Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
N.M.Panny Królowej Korony Polski, głównej Patronki Polski [1 kl.]
Zawsze Wierni nr 5/2022 (222)

ks. Jakub Wawrzyn FSSPX

Od redakcji

Nie ma co ukrywać, że przybierające na sile współczesne bałwochwalstwo, ma w swoim panteonie jeszcze jednego bożka, zajmującego kolejne zaszczytne miejsce po omawianej już przez nas elektronice. Tym bożkiem jest ciało, ale oderwane od ducha i duszy zgodnie z tym, co już przed dwoma tysiącami lat zdiagnozował św. Paweł: „Ciało bowiem pożąda przeciwko duchowi, duch zaś przeciw ciału. One bowiem sprzeciwiają się sobie nawzajem, abyście nie czynili, cokolwiek chcecie”(Gal 5, 17). Wraz z osłabianiem prymatu ducha nad materią i jego stopniowym zanikaniem w naszym życiu osobistym i społecznym, wzrastają wpływy „rządów ciała”, które nie są niczym innym jak hedonizmem, konsumpcjonizmem, materializmem, promiskuityzmem i innymi „izmami” w najbardziej zaskakujących formach. „Lecz uczynki ciała są jawne, są nimi: nierząd, nieczystość, bezwstyd, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, nieprzyjaźnie, swary, zawiści, gniewy, kłótnie, spory, sekty, zazdrości, mężobójstwa, pijaństwa, obżarstwa i tym podobne” (Gal 5, 19–21).

Czy zatem rację mieli gnostycy, manichejczycy i ich następcy, którzy materii i cielesności przypisywali zło tkwiące wprost w ich naturze? Bynajmniej! Konflikt i rozdarcie między duszą, bądź szerzej, duchem a ciałem, jest konsekwencją grzechu pierworodnego. I to bolesną konsekwencją. Człowiek składa się z duszy i ciała, i dopiero wówczas może być szczęśliwy, jeśli uda mu się doprowadzić do harmonii między tymi dwoma elementami swego jestestwa. Do tego jednak potrzeba łaski! A jeśli ją zanegujemy, jak czynią to współcześni, redukując człowieka do kawałka materii, to w konsekwencji będziemy troszczyć się jedynie o nasze ciało jako wartość najwyższą. I tak, z pomocą osiągnięć nauki i techniki, będziemy starali się za wszelką ceną dogodzić mu modyfikując je, ulepszając, unieśmiertelniając… Taka jest geneza ideologii gender i innych szaleństw ludzkości XXI wieku. Ale czy nie będzie to tylko kolejna beznadziejna i skazana na klęskę próba zabawy w Pana Boga? Zabawy infantylnej i głupiej, ale tak jak wiele innych dziecięcych (albo lepiej powiedzieć: dziecinnych) zabaw, obarczonej ryzykiem pokaleczenia się.

Człowiek nie przestał być religijny. Zmienił sobie tylko bóstwo. Skoro stworzył nowego bożka, nowe formy czci (przesadna troska o zdrowie, kult piękna, przemysł dietetyczny, salony urody i siłownie, sport zawodowy, regulacja poczęć, antykoncepcja i w konsekwencji dzieciobójstwa), to potrzebuje jeszcze nowej teologii. A jakżeby inaczej! Ta nowa religia zaczęła dyskretnie torować sobie drogę, wchodząc ukradkiem na wydziały teologiczne katolickich uczelni, przybierając postać tzw. teologii ciała. Jednym z jej najbardziej wpływowych promotorów był sam Karol kard. Wojtyła, który nie zmienił swoich zapatrywań nawet po wstąpieniu na Stolicę Piotrową. Ten nowy kult nie jest niczym innym niż próbą zastąpienia czci, jaką powinniśmy oddawać tylko Panu Bogu, i kpiną szatana z wcielenia Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej.

Pragniemy, aby to wydanie „Zawsze Wierni” przybliżyło nieco Czytelnikom tę złożoną problematykę, lekceważoną przez całe lata, a dziś zbierającą swoje żniwo, i uzbroiło ich w kilka argumentów na czas konfrontacji. Ostatecznie jednak pamiętajmy o wskazówce św. Pawła: „Według ducha postępujcie i pożądliwości ciała nie będziecie wypełniać” (Gal 5, 15). A co to znaczy postępować według ducha? Pielęgnować w sobie owoce tegoż ducha! I tu Apostoł Narodów nie pozostawia wątpliwości: „Owocem zaś Ducha jest: miłość, wesele, pokój, cierpliwość, dobrotliwość, dobroć, nieskwapliwość, cichość, wiara, skromność, wstrzemięźliwość, czystość. Przeciwko takim nie ma Zakonu. Ci zaś, co są Chrystusowi, ciało swoje ukrzyżowali z wadami i pożądliwościami” (Gal 5, 22–24).