Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X

Jezus więc, gdy przyjął ocet, rzekł: Wykonało się. I skłoniwszy głowę, oddał ducha (J 19, 30)

Wielki Piątek [1 kl.]
Zawsze Wierni nr 11/2005 (78)

Lekarstwem na kryzys jest tylko Tradycja

Wywiad z J.E. bpem Bernardem Fellayem na temat spotkania z Jego Świątobliwością papieżem Benedyktem XVI

DICI: Ekscelencjo, audiencja, o którą prosił Ekscelencja Benedykta XVI, miała miejsce 29 sierpnia. Jaki był powód tej prośby?

J.E. bp Bernard Fellay: – Chcieliśmy spotkać się z Ojcem Świętym, ponieważ jesteśmy katolikami i jak wszyscy katolicy jesteśmy związani z Rzymem. Prosząc o tę audiencję, chcieliśmy po prostu pokazać, że jesteśmy katolikami.

Uznawanie przez nas papieża nie ogranicza się jedynie do wspominania jego imienia w kanonie, co czynią wszyscy księża Bractwa Św. Piusa X. Jest czymś naturalnym, że będąc rzymskimi katolikami, powinniśmy okazywać papieżowi nasz szacunek. „Katolicki” znaczy „powszechny”, a Mistyczne Ciało Chrystusa nie obejmuje jedynie naszych kaplic.

Chcieliśmy też raz jeszcze przypomnieć Namiestnikowi Chrystusa o istnieniu Tradycji. Chcieliśmy mu przypomnieć, że jesteśmy częścią Kościoła i że ucieleśniamy Tradycję Kościoła w sposób bardzo żywotny. Chcieliśmy pokazać, że Kościół byłby w dzisiejszym świecie znacznie silniejszy, gdyby zachowywał Tradycję. Chcieliśmy wreszcie przedstawić nasze własne doświadczenia, stanowiące dowód na to, że jeśli Kościół chce wydobyć się z tragicznego kryzysu, który obecnie przechodzi, wówczas Tradycja jest odpowiedzią – jedyną odpowiedzią na ten kryzys.

Jak przebiegała audiencja?

– Audiencja miała miejsce w letniej rezydencji papieskiej w Castelgandolfo. Przewidziano ją na godzinę 11.30, ale w rzeczywistości rozpoczęła się o 12.10 w gabinecie papieskim. Zwykle Ojciec Święty przeznacza na audiencje dla biskupów 15 minut. Nam poświęcił 35 minut. Oznacza to, jak twierdzą watykaniści, że Benedykt XVI chciał okazać swe zainteresowanie przedstawianymi przez nas kwestami.

Było nas czterech: Ojciec Święty, kard. Castrillon Hoyos, ks. Schmidberger i ja. Rozmowa odbywała się w języku francuskim, wbrew zapowiedziom ze strony pewnych osób, że będzie prowadzona po niemiecku. Kierował nią sam papież w bardzo uprzejmym duchu. W odpowiedzi na nasz list, przesłany mu krótko przed audiencją, wymienił trzy trudności. Benedykt XVI znał treść listu i nie było już potrzeby przedstawiać wszystkich jego punktów. Naszkicowaliśmy w nim obecny obraz Kościoła, przytaczając słowa Jana Pawła II o „milczącej apostazji” oraz wypowiedzi samego kard. Ratzingera o „łodzi, która nabiera wody ze wszystkich stron” i „dyktaturze relatywizmu”, a także dołączyliśmy bulwersujące zdjęcia przedstawiające celebrację [nowej] Mszy.

Zaprezentowaliśmy również Bractwo, wymieniając liczby i różne realizowane przez nas dzieła. Przytoczyliśmy dwa przykłady działań podjętych przez Bractwo w obecnym świecie i skandaliczne stanowisko, jakie zajęły względem nich lokalne episkopaty: wprowadzenie w Argentynie rozporządzenia, dzięki któremu sprzedaż środków antykoncepcyjnych nie jest tam już zakazana, kiedy (ze względu na wystąpienie Bractwa – przyp. tłum.) zostaliśmy przez biskupa Kordoby nazwani terrorystami, oraz protest przeciwko marszowi Gay Pride w Lucernie, który zakończył się w katolickim kościele protestancką ceremonią, przy całkowitej obojętności ze strony biskupa.

Na koniec przedstawiliśmy nasze prośby: o zaniechanie wrogości wobec Tradycji, co czyni tradycyjne życie katolickie (czy jest jakieś inne?) w Kościele soborowym praktycznie niemożliwym. Chcieliśmy, by wyrazem tego była całkowita wolność celebracji Mszy trydenckiej, uciszenie wysuwanych wobec nas oskarżeń o schizmę, puszczenie w niepamięć rzekomych ekskomunik i ustanowienie w Kościele struktury dla rodziny Tradycji.

Czy możemy wiedzieć, jakie trudności wymienił Benedykt XVI?

– Mogę powiedzieć o nich tylko pobieżnie. Po pierwsze, Ojciec Święty nalegał na realne uznanie przez nas papieża, nawiązując do sytuacji wytworzonej przez konsekracje biskupie dokonane przez abp. Lefebvre’a i naszą późniejszą działalność.

Benedykt XVI wskazał, że może istnieć tylko jeden sposób przynależności do Kościoła katolickiego: poprzez akceptację ducha Vaticanum II interpretowanego w świetle Tradycji, tzn. zgodnie z intencją ojców soborowych i zgodnie z literą tekstu. Jest to perspektywa, która bardzo nas niepokoi...

