Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X

Jezus więc, gdy przyjął ocet, rzekł: Wykonało się. I skłoniwszy głowę, oddał ducha (J 19, 30)

Wielki Piątek [1 kl.]
Zawsze Wierni nr 6/2001 (43)

Michał A. Nowak (oprac.)

Wiadomości

Jan Paweł II w Armenii

Po zakończeniu wizyty w Kazachstanie, 25 września Jan Paweł II udał się do Armenii i tu pierwszy raz zdarzyło się, że podczas zagranicznej pielgrzymki zamieszkał nie w placówce katolickiej, lecz w prywatnej rezydencji schizmatyckiego hierarchy. Zwracając się do gospodarza – „katolikosa” Garegina II – Jan Paweł II powiedział:

Dziękuję Waszej Świątobliwości za przyjęcie mnie w swoim domu. Po raz pierwszy papież rzymski podczas całego pobytu w jakimś kraju mieszka w domu swego Brata, który przewodniczy jednemu z chwalebnych Kościołów Wschodu i dzieli z nim codzienne życie pod tym samym dachem.

Okazuje się, że schizma, która odrzuca nauczanie Soborów powszechnych, a przede wszystkim prymat świętego Piotra, w oczach Jana Pawła II jest „Chwalebnym Kościołem Wschodu”. Jest to zresztą kontynuacja nowej wizji teologicznej (usystematyzowanej choćby w wątpliwej Deklaracji Dominus Iesus), tak konsekwentnie realizowanej w stosunku do prawosławia czy do wspólnot przedchalcedońskich, które są, według tej teorii, „Kościołami partykularnymi”, częścią Kościoła Chrystusowego, choć nie pozostają w jedności ze Stolicą Piotrową.

Schizmatycki „Ormiański Kościół Apostolski”, którego zwierzchnikiem jest Garegin II, miał zresztą w mowach Jana Pawła II w Armenii, pierwszeństwo nawet nad ormiańskimi katolikami. Zwracając się do „katolikosa” Jan Paweł II mówił m.in.:

Czcigodny Bracie, Najwyższy Patriarcho i Katolikosie Wszystkich Ormian! (...) W tym miejscu pragnę zaświadczyć, że wasza wiara jest wiarą w Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka: jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest (Ef 4,5). (Przemówienie w schizmatyckiej katedrze ormiańskiej w Echmiadzynie 25 września br.).

Jan Paweł II, zresztą nie po raz pierwszy, przyznaje się do wspólnej wiary ze schizmatykami. Po raz kolejny zmusza to do zastanowienia się nad tym, co Jan Paweł II rozumie przez pojęcie wiary. Jak widać, jedność z nauczaniem Papieży, jedność ze Stolicą Apostolską, staje się czymś akcydentalnym i brak tej jedności nie powoduje utraty wiary. Jan Paweł II nie pozostawia wątpliwości: według niego, w przypadku prawosławia, czy innych schizmatyków wschodnich można mówić co najwyżej o „niepełnej jedności”, która nie stoi na przeszkodzie, aby te wspólnoty stanowiły część Kościoła Chrystusowego. Kościół Chrystusowy miałby więc być, według tych teorii, czymś innym niż Kościół katolicki. Jest to wynik heretyckiej interpretacji soborowego „subsistit” („Kościół Chrystusowy trwa w Kościele katolickim” – Lumen gentium).

Podczas przemówienia na nabożeństwie ekumenicznym w Eczmiadzynie Jan Paweł II stwierdza:

(...) w mojej encyklice Ut unum sint – prosiłem, aby biskupi i teologowie naszych Kościołów zastanowili się nad „formami sprawowania owego urzędu, w których możliwe będzie realizowanie uznawanej przez jednych i drugich posługi miłości” (nr 95). W tym rozpoznaniu może nam dopomóc przykład pierwszych wieków życia Kościoła. Gorąco się modlę o to, aby na nowo mogła zaistnieć owa „wymiana darów”, której wspaniały przykład dawał Kościół pierwszego tysiąclecia. Niechaj pamięć o czasach, w których Kościół oddychał „obydwoma płucami”, pobudza chrześcijan Wschodu i Zachodu do podążania razem w jedności wiary i w poszanowaniu zasadnych różnic, akceptując siebie nawzajem jako członków jedynego Ciała Chrystusowego (por. Novo millennio ineunte,48).

Pracujmy razem w pełnym poszanowaniu naszych odrębności i tradycji. Nigdy więcej chrześcijanie przeciw chrześcijanom, nigdy więcej Kościół przeciwko Kościołowi! (na podst. KAI, 25, 26 września 2001)

Messori o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej

Włoski pisarz katolicki Vittorio Messori ma zastrzeżenia do oficjalnej interpretacji tzw. trzeciej tajemnicy fatimskiej. Uważa, że Jan Paweł II niesłusznie zobaczył siebie w postaci biskupa padającego pod strzałami żołnierzy. W wywiadzie dla magazynu „Specchio” – dodatku do turyńskiego dziennika „La Stampa” – inspirator i współautor książki Jana Pawła II Przekroczyć próg nadziei ujawnia, że o Tajemnicy rozmawiał już dawno z kardynałem Josephem Ratzingerem, gdy przygotowywał książkę-wywiad z nim pt. Raport o stanie wiary.

