Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X

Jezus więc, gdy przyjął ocet, rzekł: Wykonało się. I skłoniwszy głowę, oddał ducha (J 19, 30)

Wielki Piątek [1 kl.]
Zawsze Wierni nr 2/2016 (183)

ks. Jonathan Loop FSSPX

Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego

W roku 1689 św. Małgorzata Maria Alacoque przekazała Ludwikowi XIV wiadomość, że Najświętsze Serce Pana Jezusa pragnie odbierać publiczną cześć od króla oraz całego jego dworu. Zbawiciel zażądał ponadto, by wizerunek Jego Najświętszego Serca umieszczony został na sztandarach Francji, obiecując w zamian armiom katolickim zwycięstwo nad ich wrogami. Św. Małgorzata pisała, iż Najświętsze Serce pragnie „panować w pałacu królewskim, zostać wymalowane na królewskich sztandarach oraz herbach, aby uczynić je zwycięskimi wobec wszystkich wrogów”.

Jak jednak wiemy, Ludwik XIV odmówił uczczenia Serca Zbawiciela w taki sposób. Dokładnie 100 lat później rozpoczęła się rewolucja francuska, inicjując serię wydarzeń, które szybko doprowadziły do zamordowania Ludwika XVI, w dłuższej zaś perspektywie zapoczątkowały epokę, w której Francja i niemal wszystkie pozostałe kraje Christianitas stały się świadkami tryumfu sił świeckich i antychrześcijańskich. Obecnie, niemal trzy wieki później, żyjemy w świecie całkowicie przesiąkniętym ideami i tendencjami pozostającymi w całkowitej sprzeczności z Ewangelią. Jeśli pragniemy w tych niebezpiecznych czasach ustrzec nasze dusze, konieczne jest rozważenie środka zapobiegawczego, jaki zaoferował niegdyś Chrystus Pan narodowi wówczas jeszcze katolickiemu.

Czym więc jest nabożeństwo, o którego zaprowadzenie w salach Wersalu prosił Zbawiciel św. Małgorzatę Marię Alacoque? Czy stanowić miało ono jedynie lekarstwo na pewne przewrotne doktryny – takie jak nauki głoszone przez jansenistów – które wypaczały właściwe pojmowanie sprawiedliwości Bożej twierdząc, że przyjaźń i miłość Boża są przywilejami zarezerwowanymi jedynie dla nielicznych, którzy nieugięcie trzymać się będą surowego i rygorystycznego prawa? Bez wątpienia nie, albowiem w przypadku takim mielibyśmy do czynienia z lekarstwem jedynie doraźnym, które można by odstawić, gdy tylko minie niebezpieczeństwo płynące z szerzenia takich idei. Innymi słowy, dla nas byłoby już ono nieodpowiednie, jako że obecnie jansenizm nie stanowi zagrożenia.

Czy chodzi w nim jedynie o wynagrodzenie za grzechy popełniane przez ludzi, którzy nie znają Boga, względnie dawno już Go opuścili, albo też twierdzą, że są jego sługami, podczas gdy w rzeczywistości są daleko od Niego? O interpretacji takiej wspomina Pius XII w swej encyklice Haurietis aquas:

Są zwłaszcza tacy, którzy uważają, że ten kult domaga się przede wszystkim pokuty, ekspiacji, względnie innych cnót, tzw. pasywnych, biernych, niedających zewnętrznych owoców i dlatego nie jest odpowiedni do rozwoju pobożności potrzebnej naszym czasom.

Pisząc dalej stwierdza, że przekonanie takie jest całkowicie sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Choć wynagrodzenie stanowi z pewnością integralny i konieczny element tego nabożeństwa, nie może to tłumaczyć nacisku, z jakim Chrystus powiedział do św. Małgorzaty Marii: „Spójrz na Serce, które do tego stopnia ukochało ludzi, iż nie oszczędziło niczego aż do całkowitego wyczerpania i wyniszczenia, aby zaświadczyć o swej miłości” (objawienie z 16 czerwca 1675 r.).

