Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Łucji, dziewicy i męczennicy [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 6/2002 (49)

Causidicus

Konsekracje biskupie z 30 czerwca 1988 r.

Studium kanoniczne, cz. IV

Pojęcie schizmy w sensie formalnym; schizma materialna i usprawiedliwione nieposłuszeństwo

Analizując mandat odczytany w Ecône przy okazji konsekracji biskupich trudno dopatrzyć się w nim jakiegokolwiek pragnienia odłączenia od Kościoła. Ani w słowach, ani w czynach abpa Lefebvre nie widać pragnienia ustanowienia równoległej hierarchii. Wiadomo też, że po konsekracjach nigdy nie nadał „misji kanonicznej” wyświęconym przez siebie biskupom. Od roku 1988 żaden z czterech biskupów wyświęconych tego dnia nie zachowywał się, jak gdyby był biskupem diecezjalnym.

Zawarte w watykańskich dokumentach oskarżenie o schizmę w sensie formalnym oparte jest na tekście mandatu z Ecône i na akcie, który on wyraża. Konsekracje dokonane (z konieczności, jak twierdzimy) wbrew woli papieża uważane są przez Watykan za konstytuujące akt nieposłuszeństwa określony później jako „schizmatycki”. Jest to sprzeczne z przyjętymi zasadami, według których, jak widzieliśmy, konieczne jest zawsze rozróżnienie pomiędzy „nieposłuszeństwem” a „schizmą”. Dekret kard. Gantina mówi jednak o akcie „ze swej natury” schizmatyckim. Zdaniem Kardynała, ponieważ konsekracja bez mandatu jest aktem „nieposłuszeństwa i to nieposłuszeństwa dotyczącego najpoważniejszych kwestii dotyczących jedności Kościoła poprzez sukcesję apostolską, pociąga za sobą prawdziwe odrzucenie (vera repudiatio) Prymatu Rzymskiego i z tego powodu musi być uznane za «akt schizmatycki»”. Twierdzi on więc, że „nieposłuszeństwo powoduje akt schizmatycki”.

Sens tekstu jest jasny: nieposłuszeństwo abpa Lefebvre było tak poważne, że implikowało odrzucenie prymatu Piotra, podając w wątpliwość jedność Kościoła – a więc musi być uważane za „schizmatyckie”. Kardynał przypisuje tu nieposłuszeństwu nową jakość, która powoduje, że uważa się je za „schizmatyckie”. Arcybiskup został oskarżony o „akt schizmatycki” w sensie formalnym, oskarżenie zaś wynikało z cechy przypisanej przez kard. Gantin aktowi, który sam w sobie schizmatycki nie jest! Co więcej, nie istnieje deklaracja woli abpa Lefebvre wyrażająca wole schizmy, nie miały też miejsca akty konieczne do udowodnienia istnienia schizmy w sensie formalnym.

Takie pojęcie schizmy jest zupełnie nieznane tak prawu kanonicznemu, jak i w ogóle teologii. Stolica Apostolska wprowadziła tu innowację w stosunku do obowiązującego prawa, stosując w odniesieniu do abpa Lefebvre pojęcie schizmy w sensie formalnym, różne od tego, które funkcjonuje w doktrynie Kościoła i w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983 roku. To nowe pojęcie jest jednak nie do przyjęcia, ponieważ nie rozróżnia pomiędzy nieposłuszeństwem a schiz­mą, tzn. pomiędzy usprawiedliwionymnieusprawiedliwionym nieposłuszeństwem. Interpretuje ona de facto każdy akt nieposłuszeństwa jako sam w sobie schizmatycki.

Czy w przypadku samych konsekracji biskupich można mówić o schizmie w czysto obiektywnym sensie? Tzn. czy można mówić o schizmie bez zadeklarowanej publicznie woli odłączenia i bez ustanowienia równoległej hierarchii poprzez nielegalną „misję kanoniczną”? Żaden kanonista ani teolog nie mógłby uznać istnienia schizmy powstałej w taki sposób. Prawdą jest, że CIC 1983 nie definiuje ściśle „aktu schizmatyckiego”, a jedynie pojęcie schizmy, odnosząc się przy tym zasadniczo do św. Tomasza z Akwinu. Pozwala to Stolicy Apostolskiej wprowadzać nowe kategorie aktu schizmatyckiego, jednak poza tymi, które są sprzeczne z doktryną stale nauczaną przez Kościół.