Z tego, co mi wtedy powiedział, a było tego niewiele, ponieważ był związany tajemnicą, oraz z tego, czego sam się dowiedziałem, doszedłem do wniosku, że dotyczy ona kryzysu w Kościele po Soborze. Tymczasem jej treść okazała się inna

– stwierdził włoski publicysta. Zwrócił uwagę na to, że „lefebvryści” wydali właśnie książkę, w której próbują udowodnić, że Watykan ogłosił tekst manipulowany. „Porównałem te teksty i myślę, że tak nie jest. Przyznam się jednak, że czuję się nieco zakłopotany pewnością, z jaką Papież odnosi do siebie to proroctwo” – powiedział Messori.

Jego zdaniem, treść tajemnicy jeszcze się nie wyczerpała. „Fatima nie jest rozdziałem zamkniętym” – twierdzi z przekonaniem pisarz i pyta: „Co znajdzie się w celi siostry Łucji, gdy po jej śmierci można będzie zobaczyć to wszystko, co z wielką dyskrecją i takimż uporem spisała przez lata?”. (na podst.: KAI, 24 października 2001)

Św. Filomena.

Nowe Martyrologium

W Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej przedstawiono 2 października nowe wydanie Martyrologium Rzymskiego – katalogu świętych i błogosławionych, których wspomnienie liturgiczne przewiduje oficjalny kalendarz. Ostatnie wydanie pochodziło z roku 1956.

Prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów kard. Jorge Arturo Medina Estévez poinformował, że „w nowej edycji uwzględniono ponad 1200 błogosławionych i 400 świętych, ogłoszonych do tej pory przez Jana Pawła II, praca zawiera więc łącznie 6538 nazwisk”.

Sekretarz Kongregacji abp Francesco Pio Tamburrino podkreślił, że „obecność w książce danego świętego oznacza jedynie pewność, że istnieje jego kult zaaprobowany przez Kościół; jego nieobecność jest znakiem braku takiego kultu”. Stwierdził ponadto, że Martyrologium jest „księgą liturgiczną zredagowaną według wskazań Soboru Watykańskiego II”.

Ku zaskoczeniu wielu czcicieli św. Filomeny, zwłaszcza na południu Włoch, nowe Martyrologium Rzymskie nie wymienia już tej Świętej. Okazuje się, że święty Proboszcz z Ars (a wraz z nim tysiące czcicieli świętej Filomeny) modlił się, według modernistów, do osoby, która nie istniała. Dla sceptyków z Kongregacji kard. Mediny istnienie relikwii Świętej, za której pośrednictwem miało miejsce wiele udokumentowanych cudów, nie ma znaczenia. Uzasadnione wątpliwości co do imienia Świętej rozciągnięto na samo jej istnienie. Jednak jedną sprawą jest imię świętego, a drugą jego relikwie, źródło wielu łask i cudów. (na podst.: KAI, 2, 6 października 2001)

Wiadomość z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych

KAI donosi: „W przyszłym roku powinna odbyć się kanonizacja założyciela Opus Dei – bł. Josemarii Escriva de Balaguera. Wiadomość ta pochodzi z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Ostatnie słowo w sprawie kanonizacji należy do Jana Pawła II, uważanego za wielkiego sympatyka Opus Dei”. (na podst.: KAI, 30 września 2001)

Wokół „diakonatu kobiet”

Diakonat stały kobiet byłby ważnym znakiem dla współczesnych chrześcijan” – uważa paryski ksiądz Jean-Noël Besançon. Na łamach paryskiego dziennika „La Croix” stwierdził on, iż „udzielanie kobietom święceń diakonatu byłoby uznaniem miejsca, jakie wiele z nich zajmuje dziś faktycznie w naszych wspólnotach”. Uznanie diakonatu stałego kobiet byłoby, zdaniem autora, nie „wskrzeszaniem archeologicznych wykopków z epoki pierwszych chrześcijan”, lecz „odpowiedzią na rzeczywiste potrzeby i wyzwania współczesnego Kościoła”. W dwugłosie nt. możliwości dopuszczenia kobiet do święceń diakonatu teolog Alice Gombault napisała, że

wobec rosnącej roli i stopnia odpowiedzialności kobiet we wspólnotach chrześcijańskich w wielu krajach Europy, ogłoszona przez Watykan w ubiegłym miesiącu nota zobowiązująca biskupów do przerwania formacji przygotowujących pośrednio lub bezpośrednio kobiety do święceń diakonatu rozmija się z praktyką. Na przykład na licznych uczelniach katolickich większość słuchaczy to kobiety.

Autorka powołuje się na zwołaną latem tego roku w Dublinie konferencję na temat kapłaństwa kobiet, w której wzięło udział 370 osób. Początkowo była ona „podejrzana” w oczach Watykanu (w 1994 r. Jan Paweł II wydał instrukcję Ordinatio sacerdotalis mającą zamykać dyskusję nad taką możliwością), później jednak została wysoko oceniona ze względu „na poziom refleksji teologicznej w wypowiedziach i zakorzenienie w tradycji Kościoła jej uczestników”.

