Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
dzień ferialny [4 kl.]
Zawsze Wierni nr 4/2002 (47)

Za powołania kapłańskie

Rozmowa z Przełożoną klasztoru Oasis

U schyłku roku 2000 w pobliżu Bordeaux we Francji powstała filia usytuowanego nieopodal barcelony klasztoru „Oaza Jezusa Chrystusa-Kapłana”. Pragnąc lepiej poznać to piękne i kwitnące zgromadzenie żeńskie, odwiedziliśmy Matkę Przełożoną tego nowego klasztoru.


— Matko, Oasis jest stosunkowo młodym zgromadzeniem. Czy może mi Matka wyjaśnić okoliczności jego powstania?

— W 1960 roku, kiedy powołania w Hiszpanii były jeszcze dość liczne, Opatrzność natchnęła ojca Piotra de la Immaculada Muñoz, wikarego parafii Świętego Feliksa Afrykańskiego w Barcelonie, do powołania dzieła, mającego na celu wzbudzanie i pomaganie powołaniom kapłańskim. Wkrótce o. Muñoz skupił wokół siebie kilka młodych dziewcząt, które rozpoczęły odwiedzać gimnazja i dzieci chodzące na katechizację, w szczególnym celu pomocy powołaniom. Praktykując ten aktywny apostolat, wiele młodych dziewcząt poczuło żywe pragnienie całkowitego poświęcenia się Bogu przez modlitwę i ofiarę za kapłanów i w intencji powołań.

— Kiedy dokładnie powstało Zgromadzenie?

— W 1966 roku cztery pierwsze siostry zaczęły prowadzić życie wspólne w ubogim domu położonym w jednej z dzielnic Barcelony. Budynek ten został zakupiony po wielu ofiarach, co jest dla założycielek znakiem, że Bóg błogosławi ich dzieło.

Arcybiskup Barcelony, msgr Grzegorz Modrego, zgodził się na tę pierwszą próbę, nadając nam nazwę „Oasis de Jésus Prètre”. Dopiero w roku 1980 mogłyśmy zakupić w Argentona nieopodal Barcelony dom, który został przekształcony w prawdziwy klasztor z klauzurą i wszystkim, co konieczne do życia kontemplacyjnego.

— Wówczas zaczęła się prawdziwa ekspansja...

— Tak naprawdę początki były bardzo trudne, Pan wielokrotnie poddawał próbie naszą wierność. Przez długi czas członkinie Oasis pozostawały nieliczne. Jednak nasz ojciec założyciel z ufnością dodawał nam odwagi: „Moje córki, jeżeli Bóg pragnie tego dzieła, wzbudzi powołania. Nigdy w to nie wątpcie”. Opatrzność wysłuchała żarliwych modlitw założycielek. Po długich latach oczekiwań napłynęły powołania ze wszystkich kontynentów (z Meksyku, Francji, Ameryki Północnej, Afryki, Argentyny, Urugwaju, Chile, Santo Domingo, Indii). I tak w przeciągu kilku lat sytuacja zmieniła się radykalnie: Oasis stało się międzynarodowe i zbyt małe, by przyjąć wszystkie młode dziewczęta, pragnące oddać swe życie za kapłanów.

— Co pozwoliło zorganizować życie klasztoru?

— Mówiąc o rozwoju fundacji, chciałabym wspomnieć, że z powodu kryzysu arcybiskup Barcelony nie nadał Oasis kształtu prawnego, kanonicznego, na jakie to dzieło zasługiwało. Dopiero msgr Marceli Lefebvre w 1987 roku zatwierdził nasze konstytucje, a po nim, wiele lat później, uczynili to msgr Lazo i msgr Rangel, w oczekiwaniu na lepsze dla Kościoła czasy. I rzeczywiście – powoli wszystko zostało zorganizowane: cele dla sióstr, miejsca pracy, warsztaty, ogród warzywny, mur klauzury itp. Z pomocą Bożą niczego nam nie zabrakło.

— Nawet kościoła!

