Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
feria Adwentu [3 kl.]
Listy do wiernych (archiwum) spis »

11.2009 r.

Drodzy wierni!

Kazanie na uroczystość Wszystkich Świętych

Dzień dzisiejszy jest dla Kościoła jednym z najradośniejszych dni w roku, pomimo iż rozpoczyna on miesiąc, w którym Kościół modli się w sposób szczególny za dusze zmarłych. W różne dni roku Święta Matka Kościół wspomina cnoty i chwałę poszczególnych swych bohaterów, tych, którzy podczas swego ziemskiego życia praktykowali wiarę w stopniu heroicznym. Tę chwałę świętych widzi święty Jan w swej wizji spisanej w Apokalipsie, która czytana jest podczas dzisiejszej Lekcji, a w której mówi o niezliczonym tłumie ze wszystkich plemion i narodów, stojącym przed tronem Boga. Widzimy więc, że liczba dusz w niebie jest daleko większa od tej, której wspomnienia moglibyśmy obchodzić podczas jednego roku i dzień ten poświęcamy wspominaniu wszystkich świętych, którzy w innym przypadku nie mieliby swego miejsca w kalendarzu liturgicznym.

Co to znaczy być świętym? Oczywiście wiemy, że święci są w niebie, że cieszą się szczęściem oglądania Boga przez całą wieczność. Są całkowicie oddzieleni od tego świata, w którym panują smutek i rozczarowania. W istocie samo słowo święty czy po łacinie sanctus, a po grecku hagios, oznacza odcinanie się, czy też oddzielanie. Jedynie Bóg jest prawdziwie oddzielony od tego świata, ponieważ jest całkowicie różny od stworzenia. Jedynie Bóg jest swym własnym istnieniem, my wszyscy natomiast mamy w sobie jakąś część, która jest zmienna, niedoskonała, wciąż się formująca. Jesteśmy święci czy też podobni do Boga na tyle, na ile jesteśmy doskonali, jak doskonały jest sam Bóg, lub na ile posiadamy jakąś cechę, która jest miła Bogu.

Świętymi są więc ci, którzy są doskonali – doskonale szczęśliwi, gdyż wszyscy osiągnęli swą doskonałość poprzez posiadanie samego Boga. Tak jak Bóg jest źródłem wszystkiego co istnieje, tak jest On również ostatecznym celem wszystkich rzeczy, powodem, dla którego wszystko istnieje i końcem, ku któremu wszystko zmierza. A święci cel ten osiągnęli, osiągnęli niebo, posiadają Boga i dlatego są doskonale szczęśliwi. Wspominamy więc dziś ich szczęście i prosimy w sposób szczególny o ich pomoc w osiągnięciu tej szczęśliwości, która jest ich udziałem na całą wieczność.

Wszystko, co żyje i oddycha, wszystko co naprawdę istnieje, pragnie osiągnąć właściwą sobie doskonałość, dąży do pełni, do osiągnięcia stanu, w którym nie będzie brakowało niczego, co należy do jego istoty. Wszyscy mamy obowiązek dążyć do doskonałości, a nawet osiągać ją. Sam Zbawiciel mówi w Kazaniu na górze: bądźcie doskonali jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. A co czyni nas doskonałymi? Jak mamy zaspokoić to pragnienie i zarazem nakaz Chrystusa Pana, podobnie jak to czynili święci?

By prawdziwie zaspokoić to pragnienie naszej natury, będące równocześnie nakazem Zbawiciela, musimy przyjrzeć się jedynie nieco dokładniej, kim jesteśmy. Jesteśmy istotami ludzkimi, czyli istotami rozumnymi obdarzonymi wolną wolą, potrafiącymi poznawać i kochać, posiadającymi duszę oraz ciało. Możemy powiedzieć o naszej duszy jako o tym elemencie naszej istoty, który ma znaczenie zasadnicze, również dla wszystkich zdolności i umiejętności, jakie posiadamy. Jeśli ktoś uczyni wam coś dobrego lub spłata wam figla, nie pytacie co to uczyniło, ale kto to uczynił, czyli pytacie o osobę. Stwierdzenie, że uczyniła to istota ludzka nie jest jeszcze odpowiedzią na to pytanie, ważne jest również poznanie konkretnego sprawcy. Tak więc nie jesteśmy jedynie sumą naszych umiejętności, wdrażamy je również w praktyce.

A więc mówimy o doskonałości nie tylko w odniesieniu do naszej zdolności do poznawania i kochania, ale również do tego co i jak czynimy. Aby osiągnąć doskonałość, doskonałe musi być nie tylko nasze poznanie i nasza miłość, ale również te rzeczy, które są niejako owocami naszego poznania i miłości. Nie wystarczy jedynie wierzyć, musimy to również wcielać w życie. Nie wystarczy mieć nadzieję na życie wieczne, musimy również czynić to, co jest konieczne, by to życie osiągnąć. Co więc czyni nas doskonałymi?

Oczywiście posiadanie Boga, a owo posiadanie Boga jest owocem cnoty, którą nazywamy miłością, cnoty miłości, która jest nierozerwalnie związana z łaską uświęcającą. Miłość Boga jednoczy nas z Bogiem jako z naszym celem ostatecznym, a poprzez to jednoczy również wszystkie nasze umiejętności, by skierować nas ku Bogu. Tak więc dwa przykazania Chrystusa Pana: miłości Boga oraz miłości bliźniego, są przykazaniami doskonałości: wypełnieniem (czy też doskonałością) prawa i proroków, jak mówi sam Zbawiciel. Kochamy naszych bliźnich właśnie dla miłości Boga i dlatego, że Bóg tak nakazuje. Naszej doskonałości nie można mierzyć sukcesami materialnymi ani tym, co osiągamy, ale jedynie tym, na ile kochamy Boga i bliźniego.