A ks. Besançon dodaje: „Święcenia diakonatu kobiet w szczególny sposób ukazywałyby pragnienie Kościoła, by wyrażać poprzez nie macierzyńskie współczucie Ojca i kochającą obecność Jezusa Sługi”. Oba teksty ukazały się w kontekście oczekiwania na mające się wkrótce ukazać wnioski pracującej nad sprawą diakonatu kobiet Międzynarodowej Komisji Teologicznej.

W podobnym duchu wypowiedział się zresztą m.in. kard. Lehmann, który stwierdził m.in., że watykańska instrukcja mówi „nie” tylko wobec, jak się wyraził, „przedwczesnych” kursów na diakonise (w Niemczech organizowanych jest wiele takich kursów). Sam problem „diakonatu kobiet” kard. Lehmann uznaje za otwarty. (na podst.: KAI, 11 października 2001; „Die Tagespost”, 27 września 2001)

Otto Pesch: „Koniec monopolu teologii europejskiej

Prof. Otto Hermann Pesch.

Pod auspicjami kard. Lustigera w dniach 17-18 października br. odbyła się w Paryżu sesja na temat „kościelnej odpowiedzialności teologii”. Zorganizował ją Wydział Teologii i Nauk Religijnych Instytutu Katolickiego. Jednym z prelegentów podczas drugiego dnia był „znany katolicki teolog” prof. Otto Hermann Pesch wykładający na Wydziale Teologii Protestanckiej w Hamburgu. Mowa była o „ekumenicznej odpowiedzialności teologii”. Jego zdaniem

odwoływanie się w refleksji teologicznej tylko do swego Kościoła jest dziś anachronizmem.

W czasach konfrontacji poglądów teologicznych w dialogu ekumenicznym, teologii ograniczonej do jednego tylko Kościoła brakuje wymiaru eklezjalnego. Potrzebne jednak jest wypracowanie wspólnego języka, choćby elementarnego, wyrażającego podstawowe prawdy wiary.

Drogą do takiego celu jest czytanie i cytowanie literatury teologicznej innych Kościołów, (...) wgłębienie się w duchowość inną niż własna; (...) podzielanie pytań i dostrzeganie znaczenia elementów wiary podkreślanych przez innych chrześcijan;

kierowanie się „uprzejmością teologiczną”, wyrażającą się w unikaniu używania terminów, które wywołują alergię u chrześcijan z innych Kościołów, aż po stworzenie „czarnego katalogu” słów zakazanych, które blokują wzajemne zrozumienie, mając inne znaczenie w ujęciu teologicznym drugiej strony.

Zdaniem Pescha – XXI wiek przyniesie kres monopolu teologii europejskiej. Jej miejsce zajmą teologie „bliższe doświadczeniom ludzi”: afrykańska, azjatycka czy teologia wyzwolenia. Sesję zakończyło nabożeństwo w kościele św. Franciszka Ksawerego, któremu przewodniczył kard. Jean-Marie Lustiger, kanclerz Instytutu Katolickiego. (na podst.: KAI, 19 października 2001)

Francuzi o Piśmie świętym

Większość Francuzów nie zna Biblii – pokazuje sondaż instytutu CSA, którego wyniki opublikował katolicki dziennik „La Croix”. Trzy czwarte biorących udział w sondażu przyznało, że nigdy nie czytało Biblii, a połowa z nich uznała ją za „przeżytek”. Wśród wyrażających taką opinię połowa deklaruje się jako katolicy, z których jedna trzecia to ludzie regularnie chodzący do kościoła. (na podst.: KAI, 23 października 2001)

USA: Wzrost obojętności religijnej – oraz islamu

Meczet w Los Angeles.

Miejski Uniwersytet Nowego Jorku opublikował 25 października szczegółowe opracowanie pokazujące pełen profil religijny społeczeństwa amerykańskiego. Do chrześcijaństwa przyznaje się ponad trzy czwarte wszystkich dorosłych mieszkańców USA, przy czym 52 proc. to osoby różnych denominacji protestanckich, a 24,5 proc. to katolicy. Pozostałe grupy to osoby obojętne religijnie stanowiący 14,1 proc. populacji oraz Żydzi – 1,3 proc., muzułmanie – 0,5 proc. i inne wyznania – 7,6 proc. Liczba katolików wzrosła od roku 1990 z 46 mln do 50,8 mln, ale ich procentowy udział w społeczeństwie zmalał o 2 proc. Podobnie zmalał też procent wyznawców innych religii, z wyjątkiem muzułmańskiej, natomiast zaobserwowano prawie dwukrotny wzrost ludzi obojętnych religijnie. Badania wykazały także, że ponad 40 proc. osób „wierzących” nie praktykuje w żaden sposób swojej religii. (na podst.: KAI, 26 października 2001)

Polska się starzeje

Polska starzeje się w szybkim tempie, zmniejsza się liczba zawieranych małżeństw i liczba dzieci, zwiększa liczba małżeństw z jednym dzieckiem. Sytuacja demograficzna Polski jest zła – do takich wniosków doszli uczestnicy I Kongresu Demograficznego, 15 września w Warszawie.

