Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Fidelisa z Sigmaringen, męczennika [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 4/2002 (47)

ks. Mikołaj Grou SI

O wierności w małych rzeczach

Pismo święte przytacza w tym przedmiocie dwa zdania bardzo ważne: Kto gardzi małymi rzeczami, upadnie powoli. Jezus Chrystus mówi: Kto jest wiernym w małych rzeczach, będzie i w większych wiernym.

Z pierwszego zdania wynika, że zaniedbanie małych rzeczy naraża nas niezawodnie na wielkie upadki; drugie zdanie naucza nas, że wierność w małych rzeczach daje nam rękojmię wierności w rzeczach wielkich i że przez to jest koniecznym środkiem umartwienia. Te dwie zasady, dobrze zrozumiane, powinny nas zachęcić do niezachwianej wierności w najmniejszych okolicznościach.

Ażeby rozwinąć ten przedmiot, zastanówmy się, że, właściwie mówiąc, nie ma, ze względu na Boga, ani małych, ani wielkich rzeczy. Wszystko, co nosi na sobie cechę Jego woli i upodobania, jest wielkie, chociażby samo przez się było małym. Jeżeli więc upewnieni jesteśmy przez głos wewnętrzny, że Bóg od nas czegoś żąda, wielkość Jego nie pozwala, abyśmy uważali za rzecz małą, albo obojętną to, czego On żąda. Przeciwnie: choćby rzecz była największa, choćby szło o nawrócenie całego świata, jeżeli Bóg tego od nas nie wymaga, usiłowania nasze nie miałyby w oczach Jego żadnej wartości i mogłyby Mu się nawet nie podobać.

Właściwie wola Boża stanowi wartość rzeczy. Tak samo dzieje się w rzeczach, tyczących się naszego zbawienia; rzecz, która nam się wydaje małą sama przez się, może mieć tak wielkie znaczenie, że nasza doskonałość i zbawienie od niej zależeć mogą. Bóg przywiązuje swoje łaski do tego, co Mu się podoba; nie możemy poznać sami, jakie są następstwa: dobre czy złe, czynności, która nam się wydaje małej wagi. Jakiej łaski może nas pozbawić zaniedbanie tej rzeczy; jaką może nam zjednać łaskę jej wypełnienie? Tego nie wiemy, a w tej niepewności najlepiej postąpimy, jeżeli wszystko wiernie spełniać będziemy.

Wielkie rzeczy, wielkie okazje do praktykowania cnót rzadko się zdarzają. Małe rzeczy nastręczają się nam codziennie. Kiedyż damy Bogu dowód naszej miłości, jeżeli czekać będziemy, aż się do tego jaka ważna sposobność nadarzy. Może w całym życiu naszym taka się nie przytrafi!

Nadto wielkie rzeczy wymagają wielkiej odwagi. Czy możemy być pewni, że im podołamy, jeżeli nie wypróbowaliśmy sił swoich w mniejszych rzeczach; jeżeli nie jesteśmy wyćwiczeni i powoli przygotowani do rzeczy trudniejszych, przez wykonanie łatwiejszych?

Do wielkich rzeczy potrzeba odpowiedniej łaski Bożej; ale ażeby zasłużyć na te wielkie, wyjątkowe łaski i otrzymać je, trzeba poprzednio okazać wierność w rzeczach małych.

Pokora wymaga, abyśmy uważali się za niezdolnych do wielkich rzeczy, abyśmy sami nigdy ich nie pragnęli; wymaga, abyśmy przykładali się do małych rzeczy, jako do najwłaściwszych dla nas. Wypełniajmy więc małe rzeczy z łaską zwyczajną i wierzmy, że Bóg da nam większe łaski, gdy sposobność do tego się nadarzy.

Pragnienie czynienia i cierpienia wielkich rzeczy jest prawie zawsze złudzeniem miłości własnej i dowodem zarozumiałości. Chciałbym praktykować surowe pokuty, jak ten lub ów święty; chciałbym dźwigać krzyże; wszystko to jest pychą, chęcią odznaczenia się. Święci nigdy takich pragnień nie mieli. Cóż stąd wynika? Ktoś próbuje z własnej woli prowadzić życie surowe, a potem je porzuca, gdy rozbujała wyobraźnia przestanie działać. Trafiają się małe krzyże do zniesienia, a ta sama dusza, która pragnęła ciężkich krzyżów, upada pod małymi. Nie pragnijmy niczego, niczego nie wybierajmy: przyjmujmy wszystko, co nam Bóg zsyła i w miarę tego, jak je zsyła; przyznajmy, że nie mamy siły i odwagi podołać nawet małym rzeczom i wierzmy mocno, że gdyby Bóg nie miał względu na naszą słabość i nie wspierał nas silnie, nie bylibyśmy w stanie uczynić ani kroku.

