Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
dzień ferialny [4 kl.]
Zawsze Wierni nr 4/2001 (41)

Michał A. Nowak

„Miara się przebrała”

Wizyta Jana Pawła II w Grecji i w Syrii

Pielgrzymki Jana Pawła II do Grecji, Syrii i na Maltę (4–9 maja) zostały dokładnie przeanalizowane przez komentatorów na wielu płaszczyznach; szczególną uwagę zwrócono na kontekst polityczny, jak również na fakt, iż wiążą się one z poważnymi zmianami zachodzącymi w Kościele w ostatnim czasie. Media poświęciły tym wydarzeniom wiele uwagi, dlatego tylko pokrótce zostaną poniżej przedstawione niektóre istotne wypowiedzi Jana Pawła II, a także pewne interesujące opinie komentatorów.

Do kanonu celebr Jana Pawła II należy już bicie się w piersi: przepraszanie za nie swoje grzechy, lecz za „grzechy” swoich przodków, za „grzechy Kościoła”. Powstaje powszechne przekonanie, że przeszłość Kościoła to ciemny okres. Zazwyczaj padają te same hasła: inkwizycja, wyprawy krzyżowe, antyjudaizm, stosy etc. Teraz nastała jednak Nowa Era, lepszy czas, czas po Soborze. Aby „odnowa” stała się wiarygodna, należy odciąć się od „mrocznej przeszłości”.

Grecja

Nie obyło się bez „mea culpa” i podczas wizyty w Grecji. Oto fragment przemówienia Jana Pawła II z 4 maja, wygłoszonego w siedzibie schizmatyckiego arcybiskupa Aten, Chrystodoulosa:

Za wszystkie dawne i obecne sytuacje, w których synowie i córki Kościoła katolickiego zgrzeszyli czynem i zaniedbaniem przeciw swoim braciom i siostrom prawosławnym, niech Pan nam udzieli przebaczenia, o które Go prosimy!1.

Jan Paweł II kontynuował:

Z okazji tego spotkania pragnę także zapewnić Waszą Świątobliwość o szczerym podziwie, który Kościół Rzymu żywi dla prawosławnego Kościoła Grecji za sposób, w jaki zachował swoje dziedzictwo wiary i życia chrześcijańskiego.

Jeżeli uporczywe trwanie „Kościoła Grecji” w schizmie i herezji nazywane jest „zachowaniem swojego dziedzictwa wiary i życia chrześcijańskiego”, to należy się zastanowić, czym dla Jana Pawła II jest wiara i życie chrześcijańskie? Czy odmowa uznania prymatu świętego Piotra jest „zachowaniem wiary i życia chrześcijańskiego”? Czy można zachować wiarę, odrzucając nieomylny urząd papieski?

Prawosławny Kościół Grecji wydał zastępy świętych, którzy wstawiają się za całym ludem Bożym przed Tronem Łaski. W świętych widzimy ekumenizm świętości, który z Bożą pomocą doprowadzi nas może do pełnej komunii, nie będącej ani wchłonięciem, ani przemieszaniem, lecz spotkaniem w prawdzie i miłości (por. Slavorum Apostoli, 27).

Czy rzeczywiście „Prawosławny Kościół Grecji” wydał zastępy świętych? Jeżeli tak, to po co zachowywać jedność ze Stolicą Piotrową? Po co wierzyć w nieomylność papieską? Po co więc tylu męczenników oddało swoje życie za filioque, za Rzym, skoro mogli się uświęcić w schizmie? Tradycyjnie Kościół katolicki podaje do wierzenia, że zbawić się można tylko w jedności z papieżem. Jeżeli zostanie zbawiony ktoś z prawosławnych, to tylko wskutek szczególnej łaski Pana Boga i tylko w przypadku nieprzezwyciężalnego braku poznania, że nie jest się członkiem prawdziwego Kościoła. Osoba taka jest przekonana, że należy do Kościoła Chrystusowego – jednak nie zostanie zbawiona przez schizmę i herezję „prawosławną”, ale pomimo jej błędów.

Chcę wreszcie wyrazić Waszej Świątobliwości nadzieję, że możemy podążać razem drogami Królestwa Bożego. W roku 1965 Patriarcha ekumeniczny Atenagoras i Papież Paweł VI wzajemnie wycofali i wymazali z pamięci Kościoła orzeczenia ekskomuniki między Rzymem a Konstantynopolem.

Co się jednak zmieniło w roku 1965? Czy prawosławni schizmatycy wycofali się ze swoich błędów, które były przyczyną ekskomuniki? Czy uznali prymat papieski? A może to Kościół katolicki błądził przez wieki? Doprawdy trudno zrozumieć, o co tu chodzi... Czy jest możliwe „podążanie drogami królestwa Bożego”, jeżeli odrzuca się prymat świętego Piotra, co czynią prawosławni?

