Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
feria Adwentu [3 kl.]
Listy do wiernych (archiwum) spis »

05.2006 r.

Drodzy wierni!

Dobry Pasterz daje życie swoje za owce swoje.

Za kilka tygodni będziemy obchodzić święto Pięćdziesiątnicy, które przed Zesłaniem Ducha Świętego było świętem Starego Testamentu, świętem, które upamiętniało otrzymanie przez Mojżesza Dziesięciu Przykazań na górze Synaj.

Po czterdziestu dniach modłów i postów za swój lud, który został właśnie uwolniony z niewoli egipskiej Mojżesz wszedł na górę żeby rozmawiać z Bogiem. A kiedy zstąpił z góry, niósł ze sobą prawo, które miało im dać życie wieczne.

Ale co zobaczył Mojżesz, kiedy zszedł z góry Synaj? Ten sam lud, który Bóg wywiódł z niewoli wśród znaków i cudów popadł w bałwochwalstwo. Uczynili sobie złotego cielca, którego czcili jako Boga i Zbawcę. Pan Bóg w Swoim miłosierdziu ocalił ich od faraona i jego wojska, a ten zdegenerowany lud obrócił się ku czci tworów własnych rąk, zamiast czcić dobrego Boga. Co za głupia niewdzięczność! On wywiódł ich z niewoli poprzez cuda i znaki, a teraz oni odrzucają Go, aby się obrócić ku bałwanom. Cóż to złote cielę uczyniło, aby ich ocalić? Ale oni woleli raczej czcić bałwany niż Tego, który ich ocalił. Bóg karmił ich chlebem z nieba, a oni ukąsili rękę, która ich karmiła. Dał im wody ze skały, a oni nurzali się w bałwochwalstwie. Cóż za niewdzięczność!

I Bóg zapłonął gniewem przeciw Swojemu ludowi i powiedział do Mojżesza: Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Chcę ich wyniszczyć. Niech spadnie gniew Mój na nich i pochłonie ich tu pośrodku pustyni, a z ciebie, Mojżeszu, uczynię wielki naród. Mojżesz mógł pozwolić, aby Boży gniew zapłonął przeciwko Jego ludowi, temu niewdzięcznemu ludowi. Mógł pozwolić, aby stała się Boża sprawiedliwość temu grzesznemu ludowi. Mojżesz wypełnił właśnie swoje posłannictwo. Mógł się wycofać i pozwolić Bogu zniszczyć ich tak, jak sami na to zasłużyli.

Ale nie zrobił tego. Błagał Boga: Niech tak się nie stanie, wspomnij na obietnicę, jaką złożyłeś Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. Niech nie mówią, że wyprowadziłeś ten lud z Egiptu aby wyniszczyć go na pustyni. Odpuść im ten grzech, albo wymaż moje imię z księgi żywota, którą napisałeś. Bóg wysłuchał tej modlitwy i lud został ocalony przez modlitwę Mojżesza. Mojżesz ofiarował siebie, swoje życie a nawet swoją wieczną nagrodę za swój lud. Był prawdziwym pasterzem, dobrym pasterzem, który daje życie swoje za lud swój. Był strażnikiem, o którym czytamy w księdze Ezechiela, który musi strzec domu Izraela i zapłacić własną krwią za utratę każdej duszy, podobnie jak Dobry Pasterz, Nasz Pan Jezus Chrystus dał życie Swoje za owce.

Nie ma na tej ziemi większej godności aniżeli godność kapłaństwa. Między nami i Bogiem jest nieskończona przepaść, niemożliwa do pokonania – Bóg jest tak różny od nas. On jest nieskończony, my ograniczeni, On jest czystym duchem, my ciałem i duszą, On Stwórcą wszystkiego, my obracamy się w proch, z którego powstaliśmy, On źródło wszelkiego życia, my posiadający kilka lat naszego śmiertelnego życia, On Sędzia wszystkiego, my podlegli Jego wyrokom. Jak zatem może człowiek zjednoczyć się z Bogiem? Jak może zdobyć przyjaźń Boga? Jak może zbliżyc się do Niego?

Wyobraźcie sobie, że jesteście na brzegu ogromnej rzeki i chcecie przedostać się na drugą stronę. Płynąć jest trudno i niebezpiecznie. Aby przekroczyć rzekę potrzeba mostu. Wynalazek mostu starożytni Rzymianie postrzegali jako boski. Umożliwił im stworzenie z wysepki otoczonej Tybrem ogromnego imperium. Konstruktor mostów przez starożytnych Rzymian zwany był pontifex, od pontus faciens. Pan Jezus jest „kładącym mosty” – pontifexem dla naszych dusz. On stanowi połączenie między Bogiem a Jego stworzeniami. Jest Mostem między nami a Boskością. To Jezus Chrystus, podobnie jak most wyrasta po obu stronach rzeki – jest Bogiem, Drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej i jest Człowiekiem, który przyjął ludzką naturę, podobną do naszej. Jest pośrednikiem pomiędzy Bogiem a człowiekiem, kapłanem naszych dusz.

