostołowie rozesłani zostali przez Pana, aby głosić światu doktrynę niezmienną, depozyt i skarb, którego celem jest życie wieczne. W Bogu nie ma odmiany. Nauka Pana Jezusa nie może się zmienić, ponieważ On Sam jest niezmienny. W dzisiejszych czasach, kiedy moderniści dokonują ciągłych zmian w Kościele, tym bardziej musimy przylgnąć do tego, czego nauczył nas Bóg. Ludzkie nauczanie nie może zbawić naszych dusz, jedynie posłuszeństwo prawdzie Bożej może nas zbawić.

Ale jak mamy poznać prawdę Bożą w obecnych czasach, gdy tak wiele obcych poglądów zewsząd nas otacza? Prawdę Bożą możemy poznać jedynie wtedy, kiedy przyjmujemy Tradycję. Tradycja jest tym, co zostało przekazane nam od Apostołów i ich następców aż do naszych czasów. Skoro Pan Jezus powiedział, że Jego słowa trwać będą na zawsze, musimy jedynie patrzeć i rozpoznać to, co było powszechnie uznawane i praktykowane w całej historii Kościoła, poczynając od Apostołów. Jeśli chcemy wiedzieć, czego nauczał Pan Jezus, należy szukać tego w Tradycji. Pismo święte, sobory powszechne, pisma Ojców Kościoła tylko w tym sensie są ważne, o ile przekazują nam to, co Pan Jezus przekazał Apostołom.

Chrześcijaństwa nie wynaleziono wczoraj i nie jest ono wynalazkiem papieża. Papież jest jedynie narzędziem, dodajmy — narzędziem niezbędnym, niemniej tylko narzędziem, które musi służyć celowi, dla którego otrzymało tak wzniosłą funkcję. A jest nią strzeżenie depozytu, definiowanie i przekazywanie depozytu wiary powierzonego nam przez Chrystusa Pana za pośrednictwem Apostołów. Zatem jeśli ktoś oddala się od Tradycji Kościoła, oddala się tym samym od doktryny naszego Pana Jezusa Chrystusa i odłącza się od Boga. Tradycja nie jest żadnym „doświadczeniem”, jak twierdzą moderniści. Dla nich Tradycja jest nieokreślonym zmysłem religijnym, przekazywanym przez pokolenia, odpowiadającym ludzkiej „potrzebie boskości”. Toteż nazywają Tradycję „żywą”, ponieważ karmi się ona tym „żywym” doświadczeniem, które zmienia się w każdym pokoleniu.

Jest to jednak całkowicie sprzeczne ze znaczeniem słowa „tradycja”, oznaczającego przekazywanie czegoś, tu konkretnie — przekazywanie depozytu i dziedzictwa. W jaki sposób można przekazać doświadczenie? Doświadczenie jest osobiste z samej swej natury, ograniczone do osoby, która je odczuwa, bardzo prywatne — nawet najbliżsi przyjaciele nie mogą go dzielić w pełni z tym, kto je przeżywa, ponieważ oni mają inne uczucia, inne odczucia, inne własne doświadczenie. Jedynym, co możemy przekazać innym, oprócz rzeczy materialne, jest to, w co wierzymy oraz sposób, w jaki działamy, innymi słowy — są to doktryna i obyczaje. Wszystko poza tym jest nieprzekazywalne. Tradycja jest „żywa” nie dlatego, że daje nam nieokreślone „doświadczenie” religijne, albo że jest nieustannie zmieniana — ale dlatego, że dając nam naukę Jezusa Chrystusa, jako jedyna daje nam życie wieczne.

Dlatego tak ważna jest walka o Tradycję. Przyszłość Kościoła nie zależy od współczesnych nowinek, ale od tego, co Kościół przekazywał w przeszłości. Podobnie jak przyszłość dzieci nie zależy od aktualnej mody, ale od tego, czy rodzice przekażą im to, co sami otrzymali. Rodziny będą trwać i funkcjonować w taki sposób, w jaki rodzice przekażą swoim dzieciom to, co sami otrzymali. Podobnie Kościół, Mistyczne Ciało Chrystusa, będzie trwał i funkcjonował w zależności od naszej wierności w przekazywaniu depozytu wiary. To bardzo ważne, zważywszy, że żyjemy w czasach iście diabelskiego zamieszania, kiedy każda innowacja czy nadużycie jest popierane (np. Komunia św. na rękę udzielana przez świeckich szafarzy). Dziś dozwolone jest wszystko — z wyjątkiem tego, co Kościół czynił zawsze: z wyjątkiem przekazania Tradycji.

Niech mi będzie wolno posłużyć się następującą analogią: cały Kościół cierpi „okupację” podobną do tej, jaką Polska doświadczyła nie tak dawno. Usiłowano zniszczyć Polskę i to nie tylko przy pomocy bomb i armat, ale szczególnie usiłując zniszczyć polską kulturę, język, obyczaje; krótko mówiąc — duszę narodu. Jak zatem stawiać opór? Fizycznie jest to czasem niemożliwe, ale kraj żyje dzięki przekazywaniu jego kultury i tradycji. Polska przetrwała nie dlatego, że miała silniejszą armię, ale dzięki temu, że to, co nadaje Polsce ponadczasową wartość, zostało przekazane. Wasi dziadkowie i rodzice dali wam to, co stanowi duszę narodu polskiego — dali wam tradycję waszego kraju.

