Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Kaliksta, papieża i męczennika [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 6/2001 (43)

ks. Jan Mikołaj Grou SI

O miłości Boga

Dziwną jest rzeczą, że trzeba pobudzać człowieka do miłości Boga, który jest jego początkiem i końcem, jedynym źródłem szczęścia i że Bóg zmuszony był niejako przykazywać człowiekowi, aby Go miłował. Czyż miłość, jaką mamy dla samych siebie, nie wystarcza, aby nas pobudzić do miłości Boga? Czyż nie dosyć dla nas, że od tego zależy nasze prawdziwe, jedyne dobro? Każesz, abym Cię miłował, Boże mój, wołał święty Augustyn, jakby to nie było największym nieszczęściem Ciebie nie kochać. Pomimo tego, Bóg dał nam przykazanie, abyśmy Go miłowali; przykazanie to jest najpierwsze i największe, a w nim się zawierają wszystkie inne. Wyrażone jest ono w tych słowach: Będziesz miłował Pana Boga twego, z całej duszy i ze wszystkich sił twoich. Wyłóżmy to przykazanie i rozważmy, jak poznać możemy, że je wypełniamy.

Będziesz miłował Boga miłością rozumną, przekładając Go nad wszystko, miłością wyższą nad wszystko, co jest godne miłości.

Miłować będziesz Boga nie przez jakiś czas, ale zawsze, w każdej chwili, od dojścia do rozumu aż do ostatniego tchu życia.

Ta miłość będzie ciągłym, stałym usposobieniem twego serca. Będziesz miłował Boga tak, jak Go miłował człowiek w stanie niewinności, jak Go miłować powinieneś przez łaskę Chrztu świętego, to jest miłością wlaną, a zatem nadprzyrodzoną i starać się będziesz o zachowanie łaski uświęcającej, do której ta miłość jest przywiązana; a jeżeli jeszcze nie posiadasz tej łaski, będziesz się starał, aby ją otrzymać; jeżeli ją utracisz, powinieneś wszystko uczynić, aby ją odzyskać jak najprędzej. Bóg wszystkim daje swą łaskę, a z łaską i miłość; jeżeli człowiek, doszedłszy do rozumu, nie ma jednej i drugiej, to zawsze jest w tym jego własna wina.

Będziesz miłował Pana Boga twego. Główne powody, dla których mamy miłować Boga, są zawarte w tych słowach: On jest Bogiem; istotą nieskończenie godną miłości, źródłem wszelkiej miłości i doskonałości rzeczy stworzonych. Zasługuje w tym na miłość najczystszą, najbezinteresowniejszą, zupełnie niezależną od wszelkiej innej miłości. On jest twoim Bogiem. Masz z Nim wszelkie możliwe relacje. On cię wywiódł z nicości; uczynił cię tym, czym jesteś; dał ci wszystkie dobra, których używasz; zachowuje te dobra i zachowuje ciebie w każdej chwili. Jeszcze więcej uczynił dla ciebie w porządku łaski, niż w porządku natury; objawienie wykazuje nam Jego niezmierne dobrodziejstwa; rozważaj je, a zobaczysz, ile Mu winien jesteś miłości i wdzięczności. Jeszcze przygotowuje dla ciebie dobrodziejstwa w życiu przyszłym, bo na to cię tylko stworzył i odkupił, aby cię wiecznie uszczęśliwić, dając ci Siebie Samego. Miłość odwieczna, którą nas umiłował, skłoniła Go do tego, aby nam dać, obiecać i przeznaczyć tak wielkie szczęście: a za to wszystko żąda tylko, abyśmy Go kochali jako Stwórcę, Zbawcę i Dawcę nagrody wiecznej. Czyż to nie jest sprawiedliwe? Czyż możesz się wymawiać od tego obowiązku? On jest nadto Panem, Władcą, jedynym początkiem, końcem i środkowym punktem wszystkiego. Nic nie jest pięknym, tylko przez Niego i ze względu na Niego; popełniłbyś bunt, gdybyś Mu odmówił czci i niesprawiedliwość, gdybyś miał na równi z Nim kochać co innego. On pragnie głównie panować w sercu twoim, a pragnie panować miłością jedynie: nie zadowala się tym, żeby się Go bano; On pragnie przede wszystkim i nad wszystko miłości. Wymaga od ciebie tej miłości, pod karą największego nieszczęścia, to jest pod karą wiecznego odrzucenia, którego uniknąć nie będziesz mógł. Wszystkie powody sprawiedliwości, wdzięczności, nadziei i bojaźni zniewalają nas do poddania się temu prawu miłości.