Faktyczną sytuację demograficzną Polski na tle Unii Europejskiej można określić mianem „pułapki demograficznej”. W Polsce przeważają małżeństwa z jednym dzieckiem, co nie zapewnia zastępowalności pokoleń. Jedna trzecia ludzi zdolnych do zawierania małżeństw nie zakłada rodzin. Sytuacja demograficzna to nie tylko problem rozrodczości, ale godnego życia ludzi starszych. Zawężona zastępowalność pokoleń jest już na tyle głęboka, że zbliża się nieuchronnie moment trwałego zmniejszania się liczby ludności. Tendencje demograficzne są niepokojące: zmieniać się będą ilościowe proporcje dzieci i rodziców – na czworo dziadków przypadać będzie jeden wnuczek – przepowiada ks. prof. Helmut Juros z UKSW.

W stosunku do krajów Unii Europejskiej Polacy są młodsi. Głęboki regres zastępowalności pokoleń rozpoczął się tam w latach 70., u nas dopiero w latach 90. Udział osób starszych w ogólnej liczbie ludności jest w Polsce niższy niż na Zachodzie. Tam do zrównania liczby dzieci i młodzieży z osobami w wieku emerytalnym dojdzie w roku 2004, w Polsce – 16 lat później. Rządowa Rada Ludnościowa opracowała raport, z którego wynika, że w roku 2030 liczba ludności Polski będzie mniejsza niż obecnie o 1,6 proc. Zmniejsza się liczba małżeństw, opóźnia wiek ich zawierania, wzrasta liczba małżeństw z jednym dzieckiem i bezdzietnych. W Polsce dzietność kobiet, czyli liczba dzieci przypadająca na jedną kobietę w wieku rozrodczym wynosi obecnie 1,43. W wielu krajach Europy zachodniej i północnej dzietność jest obecnie wyższa niż w Polsce, np. w 1998 r. współczynnik dzietności wynosił we Francji 1,75, w Irlandii 1,93, w Szwecji 1,51, w Wielkiej Brytanii 1,70. W połowie 2000 roku ludność Polski liczyła 38 mln 646,2 tys. osób. Należy oczekiwać przejściowego i niewielkiego zmniejszania się liczby ludności do 2005 roku. W latach 2006-2017 liczba ludności będzie ponownie wzrastać, a następnie stale maleć. W 2030 roku liczba ludności Polski prawdopodobnie wyniesie 38 mln 24,8 tys. osób, a więc będzie mniejsza niż obecnie o 1,6 proc. Prof. Zbigniew Strzelecki z SGH, komentując dane demograficzne, zauważył, że jeśli dzisiaj nie będziemy o tym głośno mówić, to obudzimy się tak, jak obudziły się społeczeństwa na Zachodzie. Nagle brakuje im 20–30 mln rąk do pracy. „Nie możemy się zadowolić wskaźnikiem zastępowalności pokoleń 1,03 dziecka na jedną kobietę. Tzw. ciągłość prostą zapewnia dopiero współczynnik 2,1. To jest przepaść” – dodał. (na podst.: KAI, 15 września 2001)

Kto i dlaczego chce dziś być księdzem?

Rektor warszawskiego seminarium duchownego ks. Krzysztof Pawlina. w raporcie pt. Powołani na progu III tysiąclecia starał się on odpowiedzieć na pytanie „Jacy są współcześni kandydaci do kapłaństwa?”. Raport powstał na podstawie ankiety przeprowadzonej przez ks. Pawlinę w 2000 r. wśród 925 studentów przyjętych na pierwszy rok do seminariów diecezjalnych w Polsce.

Kto i dlaczego chce dziś być księdzem? 95 proc. kandydatów to ludzie młodzi w wieku do 25 lat; są nimi najczęściej absolwenci liceów ogólnokształcących. 12 proc. to absolwenci wyższych uczelni. 18 proc. pracowało kiedyś zawodowo.

Od kilku lat – pisze ks. Pawlina w raporcie – powtarzana jest opinia, że ruchy religijne stają się środowiskami rodzącymi powołania. Okazuje się jednak, że aż 83 proc. wstępujących do seminariów to... ministranci”. Aż 49 proc. młodych mężczyzn nie należało do żadnych wspólnot czy ruchów.

Interesujące jest to, że pewien procent badanych nie wierzy w istnienie piekła (5 proc.) czy szatana (3 proc.), a na pytanie o to, co jest obowiązkiem katolika, tylko 3 proc. odpowiedziało, że posłuszeństwo wobec Kościoła. Aż 20 proc. przyszłych księży twierdziło, że nie ma jasnych kryteriów, co jest dobre, a co złe, tyle samo nie miało na ten temat zdania. 5 proc. odpowiedziało, że mogłoby przyjąć łapówkę, a 14 proc. uzależnia jej dawanie od sytuacji, podobnie jak w przypadku kradzieży.

