„Twórcza wierność Tradycji” papieża Franciszka i całkowita niemoc religii Vaticanum II
„Wiecie bowiem, czcigodni Bracia, że ci najbardziej zapamiętali wrogowie imienia chrześcijańskiego, w pożałowania godny sposób porwani przez ślepy jakiś pęd obłąkanej bezbożności, w bezładzie ciągłego wygłaszania swych mniemań aż do tego się posuwają, że w niesłychanym wręcz zuchwalstwie «otworzywszy usta swe, by bluźnić przeciw Bogu» (Obj 13, 6), nie wstydzą się otwarcie i jawnie głosić, że święte tajemnice naszej religii są wymysłami i wynalazkami ludzkimi, że nauka Kościoła katolickiego sprzeciwia się dobru i pożytkowi społeczeństwa ludzkiego; nie boją się też odrzucać samego nawet Chrystusa i Boga.”1
W wygłoszonej 10 maja 2024 r. mowie do członków Międzynarodowej Sieci Stowarzyszeń Teologii Katolickiej (INSeCT) papież Franciszek przedstawił trzy kierunki rozwoju teologii: „wydaje mi się, że mogę wskazać te trzy kierunki rozwoju teologii – twórczą wierność Tradycji, transdyscyplinarność i kolegialność. To są podstawowe «elementy» powołania teologa katolickiego w sercu Kościoła”2.
Co rozumie Franciszek przez „twórczą wierność Tradycji”? W swym opisie każdego z trzech wspomnianych wyżej kierunków zastąpił sformułowanie „twórcza wierność Tradycji” słowami „Tradycja jest żywa”: „Dobrze wiemy, że Tradycja jest żywa. Musi się zatem rozwijać, wcielając Ewangelię w każdym zakątku ziemi i we wszystkich kulturach”3.
Wielu tradycyjnych katolików słyszało już o tej koncepcji – występującej zazwyczaj pod nazwą „żywej Tradycji” – i może nawet znać jej przedsoborowe korzenie teologiczne4. Jednakże stawiając znak równości pomiędzy „żywą Tradycją” a „twórczą wiernością Tradycji”, Franciszek przyznał de facto to, czemu zwolennicy rewolucji Vaticanum II dotąd zaprzeczali: uczynił oczywistym, że kiedy nowinkarze używają terminu „żywa Tradycja”, mają na myśli, iż odchodzą w istocie od Tradycji, usiłując równocześnie „twórczo” zachować pozory przylgnięcia do niej.
W tym świetle możemy lepiej zrozumieć użycie przez Jana Pawła II sformułowania „żywa Tradycja” w swym motu proprio Ecclesia Dei z 1988 r., dotyczącym rzekomego zaciągnięcia ekskomuniki przez abp. Marcela Lefebvre’a w konsekwencji konsekrowania czterech biskupów bez zgody Rzymu:
Korzenie tego schizmatyckiego aktu można dostrzec w niepełnym i wewnętrznie sprzecznym rozumieniu Tradycji. Niepełnym, bowiem niedostatecznie uwzględniającym żywy charakter Tradycji, „która – jak z całą jasnością uczy Sobór Watykański II – wywodząc się od Apostołów, czyni w Kościele postępy pod opieką Ducha Świętego. Zrozumienie przekazanych rzeczy i słów wzrasta bowiem dzięki kontemplacji oraz dociekaniu wiernych, którzy je rozważają w swoim sercu, dzięki głębokiemu, doświadczalnemu pojmowaniu spraw duchowych oraz dzięki nauczaniu tych, którzy wraz z sukcesją biskupią otrzymali pewny charyzmat prawdy”5.
Z perspektywy abp. Lefebvre’a Jan Paweł II posługiwał się sformułowaniem „żywy charakter Tradycji” w takim samym sensie, co mówiący o „twórczej wierności Tradycji” Franciszek. Gdyby jednak Jan Paweł II użył drugiego z tych sformułowań, utraciłby wszelką wiarygodność w oczach wielu ludzi, którzy ostatecznie się z nim zgodzili.
Paradoksalnie motu proprio Ecclesia Dei dostarczyło konkretnego przykładu tego, jak nowinkarze realizują swą „twórczą wierność Tradycji”:
Chciałbym także powiedzieć teologom i innym ludziom biegłym w naukach kościelnych, że obecne wydarzenia także dla nich są wyzwaniem. W istocie bowiem zakres i głębia nauczania Soboru Watykańskiego II domagają się dalszych, nowych dociekań, które jasno ukażą nieprzerwaną ciągłość istniejącą pomiędzy Soborem i Tradycją, zwłaszcza w odniesieniu do tych punktów, które, być może ze względu na swą nowość, nie zostały jeszcze dobrze zrozumiane w niektórych częściach Kościoła6.