— Tak, potrzebowałyśmy kościoła, domu godnego naszego ukochanego Oblubieńca, Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jak go zbudować? Jak zebrać konieczne fundusze, jeśli trzeba było czternastu lat tylko po to, by kupić budynek na klasztor? W trakcie jednej z wizyt w klasztorze, msgr Lefebvre rozmawiał na ten temat z naszym z ojcem założycielem: „Tak, Padre Muñoz, trzeba zacząć budowę waszego kościoła. Połóżcie więc pierwszy kamień, a zobaczycie, że Bóg uczyni resztę”. I tak też się stało. Położyliśmy pierwszy kamień, a potem drugi, trzeci... I, o cudzie! wyrósł piękny kościół, nie wiadomo jak, ani z czego. Albo raczej, wiemy dobrze: ponieważ dobry Bóg pragnął mieć Oasis.

— W porównaniu z innymi siostrami zakonnymi (benedyktynkami, franciszkankami, dominikankami, karmelitankami itd.), co wyróżnia siostry z Oasis?

Naszym szczególnym celem jest uczynić, z łaską Bożą, całkowitą ofiarę z naszego własnego życia, za uświęcenie kapłanów i dusz konsekrowanych oraz za wzbudzenie licznych i świętych powołań kapłańskich i zakonnych.

Wyraża to składanie, poza trzema ślubami, wspólnymi dla wszystkich zgromadzeń (ubóstwo, czystość, posłuszeństwo), czwartego, szczególnego ślubu, który nazywamy „ślubem za powołania”, a który wyraża tę wolę ofiarowania się za kapłanów i za dusze konsekrowane.

Centralne miejsce w naszym życiu zajmuje najświętsza ofiara Mszy, cicha modlitwa u stóp tabernakulum (dwie godziny dziennie), święte oficjum, Różaniec itp. Życie modlitwy jest w ten sposób naszym podstawowym duchowym pokarmem.

— Czy tak intensywne życie modlitewne nie jest nieco odstraszające dla współczesnych młodych dziewcząt?

— Nie należy się łudzić: autentyczne życie zakonne jest wyrazem żywej wiary, nadprzyrodzonej nadziei i żarliwej miłości do Naszego Pana Jezusa Chrystusa, i tylko w tym świetle można je zrozumieć. Jest zrozumiałe, że dla osób ze świata bez religii, bez wiary, bez Boga, „zamknięcie” się na całe życie w klasztorze jest niepojęte.

I przeciwnie, dla tych, którzy patrzą na rzeczy z perspektywy wieczności, jest to jak krok najbardziej zrozumiały, nawet jeśli, rzecz jasna, życie zakonne wymaga pewnego rodzaju ofiar (ale życie w świecie wymaga innych, i często o wiele cięższych).

Poza tym trzeba pamiętać, że powołując do życia zakonnego, Pan wspomaga nas szczególnymi łaskami, pozwalającymi je rozpocząć i w nim wytrwać. Młoda dziewczyna, która odpowiada z hojnością na głos Boga, z pewnością znajdzie w swym życiu zakonnym źródło głębokiej radości.

— Ale czy nie ma czasu na odpoczynek?

— Przede wszystkim, dla tego i tej, którzy żyją w bliskości Zbawiciela, właśnie chwile spędzone przy Nim w modlitwie są prawdziwym czasem odpoczynku.

Ale to prawda, że nie spędzamy całego dnia w kaplicy. Mamy także pracę, która jest często bardzo oryginalna i różnorodna. Poza stałymi obowiązkami powierzonymi każdej siostrze (kuchnia, ogród, pralnia, itp.), często w ciągu dnia powierzane są wyjątkowe obowiązki, od przyjmowania gości (a nigdy ich nie zabraknie) przez prowadzenie traktora, do czyszczenia kominów czy malowania okiennic. Siostra z Oasis rzeczywiście rzadko pozostaje bez zajęcia.

Są także rekreacje, podczas których rozmawiamy, żartujemy, rozmawiamy o wydarzeniach dnia, a nawet śpiewamy i gramy na gitarze, jak tego chciała wśród swych córek święta Teresa z Avila.

Szczególnie w święto Najświętszej Dziewicy klasztor wypełnia się śpiewami, którym towarzyszą gitary i instrumenty charakterystyczne dla Hiszpanii i Ameryki łacińskiej (kastaniety, tamburyn etc). Robimy to wszystko, by oddać cześć naszej słodkiej Królowej, w radosnej i rodzinnej atmosferze.

