Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Łucji, dziewicy i męczennicy [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 6/2000 (37)

ks. Karol Stehlin FSSPX

Problem uczestnictwa w nowej Mszy

I. Rozważanie wstępne: Rozróżnienie między obiektywnym stanem rzeczy a subiektywną sytuacją wiernych

Przed przystąpieniem do szczegółowej analizy zagadnienia uczestnictwa w Novus Ordo Missae, musimy uczynić rozróżnienie między obiektywnym stanem danego zjawiska a subiektywną sytuacją, w której dana osoba może się znaleźć.

Obiektywny stan uwzględnia istotę problemu, samo zjawisko, nie wnikając w szczegółowe okoliczności, w jakich osoba może się znaleźć, ani w jej zdolność do intelektualnego poznania i rozumienia tego zjawiska. I tak np. aborcja jest obiektywnie bardzo ciężkim grzechem, pociągającym za sobą karę ekskomuniki. Subiektywny stan osoby dotkniętej przez owo zjawisko uwzględnia natomiast, razem ze zjawiskiem, również okoliczności, w których ta osoba się znajduje, oraz jej możliwości intelektualne. Często spotyka się u niej brak wystarczającej wiedzy na ten temat, niejasność albo całkowity brak rozeznania, spowodowany przez błędne nauczanie, nacisk otoczenia, przyzwyczajenie, strach, lęk przed niezrozumieniem ze strony najbliższych (zagrożenie domowego spokoju). Wszystkie te okoliczności zmniejszają osobistą odpowiedzialność wobec tego zjawiska i to w tym większym stopniu, im trudniejsze jest swobodne i jasne przyjęcie obiektywnej prawdy na jego temat. I tak np. odpowiedzialność za grzech aborcji dokonanej przez osobę, która nigdy nie otrzymała katolickiego wychowania, która nie wie o karze ekskomuniki albo która jest pod silną presją otoczenia, może być zmniejszona w mniejszym lub większym stopniu.

II. Jaka jest obiektywna prawda o Novus Ordo Missae?

Szczegółowa analiza przeprowadzona przez wybitnych teologów i dostojników Kościoła (kardynałowie Ottaviani, Bacci, Heenan etc.) jasno ukazuje, jak ogromne niebezpieczeństwo utraty Wiary katolickiej stwarza uczestnictwo w NOM. W sposób nie podlegający wątpliwości wykazano podobieństwa nowego rytu do protestanckiej „Wieczerzy Pańskiej”, negującej ofiarny charakter Mszy. Obiektywne zło i szkodliwość tego obrządku zostały wielokrotnie udowodnione zarówno na łamach Zawsze wierni, jak i w innych publikacjach, również tych nie związanych z Bractwem Św. Piusa X (patrz np. katolickie, amerykańskie wydawnictwa: TAN, Sarto House, Neumannpress etc. albo książka ks. Olewińskiego W obronie Mszy Świętej i Tradycji katolickiej). Nie jest to jednak zagadnienie czysto teoretyczne. Sytuacja Kościoła po 30 latach odprawiania Novus Ordo Missae jest przerażająca, co jasno uzmysławia sobie wielu obecnych hierarchów. Obok niezliczonych profanacji, które nowy ryt ułatwia, obserwujemy powszechną utratę wiary w Rzeczywistą Obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie oraz zanik pobożności i wypaczenie właściwego stosunku do Boga.

Jest oczywiste, że nikomu nie wolno uczestniczyć w ceremonii, która stanowi zagrożenie dla jego wiary, ceremonii oscylującej na granicy profanacji i obrażającej Boga przez lekceważące zachowanie.

Kapłani, którzy mają obowiązek prowadzić wiernych do zbawienia, zobowiązani są w sumieniu chronić ich przed niebezpieczeństwem utraty wiary. Mają powinność tłumaczyć wiernym, na czym polega „zło” tego rytu. Nie mogą nigdy pozytywnie zachęcać do uczestnictwa w obrzędach, które stanowią zagrożenie dla wiary powierzonych im dusz.

III. Subiektywna sytuacja katolików

Nowy ryt, zaprowadzony przez najwyższą władzę w Kościele, rozpowszechniony jest obecnie na całym świecie. Wynika z tego dla wiernych podwójny problem:

  1. Mają oni do czynienia niemal wyłącznie z NOM, który jest im przedstawiony jako właściwa Msza Kościoła, a zarazem najdoskonalszy ryt w historii. Opinia ta pochodzi od hierarchii Kościoła, do której katolik z założenia ma odnosić się z zaufaniem i posłuszeństwem.
  2. Równocześnie powszechnie dezawuuje się Mszę Trydencką jako archaizm, nie odpowiadający umysłowości i duchowi naszych czasów. W tej kampanii oszczerstw uczestniczą jednak dziś już nie wrogowie Kościoła z zewnatrz (jak np. Luter czy Cranmer), lecz przede wszystkim współcześni hierarchowie i teologowie kościelni.