Paragraf ten streścić możemy następująco:
II Sobór Watykański nauczał rzeczy, których nie da się pogodzić łatwo z Tradycją katolicką.
W związku z powyższym Jan Paweł II wezwał teologów i ekspertów do „dalszych, nowych dociekań”, w celu wykazania, że nauczanie Soboru pozostaje w ciągłości z Tradycją.
Jan Paweł II uznał, że jest to konieczne, ponieważ niektóre doktryny Soboru są „nowe” i dlatego „nie zostały jeszcze dobrze zrozumiane w niektórych częściach Kościoła”.
Jan Paweł II – który podczas Vaticanum II sam był wpływowym ekspertem – skierował ten apel o „dalsze, nowe dociekania” ponad 20 lat po zakończeniu Soboru.
Innymi słowy, Jan Paweł II apelował do teologów oraz ekspertów o zaangażowanie się w „twórczą wierność Tradycji”, aby pomóc zrozumieć zwolennikom abp. Lefebvre’a, dlaczego nie powinni sprzeciwiać się „nowemu” nauczaniu Soboru. Czy jednak nie jest to coś, co teologowie i eksperci powinni uczynić podczas Soboru, przed narzuceniem Kościołowi nowych doktryn?
Aby zrozumieć, jak skandaliczna jest owa koncepcja „twórczej wierności Tradycji”, wystarczy przypomnieć sobie słowa konstytucji I Soboru Watykańskiego Pastor aeternus:
Duch Święty został bowiem obiecany następcom św. Piotra nie dlatego, aby z pomocą Jego objawienia ogłaszali nową naukę, ale by z Jego pomocą święcie strzegli i wiernie wyjaśniali Objawienie przekazane przez apostołów, czyli depozyt wiary7.
Jan Paweł II przyznał, że Sobór nauczał „nowości”, które nie miały żadnej ewidentnej ciągłości z katolicką Tradycją (w przeciwnym razie teologowie nie musieliby poszukiwać dowodów tej ciągłości 20 lat po Soborze). Według I Soboru Watykańskiego oraz całej Tradycji katolickiej Duch Święty nie może kierować Kościołem w tego rodzaju inicjatywach – tak więc bluźnierstwem jest twierdzenie, iż kierował On Soborem przy wypracowywaniu i ogłaszaniu nowych doktryn.
Biorąc pod uwagę, że Duch Święty nie kieruje Kościołem przy ogłaszaniu nowych nauk, niemających ewidentnej ciągłości z Tradycją katolicką, nie powinno dziwić, że nowa orientacja będąca konsekwencją Vaticanum II nie przyniosła skutków obiecywanych przez nowinkarzy. Chodzi jednak o coś więcej niż tylko brak pożądanych skutków: proces wypracowywania nowego nauczania uczynił rezultat tego zabiegu religią stworzoną raczej przez człowieka niż przez Boga. I – w konsekwencji – nowa religia Vaticanum II utraciła całą skuteczność autentycznej religii katolickiej.
Choć istnieją oczywiście nadprzyrodzone powody utraty przez stworzoną przez ludzi religię Vaticanum II mocy uświęcającej właściwej religii katolickiej, możemy też łatwo wskazać powody czysto naturalne, dlaczego stała się ona niemal całkowicie pozbawiona skuteczności w tym względzie. Jak wiemy z końcowych słów Aktu wiary, wierzymy w prawdy religii katolickiej, ponieważ objawione zostały nam one przez Boga: „Wierzę w te oraz wszystkie inne prawdy nauczane przez święty Kościół katolicki, ponieważ objawiłeś je Ty, który nie możesz ani zwodzić, ani być zwodzonym”.
Katolicy wierzą w prawdy wiary, ponieważ zostały one objawione przez Boga. Wiemy jednak, że nie można tego powiedzieć o religii Vaticanum II, ponieważ jej „prawdy” sprzeczne są pod wieloma względami z tym, czego Kościół zawsze nauczał, a to czyniłoby Boga zwodzicielem. Tak więc w religii soborowej nieobecny jest główny motyw dla wiary, ponieważ pochodzi ona od człowieka, a nie od Boga.
Co więcej, Paweł VI i jego następcy pozwalali większości katolików wyznających religię Vaticanum II odrzucać bezkarnie jej nauczanie, a przynajmniej te elementy, które religia II Soboru Watykańskiego zachowała z religii katolickiej. Przykładowo: chwalimy często Pawła VI za podtrzymanie nauczania Kościoła o antykoncepcji, w rzeczywistości jednak uczynił on niewiele, aby zachęcić katolików do wierności temu nauczaniu. Tak więc ostatecznym skutkiem ogłoszenia przez niego encykliki Humanae vitae było wykazanie ponad wszelką wątpliwość, że Rzymu nie obchodzi w istocie, czy ktokolwiek przestrzega nakazów religii.