Oczywiście papież, najwyższy prawodawca i główny nauczyciel Kościoła, ma władzę wprowadzania zmian, z należytym respektem dla Kodeksu. Jednak, aby to uczynić, musi on publicznie i jawnie ogłosić, że ustanawia i definiuje nowy rodzaj przestępstwa. Cokolwiek określi jako „obiektywną schizmę” czy „obiektywnie schizmatyckie nieposłuszeństwo” – nie może on czynić tego po kryjomu, nie ustanawiając właściwej procedury, jak gdyby była to kwestia jedynie zastosowania obowiązującego prawa. To, że Kodeks nie definiuje „aktu schizmatyckiego” nie oznacza, że najwyższa władza może zadeklarować w ciągu jednego dnia, bez tworzenia nowych norm, do których zalicza się odpowiedzialność prawną, że określony akt musi być uważany za „z natury” schizmatycki. Przeciwnie, Kodeks Prawa Kanonicznego należy interpretować, odnosząc określenie „aktu schizmatyckiego” do utrwalonej kanonicznej i teologicznej doktryny Kościoła oraz jego praktyk. Najwyższa władza nie może ignorować tej procedury bez popadnięcia w stronniczość.

Jaka jest definicja „schizmy” w sensie formalnym? W kanonie 751 CIC 1983 r. schizma zdefiniowana jest jako „odmowa podporządkowania się Biskupowi Rzymu lub komunii z członkami Kościoła mu podległymi1.

Ta odmowa powoduje oddzielenie od ciała Kościoła i zerwanie z nim jedności. Należy zauważyć, że na planie pojęciowym schizmą może być np. odmowa komunii jedynie z tymi członkami Kościoła, którzy są podlegli papieżowi, bez odmawiania w tym samym czasie podporządkowania się papieżowi i vice versa. Grzech schizmy jest przeciwny miłości, ponieważ „bezpośrednio i per se sprzeciwia się jedności”, gdyż ze swej natury schizmatyk „chce odłączyć się od jedności, którą tworzy miłość”. Schizmatykami są ci, którzy, naruszając przykazanie miłości, oddzielają się od Kościoła chętnie i celowo. Jedność Kościoła musi być rozumiana na dwa sposoby, wzajemnie powiązane: 1owzajemny związek lub komunia członków Kościoła”, 2opodporządkowanie wszystkich członków Kościoła jednej głowie wg Listu do Kolosan 2, 18–19”. Głową jest „sam Chrystus, którego Wikariuszem w Kościele jest Biskup Rzymski”. Oto dlaczego św. Tomasz z Akwinu pisze:

Schizmatykami są ci, którzy odmawiają podległości Biskupowi Rzymskiemu i utrzymywania komunii z tymi członkami Kościoła, którzy uznają jego zwierzchność2.

Jest to więc pojęcie schizmy, które możemy dziś znaleźć w Kodeksie Prawa Kanonicznego.

Schizma jest specjalnym rodzajem grzechu, który wymaga właściwej kwalifikacji. Nie może być zredukowana do prostego nieposłuszeństwa, jak chce Watykan, ponieważ nieposłuszeństwo jest źródłem każdego grzechu, jak to przypomina św. Tomasz w swoim zastrzeżeniu, na które później odpowiada:

Odszczepieńcami wydają się być ci, którzy nie są posłuszni Kościołowi. Otóż każdy grzech to nieposłuszeństwo wobec przykazań Kościoła, jako że według Ambrożego grzech jest to „nieposłuszeństwo wobec przykazań niebieskich”. Zatem rozłamem (odszczepieństwem) jest każdy grzech3.

Odpowiedź św. Tomasza na to zastrzeżenie wynika z jego przekonania, że w nieposłuszeństwie, które powoduje schizmę, musi być „pewien bunt” (rebellio quaedam):

Istota odszczepieństwa polega na nieuległości wobec przykazań z dodaniem do tego jakby wypowiedzenia posłuszeństwa (rebelia). To wypowiedzenie posłuszeństwa, to uporczywe lekceważenie przykazań Kościoła i odmówienie podległości jego sądom. Otóż nie każdy grzesznik tak czyni, a wobec tego nie każdy grzech jest odszczepieństwem (Suma Teologiczna II–II, Q. 39, A.I. obj. 2).

Aby znajdować się w schizmie, konkretna osoba musi przejawiać bunt, wynikający z „uporczywej pogardy dla nauczania Kościoła i odmowy poddania się jego osądom. A nie każdy grzech tak wygląda. Więc nie każdy grzech jest schizmą4.

Schizma jest „specjalnym” grzechem, który nie może traktowany tak jak każdy inny na zasadzie, że każdy grzech jest nieposłuszeństwem. Dla św. Tomasza schizma musi charakteryzować się pewnym „buntem”. Jest więc następstwem nieuprawnionego nieposłuszeństwa, gdyż, jeśli nieposłuszeństwo byłoby uprawnione, nie byłoby mowy o buncie. Torquemada pisze, że teologowie począwszy od XIV wieku

wskazywali, że schizma jest nieuprawnionym oddzieleniem się od jedności Kościoła; podkreślali oni, że może istnieć oddzielenie uprawnione, jak w przypadku kogoś, kto odmawia posłuszeństwa papieżowi, który nakazuje coś złego lub niedozwolonego5.