Ponieważ małe rzeczy ciągle się powtarzają, wierność w ich pełnieniu wymaga więcej męstwa i stałości, niż się zdaje. Na to trzeba doskonałej cnoty; tu trzeba w każdej chwili umierać sobie samemu, w niczym nie dogadzać naturze. Wyznaję, że co się tyczy świętości, nie widzę niczego większego nad tę wierność; niczego takiego, co by wymagało tak wytrwałej pracy.

Czyniąc albo cierpiąc wielkie rzeczy dla Boga, można się obawiać, że miłość własna do tego się miesza: dusza znajduje upodobanie w samej sobie, karmi się tą myślą, wynosi się nad drugich. Małe rzeczy nie narażają nas na te niebezpieczeństwa: łatwiej przy nich utrzymać się w pokorze; miłość własna nie może się z nich chlubić; nie pobudzają one do porównywania się z drugimi i do wynoszenia się nad nich. Pełnienie zatem małych rzeczy jest daleko bezpieczniejsze i łatwiej nas doprowadzi do doskonałości, która polega na zupełnym wyniszczeniu miłości własnej.

Małe rzeczy zabijają miłość własną tak nieznacznie, że dusza tego nie spostrzega. Te pociski są małe, ale są tak liczne i częste, że sprawiają taki skutek, jak najgwałtowniejsze razy. Miłość własna umiera powoli, bo pełnienie małych rzeczy ciągle ją wyniszcza i nie dopuszcza, aby znów odżyła; dlatego to zwykle tym sposobem Bóg zabija ją w duszy.

Niekiedy, z początku, miota przeciw niej silne pociski; ale wytępia ją ostatecznie przez powolne, nieznaczne działanie.

Dusza nie wie, czego się ma chwycić: Bóg wszystko jej odejmuje, ogołaca ją ze wszystkiego; jest zupełnie starta; a Bóg tak w niej działa, że sama nie poznaje, co jest działaniem Bożym w niej, a co ona sama czyni z własnej woli. Jeżeli w wielkich ofiarach miłość Boża okazuje się wielkoduszniejszą, to w małych rzeczach, ciągle powtarzanych, dowodzi większej uwagi i delikatności. Miłość nie jest doskonała, kiedy opuszcza najmniejszą sposobność podobania się temu, kogo kocha i nie unika tego, co by go obrazić mogło. Zazdrość Boga jest niezmierna; rozciąga się na wszystko, obejmuje wszystko; jeżeli miłość ludzka jest wymagająca, to miłość Boża jest taką w najwyższym stopniu. Każda dusza, prawdziwie kochająca Boga, powinna się starać, aby Go nie obrażała w najmniejszej nawet rzeczy. Powinna się wystrzegać wszystkiego, co Mu się nie podoba. Odmawiać Mu czegokolwiek, pod pozorem, że rzecz jest małej wagi, jest to ranić Serce Jego w sposób nader dotkliwy, wyrzekając się tym sposobem ściślejszego z Nim zjednoczenia. Jest to pozbawiać Boga chwały, którą On właśnie w tym znajduje, że stworzenie nie lekceważy sobie nigdy tego, co Mu się podoba i zawsze gotowe jest wszystko poświęcić dla przypodobania się Jemu. Jest to rzecz pewna, że wtedy dusza zaczyna kochać Boga w sposób najdoskonalszy, kiedy się stara być Mu wierną w rzeczach najdrobniejszych. Nie mówię tu o korzyści, jaką dusza stąd odnosi. Widoczną jest rzeczą, że dusza, pragnąca podobać się Bogu w najmniejszych rzeczach, zasługuje na Jego miłość i ściąga na siebie obfite łaski; w każdej chwili zbiera ogromny skarb zasług, staje się sposobną, przez swoją wierność, do wykonania dla Boga wielkich rzeczy, co jest zarazem dla niej nagrodą. Oto są powody, skłaniające nas do wspaniałomyślnego postanowienia nie zaniedbywania niczego, co się tyczy służby Bożej, do starania się, aby Mu się we wszystkim podobać, tak w małych, jak i w wielkich rzeczach. Zróbmy to postanowienie i prośmy Boga, abyśmy je wiernie spełnili do ostatniego tchu życia.

Trzeba jednak uważać, aby w tym wszystkim nie było ani niepokoju, ani przesady. Miłość powinna mieć świętą swobodę; wszystko zależy na tym, aby zawsze pamiętać na Boga, czynić w każdej chwili to, co Jego łaska podaje nam do serca, a unikać tego, co wiemy, że Mu się nie podoba. Bóg nie omieszka nigdy podać nam rady i ostrzec nas w potrzebie, przez natchnienie wewnętrzne. Jeżeli tego nie czyni, jest to znak pewny, że w naszym postępowaniu nie ma niczego takiego, co by się Mu mogło nie podobać. Jeżeli się zachowuje ciągłe skupienie, niepodobna nie poznać tego ostrzeżenia wewnętrznego i nie korzystać z niego.

Tym sposobem ustają wszelkie powody do niepokoju wewnętrznego. Ω

Tekst za: ks. Mikołaj Grou SI, Przewodnik na drodze życia duchowego, Kraków 1907.