Będziesz miłował Pana Boga twego. A jak masz Go miłować? Z całej myśli twojej: to jest całym rozumem, który dany ci jest na to, abyś Go poznał. Powinieneś ciągle o Nim pamiętać, to jest: oddalać wszelkie myśli, które by mogły Go obrazić, sprawiać ci rozproszenie, albo pociągać cię do umiłowania jakiego bądź przedmiotu, z uszczerbkiem tej miłości, jaka Mu się należy. To prawo miłości wymaga, abyś się zajmował rzeczami Bożymi i zaznajamiał z tym wszystkim, co się do Jego służby odnosi, co się tyczy obowiązków twego stanu, słowem: abyś prowadził życie godne stworzenia, które Bóg przeznaczył do swojej chwały. Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego. Najgłówniejszym przedmiotem miłości twojej powinien być Bóg, a wszystko inne powinieneś kochać dla Boga. Trzeba, abyś się wyrzekł wszystkiego, co cię może od Niego oddalić. Do Boga powinno należeć całkowite twe serce i nikt do niego nie ma prawa; On stworzył je dla siebie; ten, kto, oprócz Boga, kocha cośkolwiek nie dla Boga, nie kocha Go tak, jak On godzien jest być kochanym.

Będziesz miłował Boga z całej duszy twojej; to jest, że zawsze będziesz gotów wszystko dla Niego poświęcić: majątek, sławę, życie, że gotów będziesz raczej wszystkiego się wyrzec, wszystko wycierpieć, wszystko utracić, niż naruszyć przykazanie miłości Boga.

Trzeba zatem, aby miłość nasza do Boga wyższa była nad przywiązanie do uciech zmysłowych, nad wszelki wzgląd ludzki, nad wszelkie obietnice i groźby, nad wszystkie korzyści, jakie świat daje, albo których pozbawić nas może. Trzeba, żebyśmy doszli do praktycznego przekonania, że ten wszystko zyskuje, kto dla Boga wszystkiego się wyrzeka.

Na koniec miłować będziesz Boga ze wszystkich sił twoich: to jest nie będziesz kładł żadnej granicy miłości do Niego, bo miarą miłości Boga jest: kochać bez miary. Powinieneś się starać, aby ta miłość ciągle w tobie wzrastała; wszystkie twoje intencje i uczynki do tego zmierzać powinny; a szczególniej modlitwy i wszystkie ćwiczenia pobożne. O! jak ta intencja jest wzniosła, jak godna jest Boga i człowieka, który modli się, przyjmuje Sakramenty święte, pełni dobre uczynki, znosi wszystkie utrapienia tego życia, jedynie z tą myślą, aby dojść do coraz większej miłości Boga! To właśnie znaczy miłować Boga ze wszystkich sił swoich.

Ale jakie są oznaki tej miłości Bożej?

Ta myśl trapi wiele dusz pobożnych, które trudno w tym względzie uspokoić. Na to powiadam: 1° że obawa, iż się nie dosyć kocha Boga, niepokój, jakiego się stąd doznaje pragnienia, aby Go coraz więcej kochać, jest niezawodnym znakiem, że serce nasze całkiem do Niego należy. Muszę tu dodać, że w tej zbytecznej miłości i niepokoju jest miłość własna; że w tym względzie trzeba się spuścić na zdanie światłego przewodnika i nie tracić spokoju przez zbyt trwożliwe roztrząsanie swych uczuć.