7 proc. uważa, że można by wprowadzić więcej demokracji w zarządzaniu Kościołem.

Ks. Pawlina zapytał, czy korzystniej dla Kościoła byłoby, aby księża mieli możliwość zawierania małżeństw. 7 proc. odpowiedziało pozytywnie, 85 proc. uważa to za niedopuszczalne. 2 proc. przyzwoliłoby na kapłaństwo kobiet. Podobnie, bo 3 proc. uważa, że powinno się stworzyć możliwość uzyskania rozwodów kościelnych. A jak Kościół powinien zachować się wobec środków antykoncepcyjnych? 8 proc. dopuszcza ich stosowanie. A co z pojawiającym się stwierdzeniem „Chrystus tak – Kościół nie”? – pyta autor raportu. 4 proc. kleryków uważa, że można się obejść bez Kościoła i być osobą religijną! (na podst.: KAI, 28 września 2001)

Ryszard Bogusz.

Wrocław: 25-lecie ordynacji „biskupa” Ryszarda Bogusza

„Nabożeństwo dziękczynne” w kościele Opatrzności Bożej zwieńczyło obchody 25-lecia ordynacji „ks.” Ryszarda Bogusza, „biskupa diecezji wrocławskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego”. Wojewoda dolnośląski Witold Krochmal przypomniał podczas uroczystości, że jubilat jest „filarem ekumenizmu na Dolnym Śląsku”. Wśród przybyłych na uroczystości przedstawicieli wielu wyznań szczególnie wielu było reformowanych katolików. Oprócz wrocławskich biskupów Józefa Pazdura, Jana Tyrawy i Edwarda Janiaka, w ewangelickiej świątyni gościł również biskup diecezji zielonogórsko-gorzowskiej Adam Dyczkowski oraz legnickiej bp Tadeusz Rybak. Tak oto biskupi, uznawani za katolickich, uznają wagę luterańskiej „ordynacji”, która w istocie jest parodią święceń kapłańskich. (na podst.: KAI, 6 października 2001)

„Ekumeniczny” przekład Nowego Testamentu

Pierwszy w Polsce „ekumeniczny” przekład Nowego Testamentu i Księgi Psalmów zaprezentowano 26 września w Wyższym Warszawsko-Praskim Seminarium Duchownym w Warszawie. – „To wielkie wydarzenie ekumeniczne” – zgodnie stwierdzali uczestnicy uroczystości. W pracach przy tłumaczeniu uczestniczyli przedstawiciele 11 „Kościołów chrześcijańskich” w Polsce. Zdaniem Prymasa Glempa wydanie tego dzieła jest „ogromnym krokiem naprzód w dążeniach ekumenicznych”. Podkreślił też, że „to wydanie może być używane przez wszystkie wyznania chrześcijańskie w Polsce”.

Prace nad polskim tłumaczeniem ekumenicznego wydania Nowego Testamentu i Psalmów trwały 6 lat w gronie Międzywyznaniowego Zespołu Tłumaczy z 11 różnych denominacji i sekt chrześcijańskich: m.in. „Kościoła” prawosławnego, ewangelicko-augsburgskiego, ewangelicko-reformowanego, ewangelicko-metodystycznego, polskokatolickiego, starokatolickiego mariawitów, baptystów, zielonoświątkowego, zborów Chrystusowych i adwentystów dnia siódmego.

Do końca r. 2000 odnotowano 132 tzw. „ekumeniczne” przekłady Pisma świętego. Najwięcej z nich powstało w Afryce i Azji. W Europie, jak dotąd, poza polskim tłumaczeniem, istnieje 26 przekładów. Jako pierwsze o ekumeniczny przekład Biblii postarały się Francja, Włochy, Hiszpania i Portugalia. (na podst.: KAI, 26 września 2001)

Michael Schudrich, rabin Warszawy i Łodzi.

Rabin Schudrich o Janie Pawle II

Michael Schudrich, rabin Warszawy i Łodzi dla KAI: „Nasz Papież robi więcej dla społeczności katolickiej i stosunków między żydami i katolikami niż ktokolwiek inny w ostatnim tysiącu. To jest pontyfikat przełomu w stosunkach katolików z żydami”. (na podst.: KAI, 16 października 2001)

Nabożeństwo „Chrześcijanie i Żydzi cieszą się Torą

14 października już po raz dziesiąty w warszawskim kościele Dzieciątka Jezus, miała miejsce synkretyczna celebra chrześcijańsko-judaistyczna z okazji żydowskiego święta Simchat Tora czyli Radość Tory. Inicjatorami spotkania była Polska Rada Chrześcijan i Żydów oraz proboszcz parafii ks. Roman Indrzejczyk.

Ks. Michał Czajkowski, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów rozpoczynając nabożeństwo stwierdził, że „bez Izraela nie byłoby chrześcijaństwa”. Wskazał również wielkie zasługi w dialogu chrześcijańsko-żydowskim Jana Pawła II. Zaznaczył, „że nie byłyby możliwe nabożeństwo takie jak to, gdyby nie pontyfikat Jana Pawła II”. „O jak to dobrze i miło, gdy bracia w zgodzie żyją” – śpiewali w języku hebrajskim i polskim zebrani w kościele chrześcijanie i żydzi. Uczestnicy nabożeństwa słuchali psalmów wykonywanych w języku hebrajskim i polskim oraz fragmentu Księgi Kapłańskiej czytanego przez wyznawcę judaizmu i chrześcijanina.