W takim przypadku, tak jak przy niesprawiedliwej ekskomunice, „istniałoby czysto zewnętrzne i domniemane odłączenie od jedności6.

Teologia katolicka wypracowała więc pojęcie schizmy jako bezprawnej odmowy podporządkowania prawowitej władzy i komunii (z osobami pozostającymi w jedności z tą władzą – przyp. red. Zawsze wierni). Odmowa ta, rozumiana jako akt nieusprawiedliwionego nieposłuszeństwa (czy buntu), musi być manifestowana absolutnie jednoznacznie. W przypadku schizmy formalnej intencja podmiotu musi jasno manifestować świadomą odmowę poddania i komunii, na której opiera się jedność Kościoła. W innym przypadku schizma jest materialna, jest obecna w intencjach, ale jeszcze nie wcielona w czyn, nie powoduje rzeczywistego odłączenia. Może jednak być już grzechem, nawet jeśli nie podpada pod normy CIC 1983.

Tak więc przez pojęcie materialnej schizmy rozumie się nie tylko postawę czy intencję potencjalnie schizmatycką, ale też zachowanie, które obiektywnie ujawnia brak uczestnictwa w komunii z członkami Kościoła, nawet przy braku właściwej schizmy w sensie formalnym. W ten sposób zachowanie, które manifestuje faktyczne oddzielenie, ujawniałoby istnienie materialnej schizmy. Według słów ks. Geralda Murraya (z jego wywiadu opublikowanego w „The Latin Mass”) tak właśnie wygląda sytuacja księży Bractwa Św. Piusa X i katolików, którzy uczęszczają na Msze trydenckie w kościołach i kaplicach Bractwa. Nie mogą być oni określeni jako schizmatycy w sensie formalnym, ponieważ ks. Murray zaprzecza, że abp Lefebvre może być uznany za formalnego schizmatyka, byliby jednak uważani za odłączonych od oficjalnego Kościoła, a więc za schizmatyków w sensie materialnym, kanonicznie nie potępialnym, ale teologicznie karygodnym7.

Wniosek ten jest jednak całkowicie błędny. Pojęcie schizmy materialnej jest często używane w związku z herezją. Św. Tomasz przypomina, że o ile schizma jest grzechem przeciwko miłości, herezja jest grzechem przeciwko wierze. Są to dwa różne występki, chociaż ten, kto jest heretykiem, jest również schizmatykiem8. Może wyznawać poważny błąd doktrynalny, co per se implikuje materialne oddzielenie od Kościoła. W istocie na tym polega właśnie zarzut abpa Lefebvre wobec obecnej hierarchii, która potępiła go jako schizmatyka. Skażona modernistycznymi herezjami, powinna być ona uważana za materialnie ekskomunikowaną, ponieważ moderniści zostali formalnie ekskomunikowani przez papieża św. Piusa X9. Na tyle, na ile pogrążona jest ona w ciężkich błędach, takich jak §8 Lumen gentium odnośnie do pojęcia Kościoła, który zrywa per se z doktryną nauczaną przez prawie 20 wieków, możemy powiedzieć, że postawiła się poza Kościołem Wszechczasów i pozostaje w materialnej schizmie.

Pozostawmy na chwilę na boku materialną schizmę i dyskusję nad znaczeniem „aktu schizmatyckiego”, decydującego dla pojęcia schizmy w sensie formalnym. O. Iwo Congar OP, liberalny teolog Vaticanum II, podsumował zdanie św. Tomasza w następujący sposób:

Akt schizmatycki jest więc aktem złym, który jako swój szczególny celma wprost, właściwie i zasadniczo rzecz sprzeczną z komunią kościelną, tj. tą jednością pomiędzy wiernymi, która jest właściwym skutkiem miłości. Akt ów charakteryzuje cel, do którego zmierza per se, przez sam fakt tego, czym [akt] jest. Działanie jest więc schizmatyckie wówczas, gdy jego celem będzie z natury oddzielenie od jedności, duchowego owocu miłości10.

