Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Kaliksta, papieża i męczennika [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 4/2004 (59)

Piotr Szczudłowski

Narody mają prawo do Jezusa Chrystusa

Rekomendacja książki o. A. Philippe’a CSsR Katechizm o Chrystusie Królu

Oto leży przede mną mała książka, wręcz książeczka formatu kieszonkowego, nie licząca, jeśli pominąć dodatki, stu stronnic. W oryginale francuskim nosi tytuł Le catéchisme des droit divins dans l’ordre social. Jésus-Christ Maître et Roi, co można przetłumaczyć jako Katechizm Boskich praw w porządku społecznym. Jezus Chrystus Pan i Król. Została napisana i opublikowana w 1926 r. Był to czas, gdy w Seminarium Francuskim oraz na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie studiował ówczesny kleryk Marcel Lefebvre. W tym samym roku odbył się w Rzymie zorganizowany przez Ligę Apostolską „Tydzień Katolicki”. Zapewne uczestniczył w nim pewien francuski redemptorysta o. A. Philippe i wielu seminarzystów francuskich, a wśród nich Marcel Lefebvre. Właśnie podczas obrad tego spotkania pojawiła się w głowach uczestników myśl o potrzebie napisania tekstu wyjaśniającego jedno z podstawowych zagadnień, a mianowicie jakie prawa w życiu społecznym, wspólnotowym człowieka ma nasz Pan Jezus Chrystus. Chodziło nie tylko o to, by te prawa wymienić, ale także wskazać ich podstawę, zdefiniować zasadność, scharakteryzować idee, które tym prawom się sprzeciwiają, a w końcu uświadomić samym katolikom, iż wobec tych praw Chrystusa Pana nie mogą pozostawać obojętni. Wspomniany o. Philippe postanowił taki tekst napisać i w ten sposób pojawiła się książka, którą właśnie serdecznie polecam Państwa uwadze.

W 2002 r. Wydawnictwo Te Deum opublikowało jej polski przekład pod krótkim tytułem Katechizm o Chrystusie Królu. W rzeczy samej jest to katechizm. Słowo to pochodzi z greckiego katechein i oznacza nauczanie poprzez udzielanie odpowiedzi na pytania. O. Philippe zastosował tę starą i sprawdzoną między innymi już przez św. Piotra Kanizjusza formę pytań i odpowiedzi. Wydaje się iż nawet tę formę udoskonalił, bowiem czytając jego pracę, ma się wrażenie rzeczywistej obecności przy niezmiernie ciekawej rozmowie dwóch osób.

Ówczesny seminarzysta Marcel Lefebvre był z pewnością jednym z pierwszych czytelników tego katechizmu. Wspominał potem tę książkę, a nawet cytował, z wielkim uznaniem przez całe swoje życie1. Zaliczał ją do „dobrych książek”, do książek w których „oddycha się wręcz zbawczą atmosferą chrześcijaństwa”, do książek które „powinny być troskliwie przechowywane w bibliotekach, a jeśli tylko pojawi się ich nowe wydanie, jak najszerzej rozpowszechniane”2.

Żyjemy w czasach wrogich dwóm podstawowym pojęciom, na których oparty jest wszelki ład i porządek, to jest pojęciom hierarchii i autorytetu. Wobec tych dwóch pojęć, koniecznie potrzebnych do dobrego życia tu na ziemi i do osiągnięcia swego celu w Niebie, katolik winien żywić niezmienną aprobatę. Skoncentrujmy teraz uwagę na pojęciu autorytetu. Słyszałem kiedyś rozmowę dwóch pielgrzymów. Jeden, wskazując dłonią na wędrującą kolumnę pielgrzymią, powiedział: „my tu wszyscy jesteśmy monarchistami”. Drugi, nieco zdziwiony, poprosił o wyjaśnienie i usłyszał: „tak, jesteśmy monarchistami, bo mamy Króla – Pana Jezusa!”. W rzeczy samej mamy Króla! I to Króla, który nigdy nie wypowie niesprawiedliwej wojny, nie zadłuży królestwa, nie nałoży niesprawiedliwych podatków, nie zgorszy poddanych, nie będzie uprawiał prywaty kosztem dobra wspólnego, nie otoczy się złymi, ale pełnymi pochlebstw doradcami. Mamy Króla, który z miłości do nas pozwolił włożyć na swoje skronie cierniową koronę, pozwolił się przybić gwoździami do krzyża i na tym pierwszym ołtarzu oddał za nas w przebłagalnej Ofierze swoje przeczyste życie. Mamy Króla! Jakaż to radość móc się zaciągnąć pod Jego sztandary! Jaki to komfort duchowy złożyć samych siebie w Jego rękach do swobodnej dyspozycji, oddać Mu się i należeć do Niego. Radość przynależenia do Niego!