W rozmowie z KAI Stanisław Krajewski – drugi współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, stwierdził, że „wspólne nabożeństwo jest ważne dla tych Żydów i chrześcijan, którzy czują miedzy sobą więź szczególnego pokrewieństwa i chcą ją wyrazić w sposób widoczny”. (na podst.: KAI, 14 października 2001)

Chorał i rap: finałowy koncert „Dnia Papieskiego”

Gigantyczny multimedialny kicz, ponad 130 osób na jednej scenie, muzyka od ciężkiego rocka po chorał gregoriański, połączenia na żywo z Watykanem – taki był finałowy koncert „Dnia Papieskiego”. Na scenie Teatru Wielkiego 14 października wystąpili „najwięksi polscy artyści”. Na koncert przybyli m.in. prymas Polski kard. Józef Glemp i nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk, był także Premier RP Jerzy Buzek oraz marszałek Sejmu Maciej Płażyński.

Najbardziej odpowiednią do miejsca muzykę wykonał tenor Ryszard Karczykowski. Jednak, choć świecka lecz szacowna, atmosfera gmachu Teatru Wielkiego nie została uszanowana i chyba po raz pierwszy zabrzmiał tam rock, który wprowadził zespół 2TM2,3. Nie mogło zabraknąć Arki Noego, która zaśpiewała m.in. pieśni z Taizé. Wystąpili Anna Maria Jopek, Jorgos Skolias, Angelika Górny z 2TM2,3, Natalia Niemen i Robert Amirian itp. Ci sami artyści oraz Mietek Szcześniak pojawili się w piosence „8 błogosławieństw”. Całość dobrze odpowiada mentalności protestanckiej i raczej odbiega od kanonów katolickiej kultury. Na koniec dominikanie z klasztoru na warszawskim Służewcu wykonali napisaną przez Jana Pospieszalskiego specjalnie na ten dzień Piosenkę o miłości, która wykorzystuje elementy chorału gregoriańskiego i... rapu. (na podst.: KAI, 14 października 2001)

Prof. Świderkówna: „Poganie też są pobożni

O poganach jako „ludziach pobożnych” mówiła 20 października prof. Anna Świderkówna do kleryków w Lublinie. Znana biblistka wygłosiła wykład inaugurujący rok akademicki w Wyższym Seminarium Duchownym Zgromadzenia Księży Marianów. „Chcę pokazać bezsens potępiania kogoś, kto myśli inaczej niż ja” – mówiła podczas swojego wykładu prof. Anna Świderkówna. Wyjaśniała, że określenie „ciemni poganie” świadczy o „głębokiej nieznajomości” tematu. Biblistka zwróciła uwagę na to, że złe stereotypy pogan mają historyczne korzenie i tkwią w przekazach biblijnych, z których wyłaniał się zawsze obraz poganina-bałwochwalcy.

Żydzi i chrześcijanie, przeciwstawiając się poganom, przeciwstawiali się czemuś, czego całkowicie nie rozumieli, bo monoteizm nie jest w stanie zrozumieć politeizmu i na odwrót”. Wykładu wysłuchał uczestniczący w uroczystości rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ks. prof. Andrzej Szostek, marianin. Obecni też byli profesorowie, formatorzy i rektorzy zakonnych seminariów duchownych w Lublinie, a także ks. Andrzej Pakuła, przełożony Polskiej Prowincji Księży Marianów. (na podst.: KAI, 21 października 2001)

Abp Życiński chwali ojca Napiórkowskiego

Kim jest abp Józef Życiński?

28 października zainaugurowano nowy rok akademicki w Metropolitalnym Wyższym Seminarium Duchownym w Lublinie. W uroczystości uczestniczył wielki kanclerz KUL abp Józef Życiński, który pochwalił mariologa o. prof. Celestyna Stanisława Napiórkowskiego OFMConv. za „dbałość o słowa papieskie”. Kierownik Katedry Mariologii KUL wygłosił wykład inauguracyjny, którego punktem wyjścia były słowa „per Iesum ad Mariam”, wypowiedziane przez Jana Pawła II na zakończenie Kongresu Mariologów ubiegłego roku w Rzymie. O. Napiórkowski podkreślił, że jeśli ktoś odczytuje to sformułowanie jako prowokację – ogólnie przyjęte jest określenie „przez Maryję do Jezusa”, nie na odwrót – to musi pamiętać, że prowokatorem jest sam Jan Paweł II. O. Napiórkowski obawia się, że „eksponując rolę Maryi jako pośredniczki, usuwa się w cień najlepszego pośrednika – Jezusa. – Nauczanie o Maryi Pośredniczce czeka na odnowę” – stwierdził. (Szerzej o antymaryjnych poglądach ojca Napiórkowskiego w notce poniżej). (na podst.: KAI, 28 października 2001)