Podobnie dzisiejszy Kościół jest okupowany przez modernistów, którzy niszczą ołtarze, budują okropnie wyglądające kościoły, ośmieszają to, co dla nas święte, niszczą język Kościoła i obyczaje, które były praktykowane przez wieki. W jaki sposób stawi temu opór? Nie jest to trudne — wystarczy czynić to, co Kościół czynił przez stulecia, podobnie jak czynili nasi pradziadkowie — nic więcej i nic mniej. Wrogowie mają po swojej stronie liczebną przewagę, ale zwyciężyć nie mogą. Kościół św. będzie trwał o tyle, o ile my będziemy wierni Tradycji.

Kościół przeżył wiele trudności w ciągu wieków, kiedy wszelkie rodzaje herezji usiłowały go zniszczyć: arianizm, monofizytyzm, monoteletyzm, sabelianizm — są to dla nas obce nazwy, ponieważ razem z tymi, którzy je głosili, poszły do grobu. Teraz są tylko pustymi słowami, jako że były wymyślone przez ludzi, a nie pochodziły od Boga. Pewnego dnia także modernizm zostanie jedynie w podręcznikach historii, jak wiele innych przed nim. Modernizm został potępiony już wiele lat temu, podobnie jak wszystkie aberracje liturgiczne, których jesteśmy świadkami w obecnych czasach. Nie musimy ich osądzać, uczyniła to już przed laty najwyższa władza Kościoła.

Niestety, błędy te zainfekowały ponownie jego osłabiony organizm, niczym złośliwe wirusy, czy też — jak mówi sam Chrystus Pan — podobnie jak diabeł, który przyprowadza siedem innych złych duchów do opuszczonego niegdyś przez siebie domu (por. Łk 11, 26). Musimy wykorzenić te błędy z naszych serc. Kościół przetrwa pomimo słabości swych członków, pod warunkiem jednak, że katolicy powrócą do tego, co stanowi rację jego istnienia i zarazem źródło jego siły. Kościół przetrwał wszystkie herezje i odnalazł nową siłę nie w dostosowywaniu się do teraźniejszości, ale budując na tym, co otrzymał na samym początku.

Również w trakcie kolejnych 18 lat — jeśli taka będzie wola Boga — nasz apostolat nie będzie potrzebował niczego poza wiernością temu, co pozostawił nam sam Zbawiciel — czyli Tradycji. Szczególnie poprzez studiowanie odwiecznych prawd wiary i przylgnięcie do Mszy Wszechczasów. Nowe katechizmy i nowe obrzędy nie przekazują Tradycji Kościoła. Sobór Watykański II nie przekazuje doktryny Kościoła, ale — jak przyznają sami teologowie — to jedynie pastoralny eksperyment mający uwspółcześnić Kościół.

Kiedy mówimy, że przyjmujemy sobór w świetle Tradycji, oznacza to, że akceptujemy w nim to, co nie przeciwstawia się Tradycji. A w innych aspektach odrzucamy go całkowicie. Usiłując dostosować Kościół do współczesnego człowieka, autorzy soboru zniszczyli tym samym jakąkolwiek wartość, jaką mógł on mieć. Jego owoce już są zepsute i prędzej czy później będzie można o nim przeczytać jako epizodzie w podręczniku historii Kościoła. Podobnie jak dziś dziwimy się zgorszeniami, jakich dokonywali niektórzy papieże w epoce renesansu, tak w przyszłości katolicy będą dziwili się błędom, jakie zaistniały na ostatnim soborze. Toteż najlepszą rzeczą dla dzisiejszego Kościoła byłoby zapomnieć, że ten sobór miał miejsce. Mówienie o „hermeneutyce ciągłości lub przetrwania” nie ma sensu. To strata czasu. Sobór przeminął, jest martwy. Jest on dostosowaniem się do współczesnego świata lat 60. minionego wieku, który dziś jest już całkiem odmienny, a zatem jego dekrety są bezwartościowe dla naszych czasów. Najlepiej zwyczajnie go zignorować i znów zacząć od tego, co ma wieczną wartość — tak Kościół czynił zawsze po różnorodnych kryzysach, przez które musiał przejść.

Sądzę, że jest oczywiste, że to właśnie czyni Bractwo Św. Piusa X zarówno w Polsce, jak i w innych krajach świata. Więc w pewnym sensie jesteśmy najbardziej nowocześni ze wszystkich, jako że przyszłość należy do tych, którzy posiedli przeszłość. Ci natomiast, którzy gardzą Tradycją, którzy gardzą przeszłością, już za życia kopią swój własny grób i nie pozostawią po sobie śladu w historii ludzkości. Podsumowując, kontynuujmy walkę o Tradycję. U Boga nie ma odmiany ani cienia przemiany, jak mówi św. Jakub. W zamieszaniu i burzy, która szaleje wokół nas, uchwyćmy się wiecznej doktryny, która jako jedyna przetrwa wszystko z nadzieją, że zwycięstwo obiecane przez Matkę Bożą Fatimską, nadejdzie szybko, aby większa liczba dusz mogła być ocalona.