O. Philippe uważa jednak słusznie, że to stanowczo za mało. Gdybyśmy uznali Chrystusa Pana Królem tylko naszych dusz, to tak, jakbyśmy oddali jakiemuś ziemskiemu królowi tylko jedną z komnat w jego pałacu stojącym w stolicy jego królestwa. Pan Jezus ma prawo nie tylko do hołdu indywidualnych dusz, ale i do hołdu wszelkich społeczności: rodzin, ludów, narodów, a także wszelkich instytucji na czele z instytucją państwa. Jeśli tylko ludzie łączą się w jakąkolwiek społeczność – a łączą się, bo taka jest ludzka natura – winni jako społeczność uznać nad sobą panowanie Chrystusa Króla. W Jego królewskiej władzy udział ma Kościół ze swoją widzialną głową – Papieżem. Uznanie królewskiej władzy Chrystusa Pana winno znaleźć odzwierciedlenie w treści wszelkich zasadniczych aktów prawnych, takich jak na przykład konstytucje.

W książce o. Philippe’a wyraźnie jest sformułowane wezwanie do odrzucenia godnej ubolewania praktyki znanej pod nazwą „rozdział Kościoła od państwa”. Trzeba dążyć do tego, aby obie te społeczności ze sobą współpracowały, tak by każdy człowiek mógł bezpiecznie zmierzać ku swemu zasadniczemu celowi – Niebieskiej Ojczyźnie. „Obowiązkiem każdej polityki – pisze o. Philippe – jest zmierzać ku celowi obowiązującemu tak w życiu, jak i we wszelkich prywatnych czy publicznych aktach: ku Bogu”. Podobnie jasno francuski redemptorysta podkreśla, że tylko prawda ma prawo do istnienia. Błąd, czyli uznanie istnienia czegoś, czego w rzeczywistości nie ma, takiego prawa mieć nie może. Można, a nawet trzeba niestety go niekiedy tolerować, ale nie należy mu udzielać żadnych gwarancji prawnych. Dalej, winniśmy wypowiedzieć przynajmniej duchową walkę ideom zawartym w Deklaracji praw człowieka i obywatela z 1789 r. i wszystkim późniejszym jej konstytucyjnym echom. To są dokumenty, które detronizują Chrystusa Króla, a człowiekowi zamiast mówić: szanuj i słuchaj swojego Króla, mówią: zajmij tron i sam panuj, bez oglądania się na swego Króla korzystaj z wszelkich wolności: sumienia, nauczania, prasy, zrzeszania się, kultu. Możesz nawet w nic nie wierzyć i do swej niewiary namawiać innych, możesz w końcu samodzielnie ustalać, najlepiej poprzez demokratyczne głosowanie, co to jest dobro i zło, prawda i fałsz.

O. Philippe jednoznacznie wskazał na ideologię zawierającą w sobie wszystkie te błędy, ów korzeń wszelkich rebelii, buntów, rewolucji... To liberalizm. Podkreślił, iż katolicyzm nie da się pogodzić z liberalizmem. Tron suwerena jest tylko jeden: albo należne Mu miejsce zajmie Chrystus Król, albo zajmie go, jako uzurpator, na swoją zresztą zgubę, stworzony człowiek. Razem go zajmować nie mogą.

Nieodłączną kompanką liberalizmu jest laicyzacja. Między katolikami a liberałami trwa więc ciągła wojna o poszanowanie suwerennych praw Chrystusa Króla. Z tego wynikają niezmiernie ważkie konsekwencje. O. Philippe pisze o nich wprost. Po pierwsze, liberalizm jest grzechem, bowiem bunt przeciw Chrystusowi Królowi jest grzechem. Po drugie, zjawisko „liberalnych katolików” jest godne najwyższego ubolewania. Liberalni katolicy mówią niejako Chrystusowi Królowi: Panie, prosimy Cię, posuń się! Nie zajmuj swego tronu sam. Zrób trochę miejsca człowiekowi. Honoruj ludzkie prawa na czele z prawem do wolności sumienia. Uszanuj swoją nieobecność w życiu publicznym narodów, instytucji i państw. Czy nie mogą wystarczyć Ci kościoły i zakrystie, a w nich serca małej garstki wierzących? Trudno, ale takie są teraz czasy, do których i Ty, Panie, i my musimy się jakoś dostosować. Człowiekowi zaś liberalni katolicy mówią niejako: przyjmij zaproszenie, uwierz w Jezusa, który jest twoim wszystko rozumiejącym i niemal automatycznie wszystko wybaczającym bratem. Jeśli jednak twoje sumienie nawet na to nie może przystać, to nie robisz nic innego, jak tylko korzystasz ze swego prawa do wolności sumienia, To prawo dał ci sam Bóg. Będziemy nie tylko ciebie, ale także twój wybór i twoją opcję otaczać szacunkiem. Najważniejsze przecież, by na ziemi był pokój!

