Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
dzień ferialny [4 kl.]
Zawsze Wierni nr 5/2023 (228)

o. Réginald Garrigou-Lagrange OP

Łaska chwili obecnej a wierność w małych rzeczach

Obowiązek, jaki mamy spełnić z godziny na godzinę, jest więc oznaką szczególniejszej woli Bożej w stosunku do nas hic et nunc1, i zawiera przeto praktyczną wskazówkę bardzo uświęcającą: jest to mianowicie nauka Ewangelii przystosowana do różnych okoliczności naszego życia; wskazania owe są tedy prawdziwie poglądową nauką dotyczącą rzeczy Bożych.

Gdybyśmy podobnie jak Święci umieli w ten sposób na każdą chwilę patrzeć, zobaczylibyśmy natenczas, że każda chwila zawiera nie tylko powinność, którą należy spełnić, ale i łaskę, umożliwiającą spełnienie tego obowiązku.

Duchowe bogactwo chwili obecnej

W miarę jak stajemy w obliczu nowych okoliczności i płynących z nich powinności, otrzymujemy też i nowe łaski uczynkowe, umożliwiające nam osiągnięcie stąd największych duchowych korzyści. Ponad następstwem zewnętrznych wydarzeń naszego życia istnieje równolegle następstwo przeznaczonych dla nas łask uczynkowych, które nas mają wspomagać: podobnie jak powietrze wpływa falami do naszych płuc dla umożliwienia nam oddychania.

To następstwo łask uczynkowych, z korzyścią przyjętych przez nas lub – przeciwnie – na odwrót, zlekceważonych, tworzy osobiste dzieje naszej duszy, zapisane przez Boga w księdze życia, a które kiedyś zobaczymy. W ten sposób Chrystus Pan żyje nadal bez końca, zsyłając nam ciągle nowe łaski i nieustannie przez nie działając. […]

W ten sposób pisane są w duszach wewnętrzne dzieje życia Kościoła aż do skończenia wieków. Te właśnie dzieje obrazowo zapowiada Objawienie św. Jana, jasno zaś będzie można odczytać je dopiero w dniu ostatecznym.

Ojciec de Caussade bardzo głęboką czyni uwagę, którą tu podajemy:

Cóż za piękne dzieje! Jak piękną jest ta księga, którą pisze obecnie Duch Święty! Jest ona w druku, o święte dusze! Nie ma dnia, by nie układano jej kartek. Wszelako jesteśmy w mroku wiary; jej papier jest czarniejszy nad atrament…; jest to język z innego świata… (żywą) tę ewangelię czytać będziemy dopiero w Niebie… Jeżeli jest tak niepojęty układ dwudziestu czterech liter, wystarczających do układania w nieskończoność najrozmaitszych tomów, z których każdy na swój sposób nas zadziwia, to któż zdoła wyrazić czynności Boga we wszechświecie?… Naucz mnie Duchu Święty, czytać w tej księdze życia! Chcę twoim stać się uczniem, niejako prostem dzieckiem, chcę w to wierzyć, czego nie mogę widzieć2. […]

Chwila obecna jest zawsze obfitą w skarby nieprzeliczone; zawiera ich więcej, niżeli my ogarnąć zdołamy. Miarę stanowi wiara: tyle znajdziemy skarbów, ile będziemy wierzyli. Miarą jest także miłość: im bardziej miłuje nasze serce, tym więcej pragnie, a im więcej pragnie, tym więcej otrzymuje. […] Wola Boża jest niejako otchłanią, której wejściem jest chwila obecna: przy zanurzeniu się w tę otchłań przekonamy się, że jest ona zawsze nieskończenie bardziej głęboką niż nasze pragnienie. […] Gdy (obecna) chwila przeraża, wycieńcza, ogałaca, przygnębia wszystkie zmysły, ta sama chwila równocześnie karmi, wzbogaca i ożywia wiarę, bo wtedy wiara niebaczną już jest na poniesione straty; podobnie i dowódca niezdobytej placówki żadnej nie zwraca uwagi na bezowocne napaści3. […]

Bóg jest jak gdyby oceanem, unoszącym tych, którzy z ufnością oddadzą się Jemu, oraz wszystko uczynią, co leży w ich mocy, podobnie jak okręt, co za pomyślnym podąża podmuchem. […]