Synod o synodalności doprowadza to wszystko do absurdalnej i destrukcyjnej konkluzji, tak iż moglibyśmy sformułować motywy wiary Kościoła katolickiego oraz „Kościoła synodalnego” w sposób następujący:
Kościół katolicki: „Wierzę w te oraz wszystkie inne prawdy nauczane przez święty Kościół katolicki, ponieważ objawiłeś je Ty, który nie możesz ani zwodzić, ani być zwodzonym”.
„Kościół synodalny”: „Wybieram między ideami nauczanymi przez «Kościół synodalny», ponieważ są one tworzone przez heterodoksyjnych katolików, odrzucających to, czego Kościół katolicki zawsze nauczał”.
Różnica nie jest bynajmniej trudna do uchwycenia. A rezultaty są bardziej jeszcze widoczne: żaden rozumny człowiek nie wierzy w religię synodalną, stanowiącą jedynie zaawansowaną formę religii Vaticanum II. Religia synodalna pochodzi z piekła i do piekła prowadzi, powinniśmy być jej jednak wdzięczni za uświadomienie nam całego szaleństwa „twórczej wierności Tradycji”, które to sformułowanie jest po prostu szczerym i uczciwym przyznaniem, co mieli w istocie na myśli nowinkarze mówiący o „żywej Tradycji”.
Wydaje się, że Bóg pozwala na to wszystko, aby coraz więcej dusz uświadamiało sobie, iż pragnie On od nas pokornej wierności Tradycji. Niedawno Michael Matt podał przykład owej pokornej wierności, pisząc o swym ojcu [Walterze Matcie]:
Mój ojciec zwykł określać siebie mianem redaktora „pracującego w pocie czoła” (ang. pick-and-shovel – dosł. ‘pracującego kilofem i łopatą’ – przyp. tłum.). Nie wymyślał koła na nowo. Po prostu przykuł się do tradycyjnej wiary katolickiej i nigdy od niej nie odstępował. Był dziennikarzem, którego każdy tekst dowodził, iż był on katolikiem żyjącym w świecie, ale niebędącym ze świata. Nie obchodziło go, co świat o nim myśli, ale jedynie, co myśli o nim Bóg. Był człowiekiem nazywającym rzeczy po imieniu (ang. who called a spade a spade – dosł. ‘nazywającym łopatę łopatą’ – przyp. tłum.), niezależnie od tego, kto używał jej do grzebania Boga.
Walter Matt założył „The Remnant”, jednak nie uważał się za założyciela żadnego nowego ruchu religijnego – nie „wymyślał koła na nowo”. Zamiast tego, podczas gdy niemal cały świat katolicki albo porzucił wiarę, albo dał się zainfekować jej wypaczoną wersją, „przykuł się do tradycyjnej wiary katolickiej i nigdy od niej nie odstępował”. Postąpił tak, ponieważ prawdziwa Tradycja katolicka przekazywana była wiernie na przestrzeni wieków od Chrystusa i Jego apostołów. (…)
Prości katolicy, trzymający się pokornie tego, czego Kościół zawsze nauczał, byli od Vaticanum II prześladowani przez Rzym, a jednak w tym samym czasie ich wspólnoty doświadczały nieustannego wzrostu: rosła w nich liczba wiernych uczestniczących regularnie we Mszy, powołań do kapłaństwa i życia zakonnego, małżeństw oraz chrztów. Dla tych, którzy posłuszni są nakazowi Zbawiciela, aby osądzać drzewo po owocach (Mt 7, 16–20) – wnioski są oczywiste. Wiara katolicka nie jest dziś bynajmniej bezsilna; bezsilna jest niedorzeczna i bluźniercza religia II Soboru Watykańskiego, która nadaje się jedynie do wycięcia oraz wrzucenia jej w ogień (Mt 7, 19).
Niepokalane Serce Maryi, módl się za nami!
Za „The Remnant” tłumaczył Tomasz Maszczyk8.
Przypisy
- ↑tinyurl.com/PIX-QuiPlur [dostęp: 18.07.2024].
- ↑tinyurl.com/insect10V24 [dostęp: 18.07.2024].
- ↑Tamże.
- ↑tinyurl.com/RemnantX23 [dostęp: 18.07.2024].
- ↑tinyurl.com/EcclesiaDei [dostęp: 18.07.2024].
- ↑Tamże.
- ↑Tekst polski za: tinyurl.com/PastorAet1870 [dostęp: 18.07.2024].
- ↑tinyurl.com/MorrisonVII24 [dostęp: 18.07.2024].