O ile pewne wzorce zjednoczenia w przeszłości nie odpowiadają już pobudkom do jedności, które Duch Święty wszędzie rozbudził w ostatnich czasach, tym bardziej musimy być otwarci i uważni na to, co Duch mówi do Kościołów (por. Ap 2, 11).

Jest to wyraźna aluzja do uniatyzmu, który zostaje tu określony jako nieadekwatny do „współczesnych pobudek do jedności”. Na czym jednak ma polegać ten nowy model jedności, który miałby zastąpić unię? Nie zostało to w sposób jasny przedstawione...

Syria

Z Grecji Jan Paweł II poleciał do Syrii, gdzie spore zamieszanie przy tej okazji spowodował apel prezydenta tego kraju o poparcie Arabów w konflikcie z Izraelem.

Czujemy, że Wasza Świątobliwość będzie wspominał w modlitwie cierpiące i uciśnione narody Libanu, Wzgórz Golan i Palestyny. Oczekujemy, że Wasza Świątobliwość wesprze je w walce z uciskiem” – powiedział prezydent Baszar al-Assad, przemawiając w czasie ceremonii powitania Jana Pawła II 5 maja na lotnisku w Damaszku. Dodał, że Izrael „chce zniszczyć wszelkie podstawy wszystkich religii w taki sam sposób, w jaki Żydzi zdradzili Jezusa i usiłowali zabić proroka Mahometa”. (Wcześniej, w Madrycie, podczas wizyty w Hiszpanii, szef państwa syryjskiego stwierdził, że rasizm Izraelczyków przewyższył nazizm.)

W podobny sposób oficjalne syryjskie pismo „As-Saura” wezwało Jana Pawła II, aby „poparł wyzwolenie świętych miejsc muzułmańskich i chrześcijańskich oraz zwrot Jerozolimy jako stolicy duchowej wolnej od brudu syjonistycznego”.

Wypowiedź prezydenta Syrii spotkała się z ostrą reakcją ze strony żydowskiej. Avi Pazner, doradca dyplomatyczny premiera Izraela Ariela Szarona stwierdził, że szef państwa syryjskiego „w sposób nikczemny i całkowicie nie do przyjęcia zarzucił Żydom udział w zabójstwie Boga, a więc powtórzył dawne zarzuty katolickie, od których Kościół ten odszedł w wyniku Soboru Watykańskiego II w 1963 r.”. Z kolei „najwyższy autorytet religijny Izraela”, Wielki Rabin Meir Israel Lau, na konferencji prasowej w Madrycie bronił Jana Pawła II: „Papież jest moim przyjacielem i zawsze popierał naród żydowski. Jan Paweł II zawsze był przyjazny żydowskiemu państwu”.

Meir Israel Lau skrytykował przede wszystkim prezydenta Syrii, Baszara al-Assada, za jego antyizrelskie wypowiedzi: „W obecności Papieża zanegował istnienie Holocaustu, a nawet mówił o «zdradzie» Chrystusa przez żydów”. (Trudno stwierdzić, w którym miejscu prezydent Syrii wypowiadał się na temat Holocaustu – przyp. M.N.) Z kolei Kongres Żydów Europejskich zaapelował do szefów państw europejskich o „nieprzyjmowanie i nieskładanie wizyt” u syryjskiego prezydenta Baszara al-Assada w związku z jego „antysemickimi wypowiedziami”. Kard. Jean-Marie Lustiger, nazywający sam siebie „drugim rabinem Paryża”, powiedział 8 maja francuskiej stacji radiowej Europe 1, że syryjski prezydent Baszar al-Assad „skompromitował się swymi tragicznie śmiesznymi wypowiedziami na temat Izraela i Żydów w obecności Ojca Świętego”. „Prawdziwe pytanie, które należałoby postawić, jest takie: dlaczego Baszar Al-Assad zdecydował się wygłosić tak nieumiarkowane i w pewnym sensie prymitywne słowa, apelując do chrześcijan o stworzenie frontu antyżydowskiego, skoro argumenty, których używał, już dawno zostały przez Papieża odrzucone?” – powiedział kardynał.

Meczet Omajjadów w Damaszku.

