Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Marka, Ewangelisty [2 kl.]
Zawsze Wierni nr 1/2003 (50)

ks. Władysław Muchowicz

Ołtarz i jego ozdoba

Wynijdę do ołtarza Bożego

Ps 42, 4

Czytamy w Piśmie św. Starego Zakonu, że syn patriarchy Izaaka, Jakub, kiedy podstępem otrzymał błogosławieństwo pierworództwa od swojego ojca, uszedł przed gniewem starszego brata Ezawa do ziemi Haran. Słońce chyliło się już ku zachodowi. Jakub chciał spocząć. Wziął tedy jeden z kamieni, które leżały, podłożył pod głowę i zasnął na tym miejscu, do którego doszedł.

We śnie widział drabinę stojącą na ziemi, której wierzchołek dosięgał nieba, a aniołowie wstępowali i schodzili po niej. Na szczycie tej drabiny stał Pan Bóg i mówił do niego: „Jam jest Pan Bóg Abrahama ojca twego, i Bóg Izaaka; ziemię, na której śpisz, dam tobie i nasieniu twemu; w tobie i w nasieniu twoim będą błogosławione wszystkie pokolenia ziemi; i będę stróżem twoim, gdziekolwiek pójdziesz i przywrócę cię do tej ziemi i nie opuszczę, aż wypełnię wszystko, com powiedział”.

Gdy się Jakub ocknął ze snu, zawołał: „Zaprawdę, Pan jest na tym miejscu, a jam nie wiedział. O jakże to miejsce straszne, nic tu nie jest innego, tylko dom Boży i brama niebieska”.

Z brzaskiem słońca wstał Jakub z tego miejsca, wziął kamień, który podłożył pod głowę, nalał na niego oliwy i postawił go na pamiątkę tego widzenia, aby w powrocie mógł na tym miejscu rozważać dobroć Boga – miejsce to nazwał: domem Bożym (Rodz 28, 10–22).

To zdarzenie, wskazuje nam na Kościół św., a w nim na ofiarę Mszy św.

Jak patriarcha Jakub widział we śnie drabinę sięgającą ku niebu, na niej aniołów i Pana Boga, który mu błogosławił i wszystkim pokoleniom ziemi, tak w Kościele św. wstępują z Jego ołtarzy aniołowie do nieba, zanosząc nasze modlitwy i schodzą na powrót, przynosząc nam błogosławieństwo Boże. Tu spełnia Pan Bóg to, co przyrzekł niegdyś Jakubowi; tu przez ofiarę Mszy św. zlewa na wszystkie pokolenia swoje łaski.

Więc i my powtórzyć możemy: zaprawdę miejsce to święte, na którym obecnie stoimy, to nic innego, jeno dom Boży i brama niebios.

Najmilsi! w naukach dotychczasowych przyglądaliśmy się, że tak powiem, z daleka ofierze Mszy św. Zachwycał nas widok upokorzonego Boga-człowieka, podziwialiśmy te wielkie korzyści, jakimi nas darzy Msza św.; odtąd przypatrywać się będziemy bliżej tej ofierze i rozważać wszystkie jej części.

Dzisiaj przyglądniemy się ołtarzowi, na którym kapłan odprawia Mszę św.

Do sprawowania Najświętszej Ofiary konieczne jest jakieś miejsce. To miejsce nazywamy powszechnie: ołtarzem. Pierwszym i najczcigodniejszym takim ołtarzem, na którym sam Boski Zbawiciel odprawił i ustanowił Najświętszą Ofiarę, był stół drewniany we wieczerniku, który przechowuje Kościół św. do dziś dnia, w kaplicy Najświętszego Sakramentu w bazylice lateraneńskiej w Rzymie.