Jakże to wszystko jest wzniosłe! Podczas kiedy upływa minuta obecna, pomnijmy, że istnieje nie tylko nasze ciało, nasza uczuciowość, boleśnie lub miło nastrojona, lecz również i nasza nieśmiertelna dusza, oraz łaska uczynkowa, jaka nam jest udzielona; a także Chrystus Pan mający wpływ na nas i Trójca Przenajświętsza w nas zamieszkująca. Ujrzymy wtedy nieskończone bogactwo chwili obecnej i jej związek z niezmienną chwilą wieczności, w którą kiedyś wejść mamy. Nie poprzestajemy na tym, aby widzieć chwilę obecną w poziomej płaszczyźnie czasu, pomiędzy przeszłością minioną, a niepewną przyszłością; patrzmy na tę chwilę obecną głównie wedle linii pionowej, w której się ona łączy z jedyną chwilą nieruchomej wieczności. Cokolwiek się nam wydarzy, zawsze powiedzmy sobie: Bóg istnieje w tej chwili i chce mnie do siebie przyciągnąć. […]

Wielce więc cenić sobie powinniśmy łaskę uczynkową, jaka nam jest daną co chwila dla spełnienia obecnego obowiązku. Coraz lepiej wtedy pojmiemy, jaką winna być nasza wierność, zarówno w rzeczach małych, jak i wielkich.

Wierność w małych rzeczach

Chrystus Pan powiada u św. Łukasza:

Kto wierny jest w najmniejszej rzeczy, i w większej wierny jest; a kto w małym jest niesprawiedliwy, ten i w większym jest niesprawiedliwy4.

[…] Słowa te zawierają w odniesieniu do małych rzeczy bardzo wielką naukę, której bardzo często nie widzą nawet dusze z natury swej wzniosłe, a które błędną poczynają iść drogą z chwilą, kiedy ich duma się znieprawia i staje się pychą. Należy położyć nacisk na tę naukę, gdy mowa o wierności łasce chwili obecnej.

Niejednokrotnie to zauważono u wielu dusz szczerze oddanych Bogu, które uczyniły tyle wysiłków, nawet bohaterskich, by Bogu dać dowód swej dla Niego miłości, jak to się często zdarzało podczas ostatniej wojny, nadchodzi chwila przełomowa, w której dusze te muszą wyzbyć się zbyt osobistego sposobu sądzenia i działania, chociażby sposób ten był nawet wzniosły, by wejść na drogę prawdziwej pokory, tej „maleńkiej pokory”, która nie wie o sobie, aby już widzieć tylko Boga.

Wtedy to zdarzyć się mogą dwie zupełnie różne rzeczy: albo dusza sama dostrzeże drogę, po której iść trzeba; albo też jej nie dostrzeże i zabłądzi tak daleko w swojej wędrówce, że wreszcie w dół się stacza, nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy.

Widzieć drogę prawdziwej pokory, znaczy to odkrywać w codziennym życiu, od rana aż do wieczora, wiele sposobności uczynienia dla Boga dużo aktów na pozór bardzo drobnych, których jednak ciągłe powtarzanie ma bardzo wielką wartość; prowadzi ono do tej sumienności, zarówno względem Boga, jak i bliźniego, która, gdy jest ustawiczna i prawdziwie szczera, jest oznaką doskonałej miłości.

Czyny, jakie powinna wtedy spełniać dusza, są bardzo proste i przechodzą niepostrzeżenie; nie ma w nich miejsca na nieuporządkowaną miłość własną; jeden Bóg jest świadkiem tych czynów, a dusza ma nawet wrażenie, że nic właściwie nie daje ona Bogu. Te jednak czyny, powiada św. Tomasz5, są niby kroplami wody, które zawsze w to samo miejsce spadają, by w końcu skałę wydrążyć. W ten sposób odbywa się powoli prawdziwe przyswojenie sobie łask otrzymanych. Łaski te przenikają duszę i wszystkie jej władze, dając im coraz wyżej się wznosić; powoli wszystko dostraja się należycie do wyżyn nadprzyrodzonych. Bez tej wierności w małych rzeczach, w duchu wiary, miłości, pokory, cierpliwości i łagodności nie przenika życie kontemplacji do życia czynnego, które właśnie polega na codziennym spełnianiu zwykłych obowiązków. Życie kontemplacyjne wtedy skupia się jak gdyby u wierzchołka umysłu; staje się ono bardziej spekulatywnym aniżeli kontemplacyjnym i nie przenika naszego istnienia, naszego sposobu życia; pozostaje niemal bezpłodne, zamiast z dniem każdym większe przynosić owoce. […]