Środkiem Jego pośrednictwa jest ofiara. Przez ofiarę oddajemy Bogu to, co mamy. A to, co mu dajemy staje się uszlachetnione, wzbogacone i przekształcone, ponieważ przechodzi z naszego do Boskiego posiadania. Jest to przemiana w coś wzniosłego. Tak też przez ofiarę nasze życie ma udział w życiu Boga.

I tak drodzy przyjaciele, wasze poświęcenia, wasze umartwienia – na przykład cierpliwe znoszenie próby, gorliwe spełnianie obowiązków stanu pomimo pokus, aby czynić inaczej i tak dalej nie są po prostu rzeczami które musimy robić, albo obowiązkami. Przez te poświęcenia nasze życie wkracza w język Boga, w prawdziwe życie Boga. Cóż za tajemnica! Jakżeż to możliwe.

To kapłaństwo Jezusa Chrystusa czyni to możliwym. To kapłaństwo Jezusa Chrystusa pozwala na wymianę między Bogiem a człowiekiem. Kapłaństwo pozwala na ten niejako handel z Dobrym Bogiem. Przez to, że Jezus Chrystus ofiarował swoje życie na Krzyżu, my możemy ofiarować Jemu nasze codzienne krzyże. Jezus Chrystus ofiarował swoje życie, abyśmy mogli być przemieniani przez Łaskę. Możemy wejść do ziemi obiecanej, wiecznego raju dzięki tej Łasce. Ale jak możemy uzyskać tę łaskę?

Bóg w swej nieskończonej dobroci wybrał spomiędzy ludzi takich, którzy niejako administrują Jego Łaskę. Każdy kapłan jest wzięty z ludu aby dawać ludziom rzeczy, które należą do Boga, jak św. Paweł mówi w liście do Hebrajczyków. Poprzez sakrament kapłaństwa Bóg wlewa w dusze swoich księży charakter sakramentalny, moc, które czyni księdza narzędziem ale i posiadaczem kapłaństwa Jezusa Chrystusa. Ta moc czyni księdza szczególnym sługą Kościoła, drugim Chrystusem. I podobnie do Jezusa ksiądz będąc człowiekiem posiada boskość.

Jest człowiekiem i tak wszystko co ludzkie go dotyczy. Jak mówi św. Paweł jest wzięty spośród ludu, więc może traktować z wyrozumiałością ignorantów i błądzących, jako że sam odziany jest w słabość. Bóg mógłby wybrać anioły, aby udzielały nam sakramentów. Ale sakramenty są ustanowione dla człowieka, dla uświęcenia ludzkich stworzeń.

Ksiądz posiada też boskość, gdyż otrzymał boską moc ofiarowania poświęcenia Jezusa Chrystusa. Świat jest uświęcony przez księży. Tak jak świat potrzebuje łaski, tak potrzebuje księży. Cóż dobrego przyszłoby Ci z wiedzy jakie lekarstwo masz zażyć, jeśli nie masz go skąd otrzymać? Cóż dobrego uczyni lekarz bez farmaceuty? Potrzebni są obaj. Praca Kościoła jest ściśle kapłańska. Nie może być inaczej. Kościół pracuje dla chwały Boga poprzez zbawienie dusz. Kościół istnieje, aby przekazywać nam łaskę Boga, którą Jezus Chrystus – Władca i wieczny Kapłan wysłużył nam na Krzyżu.

Rozumiecie więc, drodzy wierni, dlaczego świętość księdza jest tak ważna. Musicie modlić się każdego dnia o uświęcenie księży. Powinniście ofiarować za nich umartwienia, gdyż oni odpowiadają przed Bogiem za wasze dusze. Są pośrednikami między wami a Bogiem samym. Biorą na siebie ciężar waszych dusz i będą żądać ich krwi jeżeli nie wypełnią swoich zobowiązań tak jak powinni. To naprawdę łaska mieć księdza, który dba o swą pracę. Tak łatwo jest nic nie robić. Tak łatwo pozostawić ludzi samym sobie, pozwolić im błąkać się w ciemności i błędach. Jakaż to wielka łaska kiedy ksiądz działa.

Jest przysłowie, które mówi że takich mamy przywódców, na jakich zasługujemy. Jest to jeszcze jeden powód aby modlić się za księży. Musicie współpracować w dziele waszego odkupienia przez wasze modlitwy i poświęcenie. Jeżeli nie modlicie się za swoich księży, Bóg może posłać ich gdzie indziej. Jest ogromna potrzeba księży na całym świecie, więc powinniście docenić dobroć Boga, który posłał do was księży, których macie. Nie możecie naigrawać się z Boga i spodziewać się, że będzie On dawał wam Swoje łaski.

Bóg nigdy się nie zmienia. Właśnie opowiedziałem wam historię jak Bóg wybawił Izraelitów z niewoli egipskiej. Wybawił ich z niewoli przy pomocy cudów. Karmił ich manną na pustyni i wodą, która tryskała ze skały. Ale Pismo Święte mówi, że duża część tych ludzi nie była posłuszna Bogu. Ludzie ci szemrali przeciw Jego przykazaniom. Nie słuchali Jego przedstawicieli. Przedkładali własne rozrywki nad wypełnianie woli Bożej. I odmówili wejścia do Ziemi Obiecanej.