Liberalizm dziś niestety panuje. Sobór Watykański II wyszedł naprzeciw tej ideologii, jednak nie z podniesioną przyłbicą i odkrytym mieczem (tak jak rycerstwo wychodziło dawniej na pole walki), lecz z otwartymi ramionami. Dziś życie katolickie tak głęboko przesiąkło liberalizmem, że najczęściej liberalny katolik nie zdaje sobie w ogóle sprawy z tego, że jego myśli i działania przenika ideologia liberalna. Po prostu nie wyobraża sobie, że można i należy myśleć, mówić i działać inaczej. Dlatego rozmowy katolików wiernych Tradycji z katolikami liberalnymi są takie trudne. Katolikom rozumiejącym szkodliwość liberalizmu, lecz z różnych powodów wahającym się, chciałbym polecić słowa o. Philippe’a: „Miast reagować strachem i ucieczką na samą perspektywę stawienia czoła pewnym panującym dziś przekonaniom, znaleźć należy w nich popychającą nas do walki ostrogę”.

Książka o. Philippe’a ułatwia zrozumienie jeszcze jednej ważnej sprawy. Katolików wiernych Tradycji zwykle utożsamia się ze sprzeciwem wobec posoborowej liturgii. Otóż chodzi tu nie tylko o Mszę Świętą Wszechczasów według zakorzenionego w czasach apostolskich rytu trydenckiego. Ona oczywiście ma fundamentalne znaczenie w naszym duchowym życiu. W rzeczy samej jest naszym sztandarem, największym skarbem naszej ziemskiej wędrówki. Wierność jednak samemu tylko rytowi to za mało, by móc uchodzić za katolika. Trzeba także zabiegać o społeczne panowanie Chrystusa Króla. Tak więc nasza twierdza zbudowana jest z dwóch bastionów: Mszy Świętej Wszechczasów i tradycyjnego nauczania Stolicy Apostolskiej. Istotną cechą tego nauczania jest walka z siłami liberalizmu o uznanie, nie tylko przez indywidualne osoby, ale także przez całe narody i państwa, Chrystusa Pana za Króla.

Nie nazwę, proszę wybaczyć nieco żartobliwy ton tego zdania, braku posiadania w domowej bibliotece książki Katechizm o Chrystusie Królu grzechem. Pozwólcie jednak, drodzy Czytelnicy, iż całkiem już poważnie nazwę ów brak wielkim zaniedbaniem. Ta książeczka winna być koło nas. Winniśmy mieć ją pod ręką, w naszych domach, tuż obok Katechizmu katolickiego Piotra kard. Gasparriego. Przez jej pryzmat winniśmy patrzeć na nasze życie narodowe i funkcjonowanie państwa polskiego. O. Philippe niczego właściwie nie naucza od siebie. Niemal na każdej stronie swojej pracy przywołuje autorytet, często z odpowiednim cytatem: Piusa VII, Grzegorza XVI, św. Piusa X, Benedykta XV, Leona XIII, Piusa XI...

Wydawnictwo Te Deum dołączyło do pracy francuskiego redemptorysty cztery ważne encykliki papieskie: O poświęceniu społeczeństwa ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu (1899), O Jezusie Chrystusie Odkupicielu (1900), O Przenajświętszej Eucharystii (1902) i O królewskiej godności Chrystusa (1925). Trzy pierwsze napisał Leon XIII, czwartą Pius XI. Serdecznie zachęcam do lektury, wyrażając jednocześnie nadzieję, iż obecnie w Polsce żyjący redemptoryści już zaopatrzyli swoje zakonne biblioteki w Katechizm o Chrystusie Królu. Choćby tylko dlatego, że napisał ją ich własny współbrat zakonny. Jeśli ktoś wątpi w zasadność mojej nadziei, a ma z nimi jakiś kontakt, to proszę, niech podaruje im książkę o. Philippe’a. Ω

Narody mają prawo do Jezusa Chrystusa – cytowane przez o. Philippe’a na s. 67 zawołanie Louisa Veuillot, zmarłego w 1883 r. wieloletniego redaktora dziennika „L’Univers”, autora książki L’illusion libérale (‘Iluzja liberalna’), jak napisał Jacek Bartyzel: „«papieża» ultramontanizmu francuskiego, przed którym drżeli nawet liberalni biskupi”.

Książka Katechizm o Chrystusie Królu jest do nabycia w księgarni internetowej Te Deum.

Przypisy

  1. Zob. np.: abp M. Lefebvre, Kościół przesiąknięty modernizmem, Chorzów-Poznań 1995, s. 47–48.
  2. Przedmowa abpa M. Lefebvre’a zamieszczona w książce o. A. Philippe’a.