Akt schizmatycki ma (i nie może nie mieć) na celu zerwanie jedności Kościoła „wprost, właściwie i zasadniczo”. Tak więc można powiedzieć, że akt schizmatycki posiada cel, pewne znamię, nadawane nie przez nieposłuszeństwo jako takie, ale – jak uczy św. Tomasz – przez „wolę tworzenia na własną rękę Kościoła partykularnego11. Nie wystarczy „brak zgody” ani samo nieposłuszeństwo. Konieczne jest zamanifestowanie woli założenia oddzielnego Kościoła. Akt schizmatycki nie może być ograniczony jedynie do nieposłuszeństwa, takiego jak konsekracje biskupie bez mandatu papieskiego; przeciwnie, aktem schizmatyckim będzie taki, który ustanawia hierarchię równoległego Kościoła z misją kanoniczną. Tylko wówczas jego skutkiem będzie „odłączenie od jedności, duchowego owocu miłości”. Jest to znamię absolutnie pewne. Taki akt jest schizmą w sensie formalnym, ponieważ przez niego odmawia się formalnie podporządkowania papieżowi, kwestionując jego władzę jako Namiestnika Chrystusa, głowy Kościoła Powszechnego12. Tak było w przypadku króla Henryka VIII, który sam ustanowił się głową utworzonego przez siebie narodowego „Kościoła” katolickiego z własną hierarchią, po zdegradowaniu władzy papieża do roli biskupa Rzymu, na sesji parlamentu w dniu 3 listopada 1534 roku.

Bez aktu stricte schizmatyckiego, bez próby nadania „misji kanonicznej”, schiz­ma w sensie formalnym jest niemożliwa. Kiedy więc możemy mówić o schizmie materialnej? Z pewnością nie wówczas, kiedy zewnętrzne oddzielenie narzucone jest przez konieczność. Dla schizmy materialnej konieczne jest, aby istniała efektywna wola odłączenia, pomimo że nie doszło ona jeszcze do skutku. Z pewnością nie było tak ani w przypadku abpa Lefebvre, ani jego księży, ani wiernych, którzy uczęszczają na Msze św. do miejsc kultu obsługiwanych przez Bractwo Św. Piusa X. Wbrew opinii ks. Geralda Murraya, Bractwo utrzymuje, że niewłaściwe jest mówienie o nim jako o pozostającym w schizmie materialnej. Z jego strony brakuje znaków jakiejkolwiek woli schizmy. Bractwo nie chciało tego odłączenia i cierpi z jego powodu. Taka jest cena, jaką trzeba dziś płacić za możność celebrowania jednoznacznie katolickiej Mszy, która chroni nienaruszony ryt rzymski, sięgający pierwszych wieków chrześcijaństwa, za możliwość udzielania sakramentów, jak np. bierzmowania, w rytach, które są na pewno katolickie. Taka jest cena, jaką trzeba zapłacić za uczestnictwo w tej Mszy św. i otrzymanie tych sakramentów. Taka jest cena za pozostanie wiernym Kościołowi Wszechczasów.

Jest to de facto oddzielenie od oficjalnego Kościoła, sprowokowane przez sam oficjalny Kościół. Utrudnia on celebrację i uczestnictwo we Mszy trydenckiej w przypadku odmowy zadeklarowania wbrew sumieniu „doktrynalnej poprawności” sprotestantyzowanego rytu papieża Pawła VI. Oddzielenie to jest konieczne ze względu na skażenie duchowieństwa i samych wiernych przez modernizm we wszystkich jego formach: teologicznej, moralnej, politycznej etc. Weźmy katolika, które uważa zbawienie swej duszy jako rzecz dla siebie najistotniejszą. Czy powinniśmy określić go jako „materialnego schizmatyka”, bo nie jest w stanie w sumieniu mieć czegokolwiek wspólnego księżmi obecnej hierarchii ani ze świeckimi, którzy skłaniają się ku nim, przyjmując ich skażoną naukę? Czy możemy powiedzieć, że ten, kto zmuszony jest przez bezprecedensowy stan konieczności do życia w takich warunkach oddzielenia, jest materialnym schizmatykiem? Nie sądzę.

Jeśli jest on materialnym schizmatykiem, są nimi również ci, którzy oddzielili się od arian, kiedy ci ostatni rządzili oficjalnym Kościołem w tamtym czasie. Nawet św. Atanazy mógłby być uważany za materialnego schizmatyka. Jego słynne zdanie: „Oni [arianie] mają kościoły, my mamy wiarę” pokazuje, że takie oddzielenie miało miejsce nawet przed pojawieniem się nowego rytu Mszy.

Tak więc nie ma materialnej schizmy w przypadku księży z Bractwa Św. Piusa X ani wiernych, którzy przyjmują ich posługę, słuchają ich kazań, uczestniczą w ćwiczeniach duchowych i katechizacji. Biorąc pod uwagę stan konieczności, zmuszeni są oni do tymczasowego, upraw­­nionego nieposłuszeństwa.

Uprawnionym nieposłuszeństwem jest więc odmowa pośrednich i bezpośrednich poleceń uznania II Soboru Watykańskiego za doktrynalnie poprawny. Uprawnionym nieposłuszeństwem jest odmowa uczestnictwa we Mszy papieża Pawła VI, tak bardzo sprotestantyzowanej i tak miłej heretykom oraz niechrześcijanom. Uprawnione nieposłuszeństwo było zawsze dopuszczane przez teologów, kiedy legalne władze katolickie nakazywały robić coś sprzecznego wiarą lub wystawiającego na niebezpieczeństwo zbawienie duszy. „Usprawiedliwione odłączenie od orientacji hierarchii na pewien czas”, w którym pozostaje ona w sprzecz­ności z Magisterium Wszechczasów, nie jest równoznaczne z „oddzieleniem od Kościoła”.