Ostatecznie mielibyśmy otrzymać, wedle Ojca Świętego, strukturę odpowiednią dla nas – pozwalającą na celebrację tradycyjnego rytu i pewne praktyki zewnętrzne – nie chroniącą nas jednak przed duchem soboru, który musielibyśmy przyjąć.

Watykańskie biuro prasowe po zakończeniu audiencji mówiło o „woli dokonywania stopniowych kroków, wykonywanych w rozsądnym tempie”. Co powinniśmy przez to rozumieć?

– Papież nie chciał zagłębiać się w problemy, ale jedynie je naświetlić. Przede wszystkim jednak konieczna jest odpowiedź na nasze żądanie zagwarantowania wszystkim prawa do starej Mszy oraz ustosunkowanie się do błędów soboru, ponieważ to w nich widzimy przyczynę obecnego zła, zarówno pośrednią, jak i bezpośrednią.

Oczywiście będziemy postępować krok po kroku. Musimy ukazać sobór w innym świetle, niż czyni to Rzym. Równocześnie, ponieważ potępiamy błędy, konieczne jest ukazanie ich logicznych konsekwencji i ich wpływu na katastrofalną sytuację, w jakiej znajduje się dzisiejszy Kościół, jednak bez prowokującego jątrzenia, które mogłoby spowodować zerwanie dyskusji. Wszystko to sprawia, że musimy postępować krok po kroku.

Co do rozsądnego tempa, w Rzymie słyszeliśmy, że w przygotowaniu są całkiem nowe dokumenty dla wspólnot związanych z Komisją Ecclesia Dei, oferujące im rzeczy, których nigdy przedtem nie proponowano. Poczekamy, zobaczymy. Z pewnością prawdą jest, że papież pragnie szybko uporządkować sytuację.

Chcąc być całkiem ścisłym, pragnę dodać pewien uzupełniający szczegół. Musimy naprawdę brać pod uwagę trudną sytuację Ojca Świętego. Znajduje się on pomiędzy progresistami z jednej strony a nami z drugiej. Gdyby chciał udzielić ogólnej zgody na starą Mszę jedynie na podstawie naszej prośby, moderniści zbuntowaliby się przeciwko niemu, zarzucając mu, że kapituluje wobec żądań tradycjonalistów. Dowiedzieliśmy się od bp. Ricarda, że w roku 2000 on sam, kard. Lustiger i arcybiskup Lyonu w pośpiechu udali się Rzymu, by zablokować próby uregulowania sytuacji Bractwa, grożąc buntem, gdyby ich interwencja nie odniosła skutku. Wiemy też, że niemieccy biskupi zareagowali w ten sam sposób w czasie Światowego Dnia Młodzieży w Kolonii: „My albo oni!”. Znaczy to: „Jeśli oni zostaną uznani, my opuścimy Kościół i zainicjujemy schizmę”.

Z tego właśnie powodu papież nie mógł podczas audiencji zapewnić nas ustnie, że tej jesieni – na przykład – uwolniona zostanie Msza [trydencka]. Każda obietnica dana przez niego Bractwu spowodowałaby niechybnie naciski ze strony progresistów. Musiałby wystąpić przeciwko większości biskupów gotowych do secesji. Nie można tego oczekiwać w klimacie obecnej debaty, nawet jeśli dostrzegamy pewną wolę odnowy. Co do mnie, uważam, że ostatecznie zaoferuje się jedynie ograniczoną wolność dla Mszy.

Prasa donosiła o rzekomych podziałach wewnątrz Bractwa Św. Piusa X. Jak jest w rzeczywistości?

– Wiadomość o audiencji udzielonej nam przez papieża wywołała gorączkę w mediach. Czyniły one wiele hałasu, próbując pokazać, że w Bractwie istnieją różnice zdań pomiędzy biskupami. Pisano też o groźbach kierowanych przez progresistów pod adresem papieża: „Przyznanie wolności [starej] Mszy oznacza wyparcie się Pawła VI i reformy liturgicznej”.

Jednak mogę was zapewnić, że wewnątrz Bractwa Św. Piusa X czterech biskupów jest jednomyślnych w kwestii stosunków z Rzymem i że bp Williamson, którego nazwisko było przytaczane, nie jest sedewakantystą. Media nie mają się o co martwić. Niestety, takie informacje nie są dla nich warte publikowania.

Jakie są więc oczekiwania Ekscelencji?

– Niektórzy kardynałowie w Rzymie mają nadzieję na ostateczne uznanie Tradycji. My również mamy taką nadzieję. Mamy nadzieję zwłaszcza na zagwarantowanie całkowitej wolności Mszy, jest jednak mała szansa, że stanie się to wkrótce. Będzie następnie potrzeba uznania miejsca Tradycji w Kościele, unikając złych interpretacji, z jakimi często mamy do czynienia. Musimy sprawić, by władze rzymskie zrozumiały, że nie da się dokonać postępu bez poważnych zastrzeżeń względem ich obecnej interpretacji soboru i ekumenizmu. W głębi duszy zachowujemy nadzieję, że pewnego dnia zrozumieją oni całokształt powodów, dla których istnieje [ruch] Tradycji. Ω

Tekst za biuletynem DICI nr 120. Przełożył Tomasz Maszczyk.