— Na czym polega szczególna duchowość Oasis, poza poświęceniem życia za kapłanów?

— To właśnie prostota i radość, o której przed chwilą rozmawialiśmy. Życie Oasis ma być wierną kopią życia świętej Rodziny z Nazaretu: życie proste i radosne, ukryte dla świata, bez niczego niezwykłego; robienie wszystkiego w zjednoczeniu z naszym Boskim Oblubieńcem i w towarzystwie naszej słodkiej Niepokalanej Matki.

Nawiązujemy do duchowości świętego Franciszka Salezego – nie praktykujemy wielkich umartwień, ale raczej na pokorne posłuszeństwo, na którego ołtarzu spala się własna wola na chwałę Boga, dla uświęcenia kapłanów i dusz konsekrowanych.

Życie wspólne jest polem, na którym praktykowane są cnoty szczególnie ukochane przez świętego Franciszka: prostota ewangeliczna, pokora, pełna słodyczy miłość, zgodnie z radą: „Żyj radośnie, skoro jesteś zupełnie oddana nieśmiertelnej Radości”.

— Oasis z Barcelony ostatnio funduje klasztor we Francji...

— Nie mogłyśmy już swobodnie poruszać się korytarzami klasztoru... Nie było już dość miejsca w kaplicy, w refektarzu, ani w żadnym z budynków należących do domu... Liczba sióstr we wspólnocie Oasis przekraczała już ilość przewidywaną przez konstytucje... Mimo tych niedogodności, czekałyśmy cierpliwie wiele lat, dopóki wołanie Pana nie stało się jasne: potrzeba kolejnej fundacji.

Wielka był nasza radość, gdy dowiedziałyśmy się, co dobry Bóg przygotował dla nas na klasztor: dom w Vérac, we Francji, kupiony przez arcybiskupa Lefebvre. Był to jeden z pierwszych przeoratów Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X, a teraz Bractwo oddało je do dyspozycji Oasis.

11 października 2000 r., w święto Boskiego Macierzyństwa Maryi, osiem z nas opuściło dom macierzysty. Po małej pielgrzymce do Lourdes, gdzie ofiarowałyśmy naszej Niebieskiej Matce pierwszą fundację, 12 października, w jedno z największych hiszpańskich świąt, Dziewicy z Pilar, dotarłyśmy do klasztoru.

Zostałyśmy przyjęte przez wiernych z ogromną miłością. Od pierwszego dnia nie przestają nam pomagać. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczne i codziennie się za nich modlimy.

— Co chciałaby Matka przekazać na koniec czytelnikom „Fideliter”?

— Chciałabym zwrócić ich uwagę na dwie rzeczy, które wydają mi się ważne.

Po pierwsze: 16 czerwca br. nasz założyciel, ojciec Muñoz, będzie obchodził w Vérac swój jubileusz kapłański (został wyświęcony 31 maja 1952 roku). Zapraszamy serdecznie wszystkich kapłanów, zakonników i zakonnice na tę ceremonię dziękczynną.

Druga sprawa: niezbędnym warunkiem pozostania Oasis w Vérac jest istnienie klauzury. Aby ją zbudować, trzeba było koniecznie kupić część sąsiednich ziem. Ten zakup doszedł do skutku, ale teraz musimy modlić się do świętego Józefa, aby natchnął liczne, hojne dusze, by pomogły nam spłacić ten dług. Dlatego właśnie, mówiąc wprost, wyciągam rękę po jałmużnę. Zdajemy sobie sprawę z wyrzeczeń, jakie pociąga za sobą ta hojność, ale dobry Bóg z pewnością ją wynagrodzi.

Wszyscy potrzebujemy wielu świętych kapłanów, którzy pracują dla dzieła Bożego i ratują nasze dusze. Dlatego celem Oasis jest nieustanna modlitwa o powołania kapłańskie i zakonne. Ω

Wywiad ukazał się w dwumiesięczniku „Fideliter” nr 147 z maja/czerwca 2002 r.