W tym kościele wmurowana jest w wielkim ołtarzu i płyta wierzchnia stołu, także drewniana, na którym odprawiał Mszę św. książę apostołów, św. Piotr. Papież, św. Sylwester I, nakazał stawiać ołtarze z kamienia – do VI jednak wieku utrzymał się gdzieniegdzie zwyczaj odprawiania Mszy św. na drewnianych stołach, przeważnie jednak wznoszono już kamienne ołtarze, a najchętniej odprawiano Mszę św. na płytach kamiennych, ukrywających groby św. Męczenników.

Dzisiaj obowiązuje prawo kościelne, by ołtarz, zwłaszcza ta część jego, na której spoczywa hostia i kielich, były kamienne.

Ołtarze są dwojakie: stałe i przenośne. Ołtarz stały składa się z trzech części: podstawy, która jest albo wmurowana albo składa się z małych filarków – na podstawie spoczywa jedna płyta kamienna przez całą długość ołtarza i ta jest drugą jego częścią, a trzecią jest grób, czyli otwór, na złożenie relikwii świętych Pańskich. Bywa on albo w samej płycie kamiennej, albo w podstawie ołtarza pod płytą.

O wiele prostszym jest ołtarz przenośny, bo składa się z płyty kamiennej małej (zwykle z marmuru), ale na której mogłaby się wygodnie pomieścić hostia i kielich. W otworze tej płyty zamknięte są relikwie i taką płytę można i na inne miejsce przenosić.

Najważniejszą częścią w każdym ołtarzu jest właśnie ten grób z relikwiami, bo bez niego nie można Mszy św. odprawiać. Grób ten ma oznaczać, że z tej ofiary spłynęła na świętych Pańskich moc i męstwo do zupełnego oddania się Panu Bogu; że jak św. Męczennicy naśladowali Pana Jezusa swoim życiem i śmiercią, tak też z Nim najbliżej obcują w chwale niebiańskiej.

Ołtarze w kościołach naszych mają wiele znaczeń symbolicznych. Przypominają one ten ołtarz, na którym składał ofiarę Melchizedech; przypominają kamień Jakuba, o którym słyszeliście dzisiaj, przypominają także ołtarze starozakonne i przedstawiają krzyż, bo Chrystus Pan na ołtarzu ponawia ofiarę krzyżową; wskazują one i na tron miłosierdzia, na którym zasiada Pan Jezus między synami ludzkimi. Przede wszystkim zaś ołtarz wyobraża samego Pana Jezusa, przez którego i w którym jedynie zanieść możemy Panu Bogu przyjemne ofiary i modły.

Dla tego znaczenia symbolicznego, jakie przywiązuje Kościół św. do ołtarza, główna jego część składa się z jednej tylko płyty, na oznaczenie, że Pan Jezus jest naszym jedynym Zbawcą. Ta płyta jest kamienna, bo Chrystus Pan jest kamieniem węgielnym, na którym wspiera się cała nasza religia, jest skałą, z której jak niegdyś Izraelitom na puszczy, tak nam płyną obfite zdroje łask.

Ołtarz okrywa się potrójnym obrusem, z których wierzchni ma sięgać z boków ołtarza do posadzki względnie stopni. Te obrusy jak i korporał, na którym bezpośrednio kładzie się hostię i patenę, również i palka, którą przykrywa się kielich, powinny być białe i z lnianej materii. Zapytać możecie, czy nie byłaby odpowiedniejszą droższa materia dla okazania większej czci Najświętszemu Sakramentowi? Nie, bo bielizna lniana przypomina nam owo prześcieradło białe, lniane, czyste, w które był owinięty Pan Jezus po złożeniu z krzyża, przypomina i te pieluszki, w które Go okryła N.M.Panna w stajence betlejemskiej, bo zapewne dla ubóstwa na cenniejszą materię zdobyć się nie mogła. Przypomina nam wreszcie, jak to Boski Zbawiciel stał się dla nas ubogim, byśmy Jego ubóstwem byli bogatymi i wzywa nas do starania się o ubóstwo ducha czyli pokorę.