Aby praktykować tę miłość Boga oraz miłość bliźniego, Pan Jezus dał nam to, co nazywamy Radami Ewangelicznymi, które praktykowane są przede wszystkim w życiu zakonnym. Życie zakonne nazywane jest stanem doskonałości nie dlatego, że każdy członek wspólnoty zakonnej jest doskonały, ale dlatego, że praktykują oni owe środki doskonałości polecone nam przez Chrystusa, czyli składają śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Ważne by pamiętać, że wszyscy powinniśmy żyć duchem owych Rad Ewangelicznych, ponieważ prowadzą nas one do doskonałości, nawet jeśli nie wszyscy powołani jesteśmy do życia zakonnego. Podobnie jak musimy mieć pragnienie doskonałości, tak musimy pragnąć również środków, które do niej prowadzą, a tymi środkami są cnoty czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Jedyna różnica polega na sposobie, w jaki są one praktykowane. Zakonnicy obierają można powiedzieć krótszą drogę, praktykując je dokładnie tak jak Pan Jezus, czyli w sposób doskonały, jednak każdy chrześcijanin ma praktykować te cnoty odpowiednio do swego stanu życia.

Ważne, by o tym pamiętać, drodzy przyjaciele. Każdy z nas musi pragnąć doskonałości. Często mamy fałszywe wyobrażenie, że święci są wysoko nad nami, są niejako obcy, mało ludzcy albo że w jakiś sposób wolni byli od naszych słabości. Wyciągamy z tego wniosek, że świętość nie jest dla nas. To nieprawda. Każdy ze świętych napotykał na trudności, miał słabości, popełniał błędy. Jedyna różnica pomiędzy nimi a nami polega na tym, że oni owe trudności pokonali, stoczyli dobrą walkę. Oczywiście jak w przypadku każdej walki są żołnierze, którzy wykazują się męstwem i tacy, którzy robią co tylko w ich mocy. Czyściec istnieje właśnie dla tych, którzy wygrali walkę, a jednak wciąż noszą blizny, dlatego właśnie obchodzić będziemy jutro Dzień Zaduszny, wspomnienie tych wszystkich świętych, którzy dotarli szczęśliwie do swego ostatecznego celu, a jednak nadal potrzebują nieco oczyszczenia, zabliźnienia swych ran.

Tak więc, drodzy przyjaciele, dzień dzisiejszy powinien być dla nas szczególną zachętą, powinien uświadamiać nam, że również my możemy kiedyś stać się świętymi, jeśli tylko posługiwać się będziemy środkami pozostawionymi nam przez Zbawiciela, czyli sakramentami świętymi oraz jeśli będziemy postępowali wedle Rad Ewangelicznych. Gdy czytamy w żywotach świętych o zadziwiających rzeczach, jakich niekiedy dokonywali, nie powinniśmy nigdy popadać w zniechęcenie.

Na przykład czytamy w żywocie świętego Franciszka z Asyżu, że aby przezwyciężyć wstręt wobec trędowatych, który postrzegał jako przeciwny braterskiejj miłości, obejmował czy nawet całował zarażonych trądem. Czytamy również o nadzwyczajnych umartwieniach świętej Teresy z Avila, o różnych świętych, którzy godzinami stali na mrozie, by umartwić swe ciało. Nie powinniśmy starać się naśladować ich w tych rzeczach, ponieważ nie sposób jest naśladować taką miłość, było to coś indywidualnego, owoc specjalnej łaski. Święci owi przypominali młodych, zakochanych ludzi. Jedynie ludzie, którzy zakochali się, czynią tego rodzaju szalone rzeczy – podobne zachowanie odnaleźć możecie u młodzieńca zakochanego bez pamięci w młodej dziewczynie, również on będzie w stanie robić dla niej tego rodzaju rzeczy. Również w życiu świętych zobaczycie owo zauroczenie Bogiem, który jako jedyny prawdziwie jest tego godny. Jednak prawdziwa miłość Boga, zwykła, codzienna miłość do Niego, przypomina życie w stanie małżeńskim – często jest zupełnie zwyczajna a nawet prozaiczna, tak prozaiczna jak przyrządzanie posiłku dla osoby, którą się kocha, jak sprzątanie, jak samo bycie dla niej. Również życie zakonne bardzo często polega po prostu na wypełnianiu obowiązków chwili. Kwiaty, czekoladki, prezenty, które w życiu zakonnym moglibyśmy nazwać pociechami na modlitwie, nie są na każdy dzień i powinny pozostać czymś wyjątkowym. Tak więc w świętych nie powinniśmy naśladować owej szczególnej miłości, która jest czymś bardzo osobistym, ale miłość Boga, przejawiającą się w konkretnych codziennych aktach, jakie wykonujemy dla Niego, który jest naszym ostatecznym celem, a zarazem nieskończonym dobrem.

Dlatego, drodzy wierni, pamiętając nieustannie o przykładzie świętych, praktykujmy owo konkretne, zdecydowane, stałe pragnienie doskonałości, byśmy również my mogli pewnego dnia być przykładem dla wszystkich, żyjąc na wieki z Bogiem i Jego świętymi. Amen.

Ks. Jan Jenkins

« powrót