Co więc stanowi cechę charakterystyczną tego nabożeństwa? Arcybiskup Lefebvre zwykł był mówić, że Credo stanowi „pieśń miłosną” Boga do człowieka, widzimy w nim bowiem wszystko, co uczynił On dla jego zbawienia. Wszystko, co Bóg dla nas uczynił – czy będzie to stworzenie, czy też odkupienie – powodowane było Jego niepojętym pragnieniem, aby przekazać nam pewien udział w swej nieskończonej dobroci i szczęśliwości. Z tego właśnie powodu św. Jan pisze, że „Bóg jest miłością”. Zachęca nas dalej, byśmy rozważyli „jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi” (1J 3, 1). Również o. Matteo Crawley-Boevley, gorliwy propagator nabożeństwa do Serca Jezusowego, na początku XX wieku nauczał, że „ukazując nam symbol fizycznego serca [Jezusa] Kościół naucza nas tej samej doktryny, co św. Jan: «Deus caritas est»”. Innymi słowy, Najświętsze Serce Zbawiciela stanowi niejako graficzny wyraz Credo, jest – wedle słów Piusa XII – streszczeniem całej naszej religii, będąc ponadto przewodnikiem w prowadzeniu życia bardziej doskonałego.

Możemy nawet posunąć się do stwierdzenia, że nasz Pan Jezus Chrystus chciał, aby nabożeństwo to stanowiło dla nas najpotężniejszy środek obrony w obecnych czasach milczącego, choć dotkliwego prześladowania. Pius XII był silnie przekonany, że „nabożeństwo do Najświętszego Serca Zbawiciela stanowi najlepsze lekarstwo wobec całej masy zła, jakie trapi jednostki, rodziny, narody i świat cały”. I rzeczywiście, niezależnie od tego, czy mamy na myśli poważne zagrożenia dla jednostek, czy też najrozmaitszych sfer życia społecznego, nie sposób znaleźć lepszego ani bardziej stosownego środka obrony, niż nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego.

Po pierwsze, gruntowne poznanie Najświętszego Serca Zbawiciela wprowadza duszę w bliski kontakt z szerokością, długością, wysokością i głębokością miłości Bożej. Parafrazując słowa Apostoła Narodów: jeśli Ojciec dał nam Najświętsze Serce swego Syna, jak mógłby nie dać nam w ten sposób wszystkiego? Jeśli zaś w Sercu tym dał nam wszystkie rzeczy, jak można przypuszczać, że mógłby porzucić nas w czasie, gdy diabeł wydaje się być tak silny, świat zaś zdaje się dokładać wszelkich starań, by uniemożliwić nam prowadzenie życia prawdziwie chrześcijańskiego? W końcu łatwo można by ulec zniechęceniu, kiedy weźmie się pod uwagę przeszkody w prowadzeniu autentycznie katolickiego życia, jakie napotykamy codziennie w tak wielu dziedzinach: ze strony mediów, gorszących reklam, których tak często nie jesteśmy w stanie uniknąć, a być może nawet ze strony naszych kolegów w pracy. Niemniej jednak Chrystus upewnia nas, że jest mocniejszy niż świat, św. Paweł zaś uczy: „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28). Człowiek przekonany, iż kochany jest przez odwieczną Miłość, może jedynie wyznać w duchu św. Pawła: „we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8, 37). Gdyż ani życie, ani śmierć, ani kryzysy ekonomiczne, ani masmedia, ani ateistyczni politycy, ani niesprawiedliwe wojny, nie mogą odłączyć nas od miłości Boga, która jest w Najświętszym Sercu Jezusa Chrystusa.

Nabożeństwo do Najświętszego Serca nie jest jedynie środkiem do umocnienia walczących o swe zbawienie jednostek. Niesie w sobie również obietnicę opieki Bożej nad rodziną, tak bardzo atakowaną obecnie przez szatana, złych ludzi oraz świat. Piszący 50 lat temu o. Matteo zauważył: „Skałą, na której budować musimy chrześcijańską twierdzę, jest i zawsze pozostanie dom rodzinny, który atakowany jest obecnie z nienawiścią prawdziwie diabelską”. W czasie, gdy pisał te słowa, walka toczyła się wokół legalizacji prawnej rozwodów oraz niemoralnych praktyk w rodzaju antykoncepcji. Obecnie wojna toczy się o samą naturę małżeństwa. Niedawno Sąd Apelacyjny San Francisco unieważnił zakaz zawierania „małżeństw homoseksualnych”, wprowadzony wcześniej w tym stanie w wyniku referendum (tzw. Propozycję 8). W uzasadnieniu stwierdzono: „Jedynym skutkiem przyjęcia Propozycji 8 byłoby uszczuplenie praw i poniżenie godności ludzkiej gejów i lesbijek w stanie Kalifornia oraz oficjalne uznanie ich związków oraz rodzin jako gorszych od związków heteroseksualnych”. Poprzez uznanie, że związek homoseksualny równy jest tradycyjnemu małżeństwu, zakwestionowano de facto samą naturę małżeństwa, które jest wspólnotą życia posiadającą jako główny cel zrodzenie i wychowanie potomstwa. Biorąc pod uwagę, iż jedynie 52% Kalifornijczyków było przeciwnych legalizacji takich związków, oraz fakt, że w większości szkół publicznych w tym stanie już obecnie dzieci uczone są, iż homoseksualizm jest czymś całkowicie naturalnym, można się spodziewać, że za niedługo większość mieszkańców stanu podzielać będzie poglądy zawarte w przytoczonym wyżej uzasadnieniu.

