Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Kaliksta, papieża i męczennika [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 5/1998 (24)

ks. Karol Stehlin FSSPX

Drodzy Wierni!

W okresie duchowego zamętu i burzenia wszelkich wartości pojawia się zawsze zjawisko, powtarzania przez ludzi natrętnych sloganów, haseł i słów narzuconych im przez media. Tradycyjne słownictwo, jak np. jedność, religia, wiara, szczęście, miłość, misja... , ale też nowoczesna terminologia kościelna, jak np. dialog, ekumenizm, demokracja; wszystkie te słowa bez przerwy są używane, natomiast nigdy nie są jasno definiowane. W ten sposób człowiek powtarza słowa, często nie wiedząc dokładnie, o czym w ogóle mówi. Widać tu taktykę modernistów (opisaną przez św. Piusa X w encyklice Pascendi), która zmienia zasady naszej świętej Religii, zostawiając katolika we mgle dwuznacznych terminów. Myśląc i dyskutując w ten sposób, człowiek opuszcza logiczną rozwagę zdrowego rozumu, (który według św. Tomasza z Akwinu jasno definiuje rzecz, wiąże ją z inną rzeczą, i wyciąga z tego jednoznaczne wnioski) i zstąpi na teren uczuć i sentymentów, które są niewyraźne, wieloznaczne, przemijające. I tak dokładnie wygląda dzisiejszy poziom religijnych dyskusji: wzajemne wymiany różnych uczuć, pozytywnych czy negatywnych, sterowanych przez reklamowy nacisk prasy i telewizji. Na takim tle pojawiają się pozytywne uczucia wobec księżniczki Diany, dla Martina Luthera Kinga, dla Matki Teresy, dla papieża Jana Pawła II. Albo też negatywne uczucia dla tzw. tradycjonalistów, konserwatywnych kardynałów Rzymskiej Kurii, prawicowych mężów stanu etc.

Tak nastawiony, człowiek powoli straci jasną, jednoznaczną orientację. Np. powiedziano mu, że ma praktykować miłość wobec wszystkich, to znaczy trzeba z nimi dialogować, ich uszanować, ich wyznanie respektować. Trzeba dążyć do jedności wszystkich religii, bo tak Chrystus powiedział: &bdquoaby wszyscy byli jedno”. Zarówno jednak trzeba modlić się do Matki Bożej, szczególnie umiłowanej przez Papieża i cały naród Polski. Poza tym trzeba odbyć drogę krzyżową w ramach ekspiacji za niewłaściwe rozumienie krzyża, bo krzyż nie jest znakiem prowokacji, lecz pojednania. Pomijając fakt, że jest tu tyle dwuznaczności, ile jest słów, trzeba stwierdzić, że katolik, który ma się kierować takimi poleceniami, doskonale wiedzą. Dlatego tak ważne jest dla nich stosowanie mglistej terminologii, aby jak najdłużej sprawiać wrażenie, że to wszystko ma jeszcze jakiś sens. Tragedia ukaże się dopiero wtedy, kiedy człowiek szuka celu swego życia. A ten cel jest jeden, i droga do tego celu jest jedna. Jeśli dzisiejsze zachowanie pasterzy jest dwuznaczne, niewyraźne, nielogiczne, to wcześniej czy później człowiek załamie się. Albo stanie się materialistą, albo będzie szukał innych wyznań, które mu lepiej odpowiedzą na jego pytania, dlatego też członkowie sekt składają się przeważnie z byłych katolików. Widać tu zgubny charakter modernizmu, który rzuca dusze na drogę wiecznego potępienia.

Dlatego niezmiernie ważne i podstawowe jest jasne określenie i logiczne stosowanie naszych religijnych pojęć – dla własnego duchowego bezpieczeństwa, dla naszej misji przetrwania Tradycji, dla zbawienia dusz. Pomaga nam przy tym nieomylne Magisterium, przedsoborowe dokumenty Stolicy Apostolskiej, dzieła Ojców i Doktorów Kościoła, świadectwa świętych. Dzięki Bogu mieli oni wszyscy to same słownictwo. Dla nich np. wiara nie jest jakimś religijnym poczuciem pochodzącym z podświadomości, wyrażającym się w rozmaitych formułach, przekonaniach, wyznaniach. Lecz wiara to bezwarunkowe przyjęcie Bożego Objawienia, które Chrystus nam przyniósł i powierzył Kościołowi świętemu, aby on ten depozyt przekazał nienaruszalne wszystkim pokoleniom.

Religia nie jest jakimś związkiem wyznaniowym, dowolnym stosunkiem do Najwyższego Bytu, lecz jest jedyną instytucją zbawczą ustaloną przez jedynego Zbawiciela świata Jezusa Chrystusa, dlatego też Kościół jest jeden, święty, katolicki i apostolski etc. Jeśli katolik w taki sposób rozumie i korzysta ze swej inteligencji, to realizują się u niego słowa Pana Jezusa Chrystusa: &bdquoPrawda was uwolni!”. Po opuszczeniu mglistych, namiętnych, ciasnych, skomplikowanych i męczących dolin modernistycznej elity gromadzącej się wokół „wspaniałych katolickich czasopism”, dojdzie szczęśliwie do wyżyn czystego powietrza, prostej, jasnej, logicznej i wiecznej, bo prawdziwie katolickiej teologii. Wtedy dopiero będzie w stanie przełamać mur owych powierzchownych haseł, które rzucają wiernych na bezdroża modernizmu, oraz pokazać im jedyne uszczęśliwiające światło świata: PRAWDĘ CHRYSTUSOWĄ. Ω