Sympozjum skrupulantów

Polscy tzw. mariolodzy zaapelowali o „odnowę kultu maryjnego” – „Hasło sympozjum «Przez Jezusa do Maryi» traktuję jako wielki apel do wszystkich teologów, apostołów kultu maryjnego, kustoszów sanktuariów maryjnych o odnowę kultu maryjnego. Jezus musi być na pierwszym miejscu” – powiedział o. prof. Stanisław Celestyn Napiórkowski, podsumowując dwudniowe sympozjum mariologiczne, które zakończyło się 27 października w Licheniu. (Sympozjum miało oczywiście charakter „ekumeniczny” i nie zabrakło także spojrzenia „tradycji ewangelickiej”, prawosławia itd. – przyp. M. N.) Wyjaśniając temat spotkania – „Przez Jezusa do Maryi” o. Napiórkowski podkreślił, że „za tym hasłem stoi wieki prowokator naszych czasów, również prowokator teologiczny. Nazywa się Jan Paweł II. To z jego ust usłyszeliśmy to wielkie, zbawienne zdanie prowokujące teologów i duszpasterzy, żeby otworzyli oczy na funkcję Chrystusa jako pośrednika i na nieprawidłowości w interpretowaniu hasła «przez Maryję do Chrystusa»”. Według niego hasło „Przez Jezusa do Maryi” jest niezwykle nowatorskie. „To nie jest język, którego dotychczas używano w mariologii i kulcie maryjnym” – mówił. „«Przez Jezusa do Maryi» jest ważniejsze od nadużywanego «Przez Maryję do Jezusa». To w świetle Jezusa Chrystusa dostrzegamy wielkość, godność i rolę Maryi w dziele zbawienia. To przecież Jezus uczynił Ją wielką. Nie ma wielkości Maryi w dziele zbawienia ani w naszym życiu bez Jezusa Chrystusa” – stwierdził o. Napiórkowski. Kierownik Katedry Mariologii KUL podkreślał „olbrzymi, bolesny deficyt nauki o pośrednictwie Chrystusa”. Jego zdaniem, jest to „poważny problem, tym bardziej że jego początki sięgają aż V wieku”. „Chrystus, jako pośrednik, do którego mamy bezpośredni dostęp w Duchu Świętym, jakby przestał funkcjonować w naszej świadomości” – kontynuował franciszkanin. „W świadomości wiernych Chrystus jest bardzo daleko, jakby «utonął w bóstwie». Ponieważ nastąpiła dewaluacja człowieczeństwa Chrystusa, między człowiekiem a Bogiem wytworzyła się pustka. W tę pustkę wkroczyli «pośrednicy drugorzędni: święci i Matka Boża». I tak nastąpiła zupełna dewaluacja pośrednictwa Chrystusa”. Kończąc, o. Napiórkowski zaapelował do wszystkich teologów, apostołów kultu maryjnego, kustoszów sanktuariów maryjnych o „przeorganizowanie nauczania i odnowę kultu maryjnego”. Przekonywał: „Trzeba zaczynać od fundamentu – od Chrystusa. Jest jakimś teologicznym i duszpasterskim horrendum, jeśli w tekstach maryjnych jest pełno myśli o pośrednictwie Matki Bożej, a nie ma myśli o pośrednictwie Chrystusa i Ducha Świętego. Mamy święty obowiązek we wszystkich pismach maryjnych, we wszystkich sanktuariach wykładania całej nauki o pośrednictwie i orędownictwie Chrystusa”. (na podst.: KAI, 28 października 2001)

Św. Ludwik-Maria Grignion de Montfort.

Wielki święty maryjny Ludwik Maria Grignion de Monfort w swoim Traktacie o doskonałym nabożeństwie do Najwiętszej Maryi Panny dobrze scharakteryzował fałszywych czcicieli Najświętszej Marii Panny. Jednymi z nich są tak zwani czciciele-skrupulanci. Oto, co pisze o nich święty Ludwik:

Czciciele-skrupulanci to ci, którzy obawiają się, by czcząc Matkę, nie poniżać Jezusa. Nie znoszą by Najświętszej Dziewicy oddawano głęboką cześć, jaką Jej oddawali Ojcowie Kościoła. Korci ich gdy widzą, że więcej ludzi klęczy przed ołtarzem Matki Bożej niż przed Najświętszym Sakramentem, jak gdyby jedno było przeciwne drugiemu, jak gdyby ci, którzy modlą się do Matki Najświętszej, nie modlili się przez Nią do Pana Jezusa. Nie chcą by mówiono tak często o Najświętszej Dziewicy, by się do Niej tak często zwracano.

Oto zwroty, którymi się zwykle posługują: Po cóż tyle Różańców, tyle bractw i zewnętrznych nabożeństw do Najświętszej Panny? Ileż w tym nieświadomości! Uznaję tylko tych, którzy modlą się do Jezusa Chrystusa. Trzeba się uciekać do Chrystusa, bowiem on jest naszym jedynym Pośrednikiem. Trzeba głosić kazania o Chrystusie, bo to jedynie ma trwałą wartość.