Głównym punktem podróży do Syrii była wizyta w meczecie Omajjadów w Damaszku. Było to pierwsze nawiedzenie przez Jana Pawła II świątyni islamskiej, porównywane do synkretycznego spotkania modlitewnego w rzymskiej synagodze w 1986 roku. Witając Jana Pawła II na dziedzińcu meczetu, syryjski minister ds. wyznań powiedział, że „wszystkie wielkie religie pochodzą od Boga, a islam należy traktować jako kontynuację poprzednich religii: judaizmu i chrześcijaństwa”. „Każdy, kto nie wierzy w słowa Koranu, jest niewiernym” – podkreślił minister w obliczu Jana Pawła II. Słowa te nie spotkały się jednak ze świadectwem prawdy, na przykład takim:

Ktokolwiek pragnie być zbawiony, przede wszystkim winien się trzymać katolickiej wiary. Jeżeli jej w całości i bez skazy nie zachowa, z pewnością na wieki zginie. Otóż wiara katolicka wymaga, byśmy czcili jednego Boga w Trójcy, a Trójcę w jedności. (...) Lecz również niezbędne jest do wiecznego zbawienia, by także we wcielenie Pana naszego Jezusa Chrystusa wierzył należycie [ten, kto pragnie być zbawiony]. Otóż wiara prawdziwa od nas się domaga, byśmy wierzyli i wyznawali, że Pan nasz Jezus Chrystus, Syn Boży, jest Bogiem i człowiekiem. (...) On poniósł mękę za nasze zbawienie; zstąpił do otchłani; trzeciego dnia zmartwychwstał. (...) Takie są dogmaty katolickiej religii, a kto by w nie ściśle czy mocno nie wierzył, zbawić się nie może2.

Po raz kolejny za to poproszono o przebaczenie win popełnionych wobec muzułmanów...

Cały tekst wyznania wiary św. Atanazego (Quicumque)

Zwracając się do wyznawców islamu, Jan Paweł II, zgodnie z synkretyczną ideologią, uznał także wartość tej fałszywej religii:

I muzułmanie, i chrześcijanie czczą również swoje miejsca modlitwy jako oazy, gdzie spotykają Boga miłosiernego na swej drodze do życia wiecznego oraz gdzie spotykają się ze swymi braćmi i siostrami w wierze. (...) W meczetach i kościołach muzułmanie i chrześcijanie formują swą tożsamość religijną, młodzi zaś otrzymują znaczną część swego wychowania religijnego (...).

W świątyni chrześcijańskiej istotnie – sam Pan Bóg miłosierny jest obecny ze swoją Duszą i Ciałem i oddawana jest chwała Bogu w Trójcy Jedynemu; w tym kontekście stawianie na jednym poziomie kościołów i meczetów jest nadużyciem. Czy rzeczywiście muzułmanie, trwając w swojej religii, są – jak to stwierdził Jan Paweł II – „na drodze do życia wiecznego”? Jeżeli tak, to po co chrzest? Po co wiara w Trójcę Przenajświętszą? Po co sakramenty? Po co Kościół? Dlaczego nic się nie mówi o tym, że aby się zbawić, należy nawrócić się do Pana Jezusa?

W dalszej części Jan Paweł II chwali „postępy” w dialogu międzyreligijnym z islamem:

W tej dziedzinie Kościół katolicki na najwyższym szczeblu reprezentuje Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego. Od ponad trzydziestu lat wysyła ona orędzie do muzułmanów z okazji święta Id al-Fitr na zakończenie Ramadanu (...).

W ten sposób muzułmanie utwierdzani są w swych błędnych przekonaniach. Uznana zostaje waga fałszywych świąt fałszywej religii. (Na marginesie warto dodać, że ze strony muzułmańskiej nigdy nie było podobnych życzeń z okazji świąt chrześcijańskich.)

Lepsze wzajemne poznanie zapewne będzie prowadzić w praktyce do nowego sposobu przedstawiania obu naszych religii (islamu i chrześcijaństwa – przyp. M.N.), nie w przeciwstawianiu sobie, jak to zbyt często działo się w przeszłości, lecz we współpracy dla dobra rodziny ludzkiej.

Lecz czym jest „dobro rodziny ludzkiej”? Są dwie możliwości: albo chodzi o zbawienie dusz – co powinno być najważniejszym i ostatecznym celem chrześcijanina, ale wówczas w jaki sposób islam może współpracować na rzecz zbawienia?; albo chodzi o szczęśliwość i pokój na tym świecie, w tym przypadku jednak należy postawić pytanie: czy troska o pomyślność na tym świecie należy do istoty misji Kościoła? Owszem, nie należy bagatelizować troski o dobra materialne, ale czy w kontakcie z ludźmi, którzy trwają w fałszywej religii, z dala od Chrystusa, można pominąć aspekt nadprzyrodzony: troskę o Miłość, o łaskę uświęcającą, o zbawienie dla tych biednych dusz?