Prawdziwe grozi tu niebezpieczeństwo. Dusza taka może na zawsze stać się niedorozwiniętą, jej rozwój może się zatrzymać jak u zniekształconego karła; dusza taka może też wejść na drogę zupełnie błędną. Zamiast prawdziwej pokory może się w niej rozwinąć rodzaj wyszukanej pychy, na jej nieszczęście nieświadomej, która zaznacza się najpierw jedynie w szczegółach codziennego życia; nie wiedzą o tym kierownicy, co nie żyją razem z duszą kierowaną. Pycha owa przechodzi szybko w pewną ironiczną swobodę, a następnie w zgorzkniałość, czyniącą wszystko bezpłodnym, a obejmującą, w stosunkach z bliźnimi, całe życie codzienne. Zgorzkniałość ta może przerodzić się w odrazę i pogardę względem bliźnich, których należałoby miłować dla Boga.

Kiedy się dusza tu znajdzie, trudno jest ją przekonać, by się zastanowiła nad sobą oraz tam powróciła, gdzie zbłądziła z drogi. Dusze takie trzeba polecać Najświętszej Pannie; najczęściej Ona jedna może je nawrócić na inną, właściwą drogę6.

Aby zapobiec wspomnianym złym następstwom, należy zachęcić dusze do czujności wobec łaski chwili obecnej i do wierności w małych rzeczach.

Ojciec de Caussade powiada, że:

nie hałaśliwe myśli i słowa winny nas do czynu pobudzać; one same wbijają nas tylko w pychę… Należy się kierować tym tylko, co Bóg daje do cierpienia lub co poleca wykonać; odwracamy się od Bożej istoty, by zająć swój umysł dziejami cudów Bożego działania, zamiast by te cuda przez swoją wierność powiększać. Gdy o nich czytamy, cudowności tego działania zaspokajają naszą ciekawość; ale równocześnie często zniechęcają nas one do tych rzeczy, na pozór małych, przez które miłość Boża zdziałałaby w nas wielkie rzeczy, gdybyśmy nie pogardzali drobnymi. Jakże nierozumni jesteśmy! Podziwiamy, wielbimy to Boże działanie w pismach, które nam o nim opowiadają; kiedy chce ono w dalszym ciągu spisywać je w sercach naszych, z niepokojem trzymamy za papier i nie dajemy Bogu niczego zdziałać, przeszkadzając Mu przez swoją ciekawość, gdy pragniemy ujrzeć, co czyni On w nas lub gdzie indziej… Chcę się ograniczyć do jedynej sprawy chwili obecnej, aby Cię, Boże, miłować, by spełnić względem Ciebie swój obowiązek, i aby Ci pozwolić działać7.

To właśnie mówi potoczne przysłowie: age quod agis8.

Jeżeli więc uczynimy naprawdę to, co w naszej jest mocy, by pozostać wiernymi Bogu z dnia na dzień, w małych rzeczach, z pewnością da On nam siłę, by pozostać Mu wiernymi również w trudnych i przykrych sprawach, skoro Bóg pozwoli nam się w nich znaleźć. […]

Artykuł stanowi (skrócony) czwarty rozdział książki pt. „Opatrzność a ufność w Bogu”, Gniezno 1934. Pisownia została uwspółcześniona.

Przypisy

  1. ‘Tu i teraz’ (łac.)
  2. Por. J.P. de Caussade SI, Powierzenie się Opatrzności Bożej, tłum. A. Woźniak, wyd. Cor Eorum 2020, s. 63–64.
  3. Por. tamże, s. 56–57.
  4. Łk 16, 10.
  5. ST II-II, q. 24, a. 6, ad. 2.
  6. O ile dusze takie dadzą się znów łasce Bożej prowadzić i wejdą prawdziwie na drogę pokory, wówczas będą mogły nadal wznosić się wyżej i to stąd, dokąd były doszły, nie zaczynając drogi od początku. Dzieje się to dlatego, że nawet po dopuszczeniu się grzechu śmiertelnego, dusza, która ma skruchę, naprawdę z tym grzechem współmierną, odzyskuje łaskę straconą w tym stopniu, w jakim ją miała przedtem, ST III, q. 89, a. 2, corp. oraz ad.2, a także a. 5 ad. 3.
  7. Por. J.P. de Caussade SI, dz. cyt., s. 84–86.
  8. ‘Czyń, co czynisz’ (łac.) – przyp. red.