Nieposłuszeństwo to jest „tymczasowe”, ponieważ zostało narzucone przez stan konieczności, który będzie trwał tak długo, jak kryzys w Kościele. Pewnego dnia jednak kryzys skończy się i katolicka hierarchia powróci do zdrowej doktryny. „Bramy piekielne go nie przemogą”. Obecny stan konieczności zaniknie wówczas razem z prawem do nieposłuszeństwa bezprawnym poleceniom formalnie legalnej hierarchii.

Wyimaginowana schizma

Tak więc czyn, o który oskarża się abpa Lefebvre, nie mieści się w żadnej z kategorii schizmy znanej katolickiej teologii. Nie jest schizmą w sensie formalnym; nie może też być schizmą w sensie materialnym. Ogłoszony przez Stolicę Apostolską dokument, potępiający Arcybiskupa, sfabrykowany został z „pseudo-kategorii”, tak na płaszczyźnie teologicznej, jak i kanonicznej. Zaprezentowano nam monstrum. Arbitralność taka zawsze usiłuje przedstawiać się jako słuszne prawo, używając argumentów, które pozornie wydają się mieć uzasadnienie. W naszym przypadku używa się dwóch argumentów. Przedstawimy je kolejno, a następnie rozprawimy się z nimi.

1° W oparciu o dokumenty Vaticanum II przyjęto nową koncepcję kolegialności, wg której biskupi otrzymują już w momencie święceń biskupich władzę jurysdykcji (CIC 1983 kan. 375 §2). Wynika z tego, że konsekracja bez mandatu byłaby ipso facto schizmatycka. Wyświęcając biskupów bez mandatu, działający podmiot (tj. abp. Lefebvre) byłby więc ipso facto nadawał bezprawnie kandydatom władzę jurysdykcji. Fakt, że nowo wyświęceni biskupi nie otrzymali de facto jurysdykcji, nie zapobiegłby, zgodnie z już cytowanym kanonem 375 § 2, schizmie.

Odpowiadamy, że argument ten jest w całości nie do przyjęcia. Na czym polega w istocie logika kanonu 375 §2 nowego CIC? Przeczytajmy go:

Przez samą konsekrację biskupią otrzymują biskupi wraz z zadaniem uświęcania, także zadanie nauczania i rządzenia, które z natury swojej mogą być wykonywane tylko w hierarchicznej wspólnocie Głową Kolegium i jego członkami.

Kanon ten zawiera dwa twierdzenia, jedno podstawowe i jedno względne, zależne od pierwszego. Podstawowe twierdzenie brzmi: „(...) biskupi otrzymują wraz z zadaniem uświęcania, także zadanie nauczania i rządzenia (...)13.

Odwieczna dysputa, czy biskupi podczas konsekracji otrzymują władzę jurysdykcji, czy jedynie zdolność do jej wykonywania, wydaje się być rozwiązana przez CIC 1983 w sposób korzystny dla tezy przyjmującej opcję ipso facto. W kwestii tej nowy Kodeks wyraźnie stosuje się do wskazań Vaticanum II, zawartych w Lumen gentium (§21) i w dekrecie Christus Dominus (§23)14. Tekst § 21 Lumen gentium przytoczony jest przez Kodeks słowo w słowo:

Sakra biskupia wraz z urzędową funkcją uświęcania przynosi również funkcję nauczania i rządzenia; funkcje te jednak z natury swojej mogą być wykonywane jednak tylko w hierarchicznej wspólnocie Głową Kolegium i z jego członkami.

Zauważmy, że zarówno Lumen gentium (§21) jak i kanon 375 §2 CIC 1983 rozpoczynają się tym samym podstawowym twierdzeniem, określającym obowiązki biskupie i zawierają to samo względne twierdzenie odnośnie ich wykonywania: „(...) funkcje te jednak z natury swojej mogą być wykonywane jednak tylko w hierarchicznej wspólnocie z Głową Kolegium i z jego członkami15. Tekst rozróżnia więc pomiędzy władzą otrzymaną podczas konsekracji i jej wykonywaniem16. Jest to właśnie tradycyjne rozróżnienie pomiędzy posiadaczem prawa i jego [prawa] wykonywaniem. Wykonywanie tego prawa wymaga aktu, który je autoryzuje. Sprawowanie biskupiego urzędu musi mieć miejsce „w hierarchicznej wspólnocie z Głową Kolegium i z jego członkami” tj. z papieżem i członkami Kolegium Biskupów. W praktyce, w powiązaniu z nota praevia Lumen gentium oznacza to, że władza ta może być sprawowana jedynie „iuxta norma a supreme auctoritate adprobatas. Wspólnota jest więc hierarchiczna i wymaga dla swej „aktywacji” uwzględnienia ograniczeń wypływających z misji kanonicznej, co wyraźnie podkreślono w §24 Lumen gentium17.