2° Miłość prawdziwa nie polega na uczuciach, ale okazuje się w skutkach. Tkliwość uczuć nie zależy od nas; Bóg ją daje i odbiera według swej woli. Ta tkliwość jest zwodnicza; może pochodzić z wyobraźni, z usposobienia, albo z nieroztropnych usiłowań; niebezpiecznie jest do niej się przywiązywać; niekiedy szatan, aby nas zwieść, podaje takie złudzenia. W tym przywiązaniu do pobożności uczuciowej więcej szukamy siebie, niż Boga. O prawdziwości miłości Bożej trzeba sądzić po skutkach. Jeżeli jesteśmy gotowi wszystko cierpieć dla Boga, jeżeli, służąc Mu, nie szukamy pociechy własnej, jeżeli w niczym nie dogadzamy miłości własnej, jeżeli wytrwale znosimy pokusy, znudzenie, opuszczenie, to są niezawodne dowody, że nasza miłość do Boga jest prawdziwą.

3° Im więcej dusza postępuje w życiu wewnętrznym, tym mniej się zastanawia nad miłością i usposobieniem swoim względem Boga; spuszcza się i w tym zupełnie na Niego; kocha Go, nie myśląc i nie wiedząc, że Go kocha; wtedy to miłość Boga jest najczystszą. Dusza nie szuka upodobania w sobie; zwraca się całkowicie ku Bogu, nie myśląc zupełnie o sobie. Miłość jest jej życiem, a życie jej jest w Bogu. Cała jest Jemu oddana, w Nim zatopiona; gdyby zdolna była zastanowić się nad sobą i powiedzieć sobie, że Go kocha, wyszłaby ze swego stanu i naraziłaby się na upadek.

4° Miłość Boża, w ogóle mówiąc, nabywa się i wzrasta nie przez rozumowania i częste badania, ale raczej przez wyrzeczenie się siebie, przez wierność łasce i przez zaparcie się rozumu własnego.

Bóg jest źródłem miłości, On ją wlewa w nasze serca; On jej daje wzrost, zna jej naturę i doskonałość. Pozwólmy, aby On sam działał; Ten, kto ją nam dał, dopomoże nam do postępu, bylebyśmy z Nim stale byli zjednoczeni i pozwolili, aby On nami rządził, według ducha swego: „przyszedłem, aby przynieść ogień na ziemię i tylko tego pragnę, aby się zapalił1. Dajmy Mu serca nasze, aby je napełnił tym ogniem Boskim; ten ogień, raz rozniecony, nigdy sam przez się nie zgaśnie; płomień jego strawi wszystko, co jest ziemskie i nieczyste w naszej duszy; on ją samą strawi i w siebie przemieni. Ω

Nota o autorze

ks. Jan Mikołaj Grou SI, ur. w r. 1731 w Calaisis, wstąpił do jezuitów w r. 1746. Był nauczycielem humaniorów i przez długi czas przebywał w Pont-a-Mousson. Po śmierci króla Stanisława, gdy i w Lotaryngii zniesiono jezuitów, o. G. żył czas jakiś w Paryżu pod nazwiskiem o. Clair. Msgr. Beaumont używał go do pisania dzieł treści religijnej. Podczas rewolucji o. G. usunął się do Anglii i przebywał w domu sir Tomasza Welda. Zmarł w r. 1803 w Lulworth. Napisał wiele dzieł o treści pobożnej, z których część ukazała się w jęz. polskim, m.in.: O duchu i cechach prawdziwej pobożności z przydatkiem o pokoju duszy, Życie wewnętrzne Jezusa i Maryi, rozmyślania na wszystkie niedziele i główne święta roku, Przewodnik na drodze życia duchowego i inne. G. przełożył na język francuski dzieła Platona; z przekładu tego korzystał Cousin, nic o tym nie wspominając. O G. napisał również polemiczną książkę przeciwko kanclerzowi Rousselowi de la Tour, który z wyraźną złą wolą napisał paszkwil przeciwko jezuitom – w odpowiedzi na to pismo wydał Reponses au livre intitule... etc. Paris 1763–5; w dziele tym dowodzi złej woli autora tej książki i wykazuje w owym paszkwilu, rzekomo sprawdzonym i zestawionym, nie mniej jak 758 miejsc sfałszowanych...

Przypisy

  1. Łk 12, 49.