Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
św. Fidelisa z Sigmaringen, męczennika [3 kl.]
Zawsze Wierni nr 1/2002 (44)

ks. Mikołaj Grou SI

O żłóbku

Żłóbek jest również szkołą życia wewnętrznego, jak i Krzyż. Zaczynamy od Żłóbka, a kończymy na Krzyżu: pierwszy zawiera początki życia wewnętrznego, drugi jest jego udoskonaleniem.

Ponieważ w każdej nauce początki są najważniejsze i najpotrzebniejsze, zastanówmy się nad Żłóbkiem i starajmy się wyrazić w postępowaniu naszym to, czego on naucza. Przypatrzmy się Słowu, które się ciałem stało, Synowi Bożemu, który się stał małym Dzieciątkiem. Zobaczmy, jakie jest Jego usposobienie wewnętrzne, jakie zewnętrzne otoczenie i kogo naprzód wzywa do swego Żłóbka.

Miłość Boga i miłość ludzi ściągnęła Go na ziemię. Uczucie, napełniające Jego serce, jest to ofiarowanie się na całopalną ofiarę Ojcu swemu, aby przywrócić Mu chwałę i zbawić ród ludzki.

Święty Paweł, a przed nim prorok Dawid mówią nam to. Święty Apostoł mówi o Panu Jezusie: Przychodząc na świat, rzekł: Ofiary i całopalenia nie przyjąłeś; ale dałeś mi ciało. Dlatego powiedziałem: Oto jestem, abym spełnił wolę Twoje, mój Boże! A jakąż to wolę? Wolę niesłychanie surową, która wymagała, aby przyjął na siebie nasze grzechy i zadośćuczynił sprawiedliwości Boskiej. Przychodząc zatem na świat, przyjmuje tę wolę, poddaje się jej z miłością. Jeszcze w kolebce widzi Krzyż, wzdycha do niego, pierwszym Jego pragnieniem jest, aby na nim umrzeć, dla chwały Ojca swego i dla naszego zbawienia.

Nauczmy się stąd, że głównym przedmiotem życia duchowego jest Krzyż; że pierwsze uczucie serca, poświęcającego się Bogu, powinno być: przyjęcie Krzyża. Otóż Krzyż znaczy zapomnienie o sobie, zatopienie się w Bogu, poświęcenie dla Niego własnych korzyści, a szukanie tylko Jego chwały. Bóg sam tylko wie, jak daleko sięga ta ofiara, gdyż On nas do niej pobudza, On daje nam odwagę do jej przyjęcia i siłę do jej spełnienia. My, z naszej strony, nie powinniśmy kłaść tej ofierze żadnych granic; trzeba ją przyjąć w całej rozciągłości, bez żadnych zastrzeżeń; trzeba ją ciągle mieć na myśli i wzdychać do jej spełnienia, jak Jezus Chrystus to czynił.

Ale dlaczego Jezus narodził się małym dzieciątkiem? Dlaczego nie przyszedł na świat jak Adam, jako dojrzały człowiek? Od Niego to zależało niewątpliwie; ale miał powody, dla których wolał stać się dziecięciem. Najgłówniejszy powód był ten: że chciał nas nauczyć, iż kto się oddaje Bogu, powinien u nóg Jego złożyć swój rozum i wolę; powinien przyjąć słabość, uległość, niedołęstwo dziecięcia; że trzeba, aby wszystko, co było przedtem, ustąpiło; aby rozpocząć nowe życie, którego Bóg jest początkiem. A jakież jest to życie? Jest ono zupełnie zależne od łaski, w prostocie i posłuszeństwie. Przypatrzmy się Jezusowi nowonarodzonemu: On równie doskonale czci Ojca swego w żłóbku, jak na krzyżu. Ale wszystka cześć Jego zamknięta jest w sercu; nic nie mówi, nic nie robi, jakby nie istniał; a właśnie na tym wyniszczeniu polega cześć doskonała.

Ten stan, który jest śmiercią dla miłości własnej, jest nieporównanie milszym Bogu niż to, co by rozum, serce i usta nasze mogły Mu wyrazić najwznioślejszego. Milczeć wobec Boga, wyniszczyć się przed Nim, na tym polega cześć doskonała w duchu i prawdzie. Bóg nie potrzebuje ani naszych wzniosłych myśli, ani naszych czułości, bo to tylko podnieca naszą pychę i upodobanie w samych sobie. Im podobniejsza będzie nasza modlitwa do modlitwy Dzieciątka Jezus, im będzie prostsza i pokorniejsza, tym będzie wznioślejsza w oczach Boga.