A Bóg pozwolił im umrzeć na pustyni. Czterdzieści lat na pustyni, aż umarli wszyscy oprócz dwu wiernych dusz.

To jest sytuacja, którą mamy teraz, moi drodzy wierni. Czterdzieści lat na pustyni. Czterdzieści lat po niefortunnym soborze. Nasze katolickie szkoły zniknęły, nasze katolickie uniwersytety zniknęły, seminaria zamknęły swoje drzwi a straszliwa parodia Mszy wtargnęła do sanktuariów. Jeszcze w latach pięćdziesiątych Kościół Katolicki był na progu świetnego zwycięstwa. Jego niepokalana doktryna była głoszona na całym świecie. Tylko sam wpływ moralny przyprowadzał tysiące dusz każdego roku na łono Kościoła. Kościół katolicki był cudownie zachowany w czasie drugiej wojny światowej. Był jedyną nadzieją narodów, które wpadły w pułapkę materializmu lub komunizmu.

Ale katolicy tych czasów wybrali materializm. Wybrali przyjaźń z nowoczesnym światem. Poszli na kompromis z nowoczesnymi błędami. Zdecydowali się zmienić Kościół zamiast zmieniać swoje światowe myślenie. Sądzili, że wiara katolicka jest po prostu osobistą sprawą i odmówili Bogu prawa królowania. tym samym odmówili wejścia do Ziemi Obiecanej – i teraz Bóg pozwala im umrzeć na pustyni.

Bóg całkowicie by nas opuścił, gdyby nie Człowiek, który dał swoje życie za owce swoje. Prawdziwy pasterz, który dobrze rozumiał kapłaństwo Jezusa Chrystusa.

Być może wiecie już, że każdego roku Rzym publikuje grubą księgę zwaną Annuario Pontifico, w której opublikowane są wszystkie nazwiska biskupów Kościoła katolickiego. Można tam znaleźć tytuły i godności każdego biskupa a także krótką historię jego kariery. Przez wiele lat można tam było znaleźć nazwisko kapłana, który cieszył się wieloma godnościami. Był wspaniałym misjonarzem w Afryce, biskupem, a potem arcybiskupem. Przez długi czas był prawą ręką papieża w sprawach francuskojęzycznej Afryki. Jakże wiele powołań, także biskupich otrzymało święcenia przez jego ręce. Po wspaniałej karierze wycofał się do Rzymu na dobrze zasłużony odpoczynek.

I wtedy kilku młodych ludzi przyszło do niego z prośbą o pomoc. Byli spragnieni na pustyni Drugiego Soboru Watykańskiego. Byłoby łatwo powiedzieć, żeby szukali kogoś innego. On już uczynił dla Kościoła więcej, aniżeli większość biskupów uczyniła w całym swoim życiu. Miał już 65 lat. Byłoby mądrzej poprosić kogoś znacznie młodszego żeby rozpoczął to nierozsądne dzieło jakim wydawać się mógł pomysł założenia seminarium w momencie, kiedy tysiące księży porzucało kapłaństwo. Niepojęte.

A pomimo niewdzięczności samych władz rzymskich ten kapłan nie przestaje dawać siebie. I mimo ludzi, którzy poprzez nieścisłości ukryli prawdę wbrew Bożemu prawu nie przestał dawać tego, co zostało mu przekazane od Naszego Pana. I kiedy nadeszła chwila, kiedy musiał przekazać to, co otrzymał, nie wahał się. Tak jak Mojżesz odpowiedział po prostu: Nie pozwól aby pomarli na pustyni, ale raczej wymaż moje imię z tej księgi.

I rzeczywiście, drodzy wierni, od tego historycznego dnia kiedy przekazał pełnię kapłaństwa którą otrzymał, imię Marcelego Lefebvre nie pojawiło się więcej w Annuario Pontifico. Dał swoje życie za owce, okazał się kapłanem godnym tej nazwy. Drodzy wierni, każdego dnia dziękujcie dobremu Bogu za to, że dał nam arcybiskupa Lefebvre. To, że otrzymujecie dziś, w tej Mszy świętej łaskę naszego Pana Jezusa Chrystusa zawdzięczacie jemu. Bądźcie wierni tej Łasce. Bądźcie zachęceni przykładem jego ofiary, ofiary jaką poniósł aby dać wam Mszę Wszechczasów. Żyjcie tę Mszą w waszym codziennym życiu. To wszystko, o co on prosi w zamian. Za wszystko, co wam dał o to jedno tylko prosi. Tak brzmiał jego testament, testament, który przekazał nam w dniu jubileuszu swojego kapłaństwa, kiedy wiedział, że za Mszę zapłaci swoim dobrym imieniem i karierą. I przekazał nam swój testament, który jest niczym innym niż ten, który dał nam Jezus Chrystus we Krwi Swojej:

Tak, wasza Ekscelencjo, na zawsze!

ks. Jan Jenkins FSSPX

« powrót