Rodziny, które pragną bronić małżeństwa takiego, jakim ustanowił je Chrystus Pan, znajdują się więc już obecnie w środowisku wrogim i wkrótce mogą nawet doświadczyć prześladowań za swą wierność Bożemu prawu. Gdzie mogą się w tej sytuacji zwrócić? O. Mateo wskazuje na Serce Jezusowe, przykładając szczególne znaczenie do jego Intronizacji. Intronizację definiuje jako „akt hołdu i adoracji, który rodzina, jako podstawowa komórka społeczna, składa Sercu Jezusa, uznając w Nim Króla Społeczeństwa, jest to akt latria, dokonany w duchu miłości i wynagrodzenia za współczesną apostazję społeczną”. Poświęcając swe domy Królowi królów – i prowadząc zgodne z tym aktem życie – rodziny oddają się pod Jego opiekę, dając równocześnie wobec świata świadectwo wiary w królewską godność Chrystusa, a więc i w Jego prawo do panowania nad rodziną i społeczeństwem.

Oczywistym jest, że ataki wymierzone w rodzinę są przejawem głębszego problemu dotykającego całe społeczeństwo, problemu, który św. Pius X określił mianem „odstępstwa od Boga”. W encyklice Annum sacrum, w której informował o swym zamiarze poświęcenia całego rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu, Leon XIII pisał:

W ostatnich czasach usiłowano już niejednokrotnie wznieść mur między państwami a Kościołem. W ustroju tych państw i w sposobie ich administrowania nie bierze się w ogóle pod uwagę prawa Bożego i jego świętej powagi. Ma to na celu wyrugowanie z życia społecznego wszelkich wpływów religii, co jest niemal równoznaczne ze zniszczeniem wiary Chrystusowej i, gdyby to było możliwe, z wygnaniem samego Boga z tego świata.

Po ponad stu latach, jakie minęły od wypowiedzenia tych słów, próby wyrugowania Boga ze społeczeństwa ludzkiego znacznie przybrały na sile, podejmuje się nawet wysiłki na rzecz podważenia pewnych fundamentalnych zasad prawa naturalnego. Lekarstwem, jakie proponował Leon XIII na tę poważną bolączkę, było głoszenie Społecznego Panowania Chrystusa Króla poprzez poświęcenie świata oraz narodów Najświętszemu Sercu Zbawiciela. Wyjaśniał przy tym, iż co prawda prawa Chrystusa nie są uzależnione od zgody ludzi, niemniej jednak z całą pewnością doceni On akt dobrowolnego podporządkowania się Mu – jako prawowitemu Władcy wszystkich narodów. O. Mateo streścił tę ideę następująco: „Chrystus pragnie panować poprzez swe Najświętsze Serce”, zaś w Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa Chrystus nazywany jest „Królem i zjednoczeniem serc wszystkich”. Zamiast mówić nieustannie o „wolności sumienia”, biskupi nasi zrobiliby znacznie lepiej, poświęcając cały kraj Najświętszemu Sercu Jezusowemu, zachęcając równocześnie wiernych do posłuszeństwa Ewangelii oraz wynagrodzenia za grzechy naszego pogrążonego w apostazji narodu.

Nie wolno nam tracić nadziei. Prawdą jest, że nam samym trudno jest znaleźć środki zaradcze na liczne i poważne niebezpieczeństwa, jakie czyhają obecnie na katolików ze wszystkich niemal stron. Nie wolno nam jednak nie doceniać drogocennego skarbu, jakim obdarzył nas Zbawiciel pod postacią nabożeństwa do swego Najświętszego Serca. Dał nam za jego pośrednictwem nie tylko graficzny wizerunek miłości, która była motywem wszystkich objawionych nam Tajemnic, ale też potężną broń do walki z zagrażającymi nam niebezpieczeństwami. Nie zapominajmy też, iż św. Małgorzata Maria wyjaśniała, że Najświętsze Serce pragnęło dać Ludwikowi XIV zwycięstwo nad wszystkimi jego wrogami. Powinniśmy więc z ufnością kontynuować naszą walkę, gdyż – jak mówił o. Mateo – „jeśli Król Miłości z nami, kto przeciwko Niemu i przeciwko nam?”.