Materia ta ma jeszcze inne znaczenie. Wiadomo wam, moi drodzy, w jaki sposób bieli się płótno lniane – że pod wpływem promieni słonecznych i polewania wodą nabiera ono coraz więcej świeżości i białości. Tu głęboka dla nas nauka, jak to zwolna, przez ciągłą pracę nad zepsutą naturą, przez krzyżowanie naszego ciała, nabywamy białości cnót, stajemy się godnymi dziećmi Pana Jezusa. Oprócz potrójnego obrusa, ma być na ołtarzu w czasie odprawiania Mszy św. krzyż z wizerunkiem Pana Jezusa, do którego w niektórych częściach Mszy św. ma kapłan kierować wzrok swój błagalny.

Widok tego czcigodnego znaku ma nam przypominać, że Msza św. jest pamiątką ofiary krzyżowej. Rzut oka na obraz cierpiącego za nas Zbawiciela zdoła zawsze, a zwłaszcza wśród Mszy św., obudzić w sercu naszym uczucia miłości i uwielbienia. Ileż to z krzyża czerpali po wszystkie czasy święci Pańscy zachęty do cierpliwości, pokory, do gorliwości o zbawienie duszy! Św. Bernard nazywał krzyż: wyższą mądrością, swoją biblioteką. Św. Filip Benitius błagał otaczających go przy śmierci: „Dajcie mi moją książkę”. Nie rozumiano go zrazu, ale gdy mu podano krzyż, on tuląc go do piersi, wołał z rozczuleniem: „Tak! to moja księga, w niej czytałem przez całe życie, w niej chcę też zamknąć mego ducha”.

Najmilsi! obyśmy to i my umieli czytać w tej księdze, obyśmy ze spokojem znosili przynajmniej te drobne, codzienne krzyże, przykrości. Od Zbawiciela ukrzyżowanego uczmy się wszelkich cnót, nie żałujmy żadnych trudów, nie wahajmy się przed żadną ofiarą dla przypodobania się Panu Bogu, bo, jeśli współ-cierpimy ze Zbawicielem, z Nim też kiedyś będziemy się weselili.

Na ołtarzu widzimy dalej świece. Przypominają one czasy prześladowania, wśród których w ciemnych katakumbach składano przy świetle Najświętszą Ofiarę – więcej jednak przedstawiają nam tę „światłość świata”, jaka jest na ołtarzu w czasie Mszy św., tj. Boskiego Zbawcę.

Tam świeci jasno światło Jego nauki. O niej mówi prorok Izajasz: „Lud, który chodził w ciemności, ujrzał światłość wielką, mieszkającym w krainie cienia śmierci, światłość im weszła” (Izaj 9, 2).

Tam światło Jego przykładu. „Jam jest światłość świata, mówi Pan Jezus, kto za mną idzie, nie chodzi w ciemności, ale będzie miał światłość żywota” (J 8, 12).

Tam światło Jego łaski i natchnienia, jakimi nas oświeca Duch Święty.

Tam światło Jego chwały. O niej mówi św. Jan Ewangelista w Księdze Objawienia: „A miasto (niebieskie Jeruzalem) nie potrzebuje słońca ani księżyca, aby świeciły w nim, albowiem jasność Boża oświeciła je, a świeca jego jest Baranek” (Apok 21, 23).

Świeczniki (lichtarze), na których spoczywają świece, oznaczają czyste święte człowieczeństwo Pana Jezusa; wosk, na który pracują dziewicze pszczoły, przypomina Jego nieskończenie doskonałą duszę, a płomień świecy Jego pełne chwały Bóstwo.

Widać jeszcze na ołtarzu trzy tablice zwane kanonami (prawidłami), na których podane są modlitwy dla wygody celebransa, by ulżyć jego pamięci lub szukania i odczytywania ich ze mszału.

Wreszcie widać tam i kwiaty żywe albo sztuczne.