Przyjrzyjmy się teraz błędnej semikoncyliarystycznej koncepcji kolegialności, którą usiłował wprowadzić II Sobór Watykański18. Istotne jest, że skoro władza jurysdykcji nadana biskupowi podczas konsekracji musi zawierać również „misję kanoniczną”, misja kanoniczna jest zawsze konieczna dla ustanowienia hierarchii. I, jako że schizma w sensie formalnym jest, jak widzieliśmy, odłączeniem się w celu ustanowienia równoległego Kościoła, dla formalnej schizmy konieczne jest również zawsze bezprawne nadanie „misji kanonicznej”. Prawdą jest, że wraz z systemem ustanowionym przez Vaticanum II, kwalifikacja „misji kanonicznej” została zmieniona: z aktu, który nadaje władzę (jurysdykcji) stała się aktem, który nadaje prawo do jej wykonywania, posiadanym przez biskupa od momentu konsekracji. Ale, pomimo nowego systemu, nic nie zmieniło się w stosunku do pojęcia schizmy, ponieważ „misja” zawsze pozostaje aktem wyraźnie schizmatyckim. To sama „misja” nadaje prawo do sprawowania władzy jurysdykcji, z której wywodzi się równoległa hierarchia. Według obecnego Kodeksu brak takiego aktu, tak jak to miało miejsce w przypadku konsekracji przeprowadzonych przez abpa Lefebvre, powoduje, że nie może być mowy o schizmie.

2° Potępienia zadeklarowane wobec abpa Lefebvre wskazują, że, działając bez mandatu, wystąpił przeciwko wyraźnej woli Papieża, który 29 czerwca 1988 prosił go „po ojcowsku i usilnie”, aby zaniechał konsekracji.

Może się jednak zdarzyć, że konsekracja bez mandatu udzielana jest niekoniecznie wbrew woli papieża. Jeśli istnieje stan konieczności, kiedy nie jest możliwe otrzymanie mandatu, można dokonać konsekracji w oparciu o fakt, że papież zaaprobuje ją post factum. Ma to miejsce w przypadku biskupów wyświęcanych potajemnie w krajach komunistycznych.

Ale w przypadku konsekracji w Ecône prawdą jest, że abp Lefebvre otrzymał „zaproszenie” – w rzeczywistości ostrzeżenie – od Papieża, które zostało mu przekazane w dzień przed datą wyznaczoną na ceremonię. Tak więc na Arcybiskupie ciąży podwójne oskarżenie: o działanie nie tylko bez autoryzacji, ale też wbrew wyraźnej woli Papieża. Czy to działanie wbrew woli Papieża spowodowało sformułowanie przeciwko niemu zarzutów przestępstwa? Chodzi o to, czy jego działanie wbrew woli Papieża było w stanie nadać temu działaniu charakter aktu schizmatyckiego. Wysuwa się argument za nowym typem schizmy (obłożonym cenzurą „na mocy samego prawa”), łączącej w sobie dwa elementy: a) konsekrację bez mandatu i b) konsekrację wbrew wyraźnej woli papieża. Jest to prawne i teologiczne monstrum, mające na celu zrodzić w duszy prostego wiernego wniosek: „Abp Lefebvre sprzeciwił się wyraźnej woli papieża, a więc jest schizmatykiem!”.

Fakt, że, poza brakiem mandatu, istniała również negatywna wola wyrażona przez kompetentne władze, nie zmienia kwalifikacji bezprawnego aktu, który pozostaje zawsze aktem nieposłuszeństwa, chociaż jego natura nie jest schizmatycka. Nie wolno zapominać, że Kodeks zawiera całkiem inny kanon ustanawiający karę za schizmę i że związek pomiędzy tymi dwoma typami przestępstw nie jest możliwy, biorąc pod uwagę inne jeszcze kanony, zgodnie z zasadą systematycznej interpretacji. To, co czyni konsekracje schizmatyckimi, to nie, jak to wyjaśniliśmy, brak mandatu na nie, ale jego [tj. mandatu] związek z nielegalną misją kanoniczną. Nawet deklaracja przez kompetentne władze nie może uczynić schizmatyckim działania, które poza brakiem mandatu wykazuje również wolę sprzecz­ną z intencją władzy ten mandat nadającej. Obecność tej deklaracji woli może stanowić co najwyżej okoliczność obciążającą dla nieposłusznego podmiotu, ale jedynie w sferze wewnętrznej – z moralnego punktu widzenia, jako że CIC 1983 nie uważa tego za okoliczności obciążające.