W sytuacji tej przeciętnemu katolikowi niezmiernie trudno jest uzmysłowić sobie w pełni niebezpieczeństwa płynące z uczestnictwa w NOM. Najczęściej dostrzegają oni pewne niestosowności, gorszą się balansującym na granicy bluźnierstwa czy świętokradztwa zachowaniem, narzucanym przez nowy ryt, wkrótce jednak przyzwyczajenie tłumi te uczucia oburzenia. Uczestniczą oni w NOM w dobrej wierze, według nakazu ich sumienia, choć to sumienie jest obiektywnie w błędzie. Nie zwalnia ich to jednak z obowiązku właściwego kształtowania sumienia, zgodnie z obiektywną prawdą. Jeśli, uczestnicząc w NOM, dostrzegają zachowania graniczące z profanacją lub obserwują wypływający z tego uczestnictwa stopniowy zanik wiary i pobożności u siebie czy innych – nie wolno im po prostu zmykać na to oczu albo bagatelizować całej sprawy. Obowiązkiem każdego katolika jest szczere szukanie powodów zaobserwowanego kryzysu, według intelektualnych możliwości. Zadaniem zaś kapłanów i wykształconych wiernych jest udzielanie obiektywnej informacji dla oświecenia pozostałych, tak, by właściwie ukształtowawszy sumienia, mogli wydać osąd według obiektywnej prawdy.

W miarę jak katolik zaczyna porównywać NOM z Depozytem Wiary, z duchowością Świętych, z tradycyjną nauką, ów obiektywny stan rzeczy jawi mu się coraz wyraziściej. Wraz ze wzrostem rozumienia problemu zwiększa się z kolei odpowiedzialność.

Jednak nawet wówczas wierni mogą znaleźć się w sytuacjach, z których nie będą widzieli wyjścia. Czują się oni często zupełnie bezradni w okolicznościach, w których pozornie sprzeczne nakazy powodują konflikt sumienia: z jednej strony wymaga się od nich pod karą ciężkiego grzechu uczestnictwa we Mszy świętej niedzielnej, z drugiej natomiast zabrania uczestniczyć w rycie, który jest zagrożeniem dla wiary itd. Zadają sobie wówczas często pytanie: Czy wobec tego wszystkiego należy dokonać wyboru „najmniejszego zła”, czy też w ogóle przestać chodzić na Novus Ordo Missae?

Trzeba wspomnieć jeszcze o czynnikach psychologicznych: problemach rodzinnych, szacunku dla własnego proboszcza, zaangażowaniu w instytucjach kościelnych, niebezpieczeństwie zgorszenia znajomych wiernych.

Do tego dochodzą jeszcze powody bardziej przyziemne: względy ludzkie, niebezpieczeństwo utraty pracy lub pozycji politycznej, obawa przed marginalizacją.

IV. Wnioski

Ponieważ każdy katolik znajduje się w nieco innej subiektywnej sytuacji, niemożliwe jest sformułowanie ogólnego sądu, że uczestnictwo w NOM jest dla każdego i w każdym przypadku grzechem.

Trzeba mieć wielką wyrozumiałość dla różnych trudności „zakłopotanych katolików”, nie wolno pochopnie osądzać ich trudnych niekiedy decyzji oraz zachowania.

Jednocześnie miłość dla ich dusz wymaga od nas następującego zachowania:

  1. Ukazania piękności i wzniosłości Tradycyjnej Mszy świętej;
  2. Otwartego ukazywania obiektywnych niebezpieczeństw płynących z uczestnictwa w NOM, zwracania wiernym uwagi na ich ogromną odpowiedzialność za zachowanie wiary oraz chronienie siebie i swoich dzieci od możliwości jej utraty;
  3. Budowania kaplic, gdzie tradycyjna Msza święta mogłaby być odprawiania i zachęcania wiernych do regularnego w niej uczestnictwa;
  4. Podjęcia starań, aby kapłani powrócili do Tradycyjnej Mszy świętej;
  5. Od wiernych Tradycji: wzorowego uczestnictwa we Mszy świętej, zarówno wewnętrznie (duchowe przygotowanie, pobożność), jak i zewnętrznie (śpiew, godna pozycja ciała, zachowanie ciszy, odpowiedni strój);
  6. Od kapłanów Tradycji: wzorowego odprawiania Mszy świętej, głoszenia kazań o wielkości i wzniosłości Najświętszej Ofiary. Ω