Trzy rzeczy zostawił nam Pan Bóg w raju, mawiał św. Franciszek Borgiasz, jedna, to: pełne prostoty i szczerości oko dziecięcia, druga: uśmiechające się do nas na błękicie niebios gwiazdy, a trzecia to: powabne, tchnące niewinnością kwiaty”. Na widok kwiatów, które na człowieku bezmyślnym nie robią żadnego wrażenia, święci Pańscy rozpalali się gorącą miłością ku Panu Bogu. Z ich piękności wnosili o dobroci i piękności Boga, kruszyli się w sercu za swe przekroczenia i wyrzucali sobie swoją opieszałość, niewdzięczność względem Pana Boga.

Obyśmy to, drodzy moi, chcieli zrozumieć mowę kwiatów, obyśmy przez rozpamiętywanie wszystkich dóbr widzialnych, podnosili się, według napomnienia św. Pawła Apostoła, do poznania i pokochania dóbr niewidzialnych, niebieskich! Jak piękne kwiaty wyrastają z ziemi rodzącej ciernie i głogi, pod wpływem światła słonecznego i deszczu, tak pod wpływem łaski Bożej i nasza natura, jakkolwiek przez grzech skażona, może wydawać piękne cnót kwiaty.

Najmilsi! mówiłem, że ołtarz przedstawia nam Chrystusa Pana – stąd my jesteśmy niejako ścianami, żywymi kamieniami w świątyni duchowej Kościoła św. Nikomu niech się dziwne nie wydaje to twierdzenie, bo św. Paweł Apostoł nazywa nas świątynią Bożą. Jak więc ściany nie oddalają się od ołtarza, tak i my nie oddalajmy się nigdy od naszego Pana. Do ołtarza śpieszmy we wszelkich potrzebach naszych.

Ołtarz, na którym spoczywa Zbawiciel pod postacią chleba, jest miejscem najczcigodniejszym na ziemi, jest rajem dla dusz bogobojnych. Ileż to ludzi stroskanych, wątpiących w miłosierdzie Boskie, znalazło tutaj wśród ciszy kościoła, wśród tajemniczego cienia, przy blasku wiecznej lampki, w bliskości Oblubieńca dusz ludzkich, błogą pociechę wśród zawodów, ochłodę wśród znojów żywota; ilu uczuło tu przedsmak rozkoszy niebiańskich!

Tu Jezus Chrystus rozbił swój namiot, skąd tryska obficie źródło pociechy, błogiego spokoju i szczęścia; tu On czuje rozkosz z przebywania z synami ludzkimi.

Ale, czy my czujemy tę radość, że możemy być w Jego bliskości? czy chętnie śpieszymy na Mszę św.? czy owszem, wiele dni upłynie, a my Go nie chcemy widzieć pod zasłoną chleba, może mówimy, że nie mamy Go o co prosić?

O! jeśli sumienie nie czyni nam wyrzutów, jeśli daje odpowiedź dobrą, to znak, że jeszcze wierzymy w Jego obecność pośród nas. A jeśli tak, to nie zostawiajmy tego Więźnia miłości osamotnionego. Szukamy towarzystwa ludzi, dlaczegóż nie szukamy tego najlepszego towarzysza, przyjaciela naszego, który przychodzi do nas codziennie na ołtarz, pragnie z nami rozmawiać, chce nasze prośby wysłuchiwać, chce nas obdarzać swoimi łaskami?

Więc ile możności śpieszmy na Mszę św., w czasie tej ofiary patrząc na wizerunek ukrzyżowanego Zbawiciela, wołajmy do Niego z głębokości serca: „Jako pragnie jeleń do źródeł wody, tak pragnie dusza moja do Ciebie, Boże” (Ps 41, 2). Amen. Ω

Tekst za: ks. Władysław Muchowicz, Przenajświętsza Ofiara, Lwów 1930.