W przypadku abpa Lefebvre nie sądzimy, by można było mówić o istnieniu okoliczności obciążających, jako że działał on w stanie konieczności. Stan konieczności czyni usprawiedliwioną każdą okoliczność obciążającą tego typu, ponieważ brak woli legalnej władzy do wykonania szczególnych aktów koniecznych dla utrzymania zdrowej doktryny i dla zbawienia dusz jest w pewnym sensie prawdziwą i główną przyczyną stanu konieczności, w której znajduje się biskup wierny dogmatom. Dla skutków zarzutów wysuwanych wobec abpa Lefebvre nie ma znaczenia, czy tzw. brak woli w wyrażeniu zgody był niewyraźny, istniał w domyśle, czy też intencja władzy była wręcz przeciwna. Jest to zawsze kwestia zwykłego nieposłuszeństwa, w tym przypadku jednak popełnionego z powodu przyczyny pozostającej poza kontrolą działającego podmiotu, nie można więc wysuwać wobec niego na tej podstawie oskarżeń.

W każdym razie fakt, że zostało to zamanifestowane w formie zakazu aktu, który sam w sobie jest dobry i konieczny dla zbawienia dusz, nie jest w stanie usprawiedliwić w żaden sposób oskarżeń o nowy typ schizmy i to w sensie formalnym.

Z powodu wyjątkowych okoliczności, w jakich działał abp Lefebvre, nawet wbrew wyraźnej woli Papieża, wyciągnięte konsekwencje są z pewnością przesadzone. Utrzymuje się, że właśnie z powodu tych wyjątkowych okoliczności akt ten nie ograniczył się do jedynie naruszenia „prawa kościelnego”, ale stanowił „zerwanie z tradycją”, a powody, dla których to uczynił, uważa się za „wewnętrznie złe” i całkowicie „nie do usprawiedliwienia”. Abpa Lefebvre uczyniono odpowiedzialnym „za wewnętrznie zły akt konsekracji wbrew woli papieża19. Gdyby to szczególne twierdzenie odpowiadało prawdzie, mielibyśmy do czynienia z nowym rodzajem przestępstwa, wynikającym z nowej kategorii „wewnętrznie złych aktów”. Tej interpretacji nie da się obronić. Zdrowa teologia moralna uczy, że taki „wewnętrznie zły akt” jest zakazany, ponieważ jest zły, a nie zły dlatego, że jest zakazany. Dotyczy to aktu, który jest zły sam w sobie, według „negatywnego prawa naturalnego”, które zakazuje jego wykonywania, nawet w niebezpieczeństwie śmierci: np. bluźnierstwa, krzywoprzysięstwa, kłamstwa, zabicia niewinnych20. Nieposłuszeństwo wobec polecenia przełożonego, jakkolwiek poważne, z pewnością nie może być zaliczone do tego rodzaju aktów wewnętrznie złych, niezależnie od prawa, które je karze. Konsekracja biskupia, dokonana dla zbawienia dusz i zgod­nie z intencją Kościoła, nie jest z pewnością „aktem wewnętrznie złym”. Jeśli, w szczególnej okoliczności, jest ona zakazana, oznacza to jedynie, że w konsekwencji tego zakazu należy ona (jeśli w ogóle) do kategorii aktów, które są złe, ponieważ są zakazane, a nie do kategorii tych, które są złe w sobie, „wewnętrznie złe”.

Tezy tu omawiane zawierają jeszcze jeden aspekt: umieszczanie wyraźnego zakazu konsekracji przez papieża na tym samym poziomie jak prawo naturalne, tj. Dekalogu, jest sprzeczne odwieczną praktyką Kościoła. Jeśli nieposłuszeństwo pomimo papieskiego ostrze­żenia nazwane jest aktem „wewnętrznie złym”, ostrzeżeniu temu nadaje się taką samą wartość, jak negatywnemu prawu naturalnemu (np. „nie zabijaj” – przyp. red. Zawsze wierni), jako że tylko jego zakazy odnoszą się do aktów wewnętrznie złych. Ostrzeżenie papieskie jest jednak zaledwie jednym ze sposobów, na które sprawowana jest w Kościele powszechnym najwyższa władza jurysdykcji. Jest to władza, która, nawet jeśli oparta o boską konstytucję Kościoła, jest z pewnością podporządkowana prawu naturalne­mu danemu przez Boga i zajmuje pozycję niższą tego prawa.