Jan Paweł II po raz kolejny odcina się od przeszłości Kościoła; stwierdza, że nie należy przeciwstawiać religii chrześcijańskiej i islamu. Przyjrzyjmy się jednak faktom. Muzułmanie odrzucają Tajemnicę Trójcy Świętej, odrzucają Pana Jezusa jako Boga etc. Czyż to nie przeciwstawia się woli samego Pana Boga, który po to założył Kościół katolicki, aby w ten sposób prowadzić ludzi do nieba? Przecież z natury rzeczy dobro należy przeciwstawiać złu, prawdziwą religię objawioną przez samego Boga – fałszywej religii wymyślonej przez człowieka, prawa Pana Boga, miłość bliźniego i moralność chrześcijańską – bezbożnictwu, prawu miecza i przemocy. Jeżeli teraz te przeciwności pragnie się uznać za pozorne, a zamiast ukazania przepaści między Ewangelią a Koranem mówi się o „współpracy dla dobra rodziny ludzkiej” – bez wyjaśnienia zresztą, co dokładnie miałoby oznaczać to sformułowanie – to należy zadać sobie pytanie o wierność osoby wyznającej podobne poglądy wobec Religii Objawionej...

Gesty i wypowiedzi Jana Pawła II podczas wizyty w Grecji i w Syrii spotkały się z krytyką z wielu stron, m.in. najbardziej poczytnego włoskiego pisarza katolickiego Wiktora Messoriego, który na łamach dziennika „Corriere della Sera” napisał: „miara się przebrała – Papież przesadził”. Messori stwierdził, że Jan Paweł II „przesadnym kajaniem się za błędy” upokorzył Kościół. Ostatnie „wyznanie win” wobec prawosławnych mocno zaniepokoiło tę część Kościoła, która „chce bronić prawdy i sprawiedliwości”. Messori twierdzi, że dialog z innymi religiami idzie za daleko – Jan Paweł II „myli ekumenizm z synkretyzmem”. Bez wyjawienia nazwisk Messori podaje, że tego rodzaju krytyczne opinie słyszy się w pewnej części rzymskiej kurii, a także wśród niektórych biskupów diecezjalnych. (Niemniej współautor książki Jana Pawła II Przekroczyć próg nadziei zachowuje pewną sympatię dla samej idei ekumenicznej – przyp. M.N.)

Wypowiedź Wiktora Messoriego wywołała dyskusję we włoskiej prasie. M. in. ksiądz Luigi Giussani, założyciel charyzmatycznego ruchu „Comunione e liberazione”, sprzeciwił się zdaniu Messoriego i wystosował z tej okazji telegram do Jana Pawła II, popierający ekumeniczne działania podczas podróży do Grecji i Syrii:

Przeogromna ofiara tej podróży (...) jest realizacją tego katolickiego ekumenizmu, który oznacza otwarcie się bez granic na prawdę wszystkich i ku wszystkim: albowiem każde spotkanie topogodne i pewne posuwanie się w kierunku prawdy, jaką jest Chrystus w życiu każdego człowieka.

Jak poinformował dziennik „Libero”, który zamieścił tekst telegramu ks. Giussaniego, jego zdanie podziela m.in. kardynał Józef Ratzinger, prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary.

Moderniści, podobnie jak cytowany powyżej ks. Giussani, często piszą o tym, że – owszem – należy się nawrócić do Chrystusa, nie precyzują jednak co konkretnie to oznacza. W tym przypadku mowa była o „posuwaniu się w kierunku prawdy, jaką jest Chrystus w życiu każdego człowieka”; charakterystyczne jest, że nie chodzi tutaj o życie w Prawdzie, o życie w Chrystusie, np. przez sakramenty święte (o tym nikt nie mówi w „dialogu” z islamem), lecz o „posuwanie się w kierunku”. Posuwać się można, ale czy się dojdzie w ten sposób do Chrystusa? Bez chrztu? Bez sakramentów? Bez wiary nadprzyrodzonej? Bez łaski uświęcającej? Dlaczego w słowach ekumenicznych aktywistów jest zawsze tyle mglistej niejednoznaczności?

Katolik wierny nauczaniu papieży zamiast upajać się niejasnymi tekstami, za którymi stoją niejasne intencje, powinien raczej z pełną ufnością w miłosierdzie Boże powtórzyć za Ojcem Świętym Leonem XIII Akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu:

(...) Królem bądź tych wszystkich, którzy jeszcze błąkają się w ciemnościach pogaństwa albo islamizmu i racz ich przywieźć do światła i Królestwa Bożego (...) Spraw aby ze wszystkiej ziemi od końca do końca jeden brzmiał głos: Chwała bądź Bożemu Sercu, przez które stało się nam zbawienie. Jemu cześć i chwała na wieki. Amen. Ω

Przypisy

  1. Wszystkie cytaty na podstawie Katolickiej Agencji Informacyjnej – przyp. M. N.
  2. Fragmenty Symbolu Wiary św. Atanazego, tzw. Quicumque.