Powyższe twierdzenia są poniekąd słuszne, jednakże przekręca się je w tym celu, by przeszkadzać nabożeństwu do Najświętszej Marii Panny. Dlatego są one bardzo niebezpieczne i stanowią pewnego rodzaju sidła, które zły duch stawia pod pozorem większego dobra. Nigdy bowiem nie czcimy więcej Jezusa Chrystusa niż wtedy, kiedy czcimy Najświętszą Dziewicę; czcimy Ją zaś tylko dlatego, by doskonalej czcić Jezusa Chrystusa. Idziemy do Niej jako do drogi prowadzącej do zamierzonego celu, którym jest Jezus Chrystus.

Kościół święty wraz z Duchem Świętym błogosławi najpierw Najświętszą Dziewicę, a potem dopiero Jezusa – Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus – nie dlatego, jakoby Najświętsza Maryja Panna znaczyła więcej niż Jezus lub była Mu równą: byłoby to nieznośną herezją, ale dlatego, że należy najpierw sławić Maryję, by doskonalej wielbić Jezusa. Powiedzmy zatem ze wszystkimi prawdziwymi czcicielami Maryi wbrew twierdzeniom owych fałszywych skrupulantów: O Maryjo, Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus!.

Ksiądz Musiał i Front Wyzwolenia Kotów

Ksiądz Stanisław Musiał SI doszedł do rewolucyjnych wniosków teologicznych. Oto zawaliła się dotychczasowa piramidalna konstrukcja świata z człowiekiem na szczycie. A stało to się tak:

Jak co roku w wakacje ks. Musiał wyjechał do Monachium, aby tam czasowo zastąpić proboszcza przy parafii św. Mikołaja. I tam dostał kota... pod opiekę – a właściwie kotkę Kasjopeję. Oto fragmenty sentymentalnych wspomnień księdza Musiała.

Lubiła siedzieć na stole w kuchni, gdy spożywałem przy nim posiłki. Mówiłem sobie: Miłość jest silniejsza od wszelkich zarazków. Czasem nasz wzrok się spotykał. Miała niekiedy bardzo przenikliwe oczy. Potrafiliśmy patrzeć sobie w źrenice nawet przez kilka minut. Mówiłem jej wtedy o cierpieniu i prześladowaniach, jakim był poddany jej gatunek, zwłaszcza w średniowieczu (...). Będąc na wysokości moich oczu czuła się moją pełnoprawną partnerką, jak równa z równym.

Pod koniec mego pobytu na plebani zdobyłem się na bardzo braterski gest wobec Kasjopei. Powiedziałem jej: „Kasjopejo, Ty jesteś arystokratką, potomkiem kotów «dworzan» z pałacu faraonów, a może jesteś nawet z kotów świątynnych, ja zaś jestem potomkiem chłopów z Łososiny. Moi przodkowie jedli posiłki całą rodziną ze wspólnej misy. Niech teraz tak będzie i z nami”. Wziąłem głęboki talerz, nasypałem do niego müsli crunchy, wlałem trochę mleka o temperaturze pokojowej i powiedziałem Kasjopei „Smacznego!”. Kasjopeja nie odrzuciła mego zaproszenia. Jedliśmy w milczeniu. Ona z jednej strony talerza – z wielką gracją, a ja z drugiej – na pewno z mniejszą gracją, co mnie zawstydzało (...) Moje pocałunki Kasjopei były moim największym numerem...

Po powrocie do kraju stęskniony jezuita zadzwonił do Monachium, aby dowiedzieć się co się dzieje z Kasjopeją. Zastępczyni sekretarki parafii św. Mikołaja opowiedziała mu, że cały dzień po jego wyjeździe biedna kotka chodziła smutna. „Nic dziwnego... Żadnej duszy u nas Ojciec nie poświęcił tyle czasu, co Kasjopei”. Ks. Musiał na to:

Kasjopeja dała mi więcej aniżeli ja jej. Owo „więcej” to było zawalenie się mojej dotychczasowej konstrukcji piramidalnej świata: z człowiekiem na szczycie i z podporządkowanym mu stworzeniem. Tak widział rzeczywistość stworzoną św. Tomasz z Akwinu i inni teolodzy, wszyscy rzekomo w oparciu o przesłanie biblijne. Tak jednak nie jest! Każde stworzenie ma życie od Boga i nie jest skazane na zależności pańszczyźniane od innych. Taka będzie, wydaje mi się, teologia XXI w. Chrześcijaństwo będzie musiało zmienić swój stosunek do zwierząt (zmienią się przez to także nasze kulinarne przyzwyczajenia). Tego nauczyła mnie Kasjopeja. I za to jestem jej wdzięczny.

(na podst.: ks. S. Musiał. Wakacje z Kasjopeją, „Tygodnik Powszechny” nr 40, 7 października 2001; zob. też Wiadomości: Ks. Musiał sądzony przez zwierzęta, Zawsze wierni nr 1/2001 (38), styczeń–luty 2001). Ω

Wiadomości przygotował Michał A. Nowak.