Argumenty tych, którzy mówią, że ani teolog, ani sobór nie potwierdził nigdy prawowitości święceń biskupich wbrew wyraźnej woli papieża21, są w rzeczywistości bezprzedmiotowe. Powód jest prosty: nie było potrzeby rozpatrywania sytuacji, w której trzeba by odmówić posłuszeństwa papieżowi, aby zachować wierność Bogu. Nawet spekulatywnie kwestia taka nie została nigdy postawiona. Ale było tak dlatego, że nigdy nie zaistniała sytuacja taka, z jaką mamy do czynienia dzisiaj. Żaden teolog ani sobór nie mógł przewidzieć takiego kryzysu, jaki szaleje w Kościele od II Soboru Watykańskiego, kryzysu cięższego niż kryzys ariański. Teologowie i sobory mieli za zadanie rozwiązanie problemów swych czasów w świetle odwiecznego Magisterium. To, że problem ten nie pojawił się dotąd w Kościele, nie oznacza automatycznie, że nigdy to nie nastąpi. Widzimy dziś, że zwierzchnicy Kościoła promują sprzeczne z Tradycją innowacje, zamiast bronić jej przed ich zgubnym wpływem. Przesiąknięty nowinkami Kościół zatracił [właściwe] rozumienie konsekracji, które musiały być dokonane wbrew wyraźnej woli Papieża, systematycznie broniącego nowych rytów, nowej koncepcji Kościoła, nowej humanistycznej koncepcji wolności człowieka i innych sprzecznych z Tradycją innowacji.

Krytycy abpa Lefebvre zmuszeni są trzymać się swych karkołomnych i dziwacznych tez, ponieważ chcą, aby fakty świadczyły o czymś, o czym w ogóle nie mogą świadczyć. cdn.

Tłumaczył Wojciech Zalewski.

Pozostałe części:

Przypisy

  1. Commento al Codice di Diritto Canonico, op. cit., s. 473.
  2. Suma Teologiczna, II-II, Q.39, A.I., sed contra.
  3. Op. cit.
  4. Op. cit. Por. Dictionnaire de theologie catholique, hasło „schizma”.
  5. Ibid.
  6. Ibid.
  7. Czy są oni w duchu schizmatyccy? Z tego co czytałem, myślę, że niektórzy z nich tak (...)„The Latin Mass”, jesień 1995, s. 52. „Tak, i jak już rozróżniłem wcześniej, może to być w faktycznie ruch schizmatycki, ale bez kanonicznej kary nałożonej na niego za schizmę” (ibid. s. 53). Mamy tu wyraźnie do czynienia z oskarżeniami o schizmę materialną.
  8. Suma Teologiczna, II-II, Q.39, A.I, op. cit.
  9. To nie my, ale raczej moderniści opuszczają Kościół (...) Uznajemy władzę Papieża, ale kiedy używa on jej dla czynienia czegoś wbrew temu, po co ją otrzymał, jest oczywiste, że nie możemy podążać na nim. Czy więc «opuszczamy» Kościół? W pewnej mierze oczywiście tak. Cała książka Jana Madirana L’Heresie du XXeme siecle jest historią herezji biskupów” (za oficjalnym biuletynem dystryktu francuskiego FSSPX nr 29 z 29 września 1988 r.). „(...) jesteśmy potępiani przez ludzi, którzy sami się potępili i którzy powinni być potępieni publicznie. Czy była deklaracja schizmy? Schizmy od czego? Od Następcy Piotra? Nie, schizmy od modernistycznego papieża, schizmy z ideami, które ten papież szerzy wszędzie, ideami rewolucji. Tak, jesteśmy schizmie z tym wszystkim. To oczywiste, że tego nie akceptujemy” (za „Fideliter”, czerwiec 1988, s.18).
  10. Op. cit. Por. Dictionnaire de theologie catholique, hasło „schizma”.
  11. Op. cit.
  12. Op. cit.
  13. Commento..., op. cit. s. 226.
  14. Do tego odnosi się Commento..., op. cit., s. 226 i 227. Patrz też nota praevia w przypisach do Lumen gentium, nr 2.
  15. Commento, op. cit., s.226.
  16. Nawet uznając możliwość bezpośredniego udzielenia jej przez Chrystusa, uznaje się, że jurysdykcja biskupia zależy, w swym wykonywaniu, od najwyższej władzy papieża, który może określać jej ramy, zawieszać i ograniczać (Dictionnaire..., op. cit.).
  17. Nota praevia dołączona do Lumen gentium (Documenti del Concilia Ecumenico Vatican, Padwa 1966).
  18. Por. F. Spadafora La tradizione contro il Concilia. L’apertura a sinsitra del Vaticano, Rzym 1989.
  19. Enqueue, s. 47.
  20. Noldin De principiis Theologiae Moralis, 1911, s. 202–203; Roberti-Palazzini Dictionario di teologia morale, Rzym 1954; Morale generale, Marietti 1955, s. 152.
  21. Enqueue, s. 47.