Przypatrzmy się teraz otoczeniu Jezusa przy Jego narodzeniu. Maryja, nie przyjęta w żadnej gospodzie, zmuszona była schronić się do stajenki; tam rodzi się Syn Boży w ubóstwie, upokorzeniu i cierpieniu. Żłóbek, napełniony słomą, służy Mu za kolebkę; owinięty jest w ubogie pieluszki, wśród nocy, w najostrzejszej porze roku, w miejscu, otwartym na wszystkie wiatry, wystawiony na wszelkie niewygody. Nikogo nie ma przy Jego narodzeniu; pozbawiony jest wszelkiej pomocy i ulgi.

Jakież to dziwne przyjście na świat Syna Bożego, tego, który przychodzi odkupić świat i który od początku świata obiecany był pierwszym naszym rodzicom jako Zbawca rodu ludzkiego! Kto mógł pomyśleć, że się będzie chciał narodzić w takim ubóstwie, utajeniu i cierpieniach?

Ale to narodzenie jakże jest pouczające dla tych, których Duch Święty rodzi do życia wewnętrznego! Ono daje im w tym Dzieciątku Bożym doskonały wzór trzech cnót, które odtąd powinny im nieodłącznie towarzyszyć, a są nimi: zupełne oderwanie się od dóbr doczesnych, gotowość do najostrzejszej pokuty, jeżeli Bóg tego żądać będzie; wzgarda wszelkich ziemskich zaszczytów i chętne przyjmowanie nie tylko zapomnienia, ale i wzgardy świata; zupełne wyrzeczenie się uciech ziemskich i zamiłowanie do wszelkiego rodzaju umartwień ciała. Tego uczy Jezus narodzony dusze, żyjące życiem wewnętrznym. To, co wybrał w żłóbku, to ukochał i wypełniał w całym swoim życiu. Zawsze był ubogi, żył z pracy rąk, nie mając gdzie głowy skłonić; zawsze był nie poznany od świata albo wystawiony na potwarze, wzgardę i prześladowanie. Odmawiał sobie wszelkich przyjemności, cierpiał w życiu swoim prywatnym i publicznym wszystkie przywiązane do tego przykrości. Umierając, dał nam najdoskonalszy wzór wszystkich cnót.

Ćwiczmy się w nich od początku życia duchowego i trwajmy w tym ćwiczeniu do śmierci.

Kogo Pan Jezus przypuścił do swego żłóbka? Szczególną jest rzeczą, że ci tylko tam przybyli, którzy byli wezwani przez głos z nieba albo przez znak cudowny. To nas uczy, że, aby wejść na drogę życia wewnętrznego, którego żłóbek początek wyobraża, trzeba być od Boga powołanym i że nikt własną wolą na nią wejść nie może. Możemy jednak starać się o przygotowanie na głos powołania; trzeba, aby usposobienie nasze było takie, jak pastuszków i trzech królów.

Trzeba zatem, abyśmy, jak pastuszkowie, byli ubodzy i prości; abyśmy, jak oni, mieli wielką prawość w sercu; abyśmy żyli w niewinności albo wyrzekli się zupełnie grzechu. Zwykle Bóg powołuje do życia wewnętrznego osoby prostego stanu, prowadzące życie nieznane i ukryte, osoby opuszczone i wzgardzone od świata. Nadto, pastuszkowie nawet w nocy czuwali nad swoją trzodą; to pokazuje, że czujność i baczność na siebie samych, bojaźń Boża, unikanie okazji, delikatność sumienia przygotowują w nas powołanie. Pastuszkowie słuchali z uwagą stów anielskich; uwierzyli im bez namysłu i roztrząsania; opuścili wszystko i natychmiast poszli, aby widzieć nowonarodzone Dzieciątko. Tak samo dusza powinna słuchać uważnie, co Bóg jej do serca mówi, wierzyć Jego słowom ulegle i ślepo, opuścić wszystko, aby pójść niezwłocznie, wiernie za pociągiem łaski.

W osobie królów powołani są także do żłóbka wielcy i uczeni ludzie; ale chociaż wielcy, jednak pokorni, oderwani od wszystkiego, gotowi wszystko poświęcić, aby pójść za głosem Bożym; mędrcy, nie ufający sobie, nie zarozumiali, posłuszni światłu Bożemu, przed którym wyrzekają się własnego rozumu. Takimi byli: święty Ludwik, święty Augustyn, tylu innych świętych obojga płci, odznaczających się świetnością urodzenia i godności, albo rozległym geniuszem i nauką. Usposobienie Heroda, faryzeuszów, kapłanów i doktorów prawa pokazuje nam, jakich ludzi Jezus odrzuca, a którzy ze swej strony nie używają środków zwyczajnych, jakie im łaska podaje, aby poznać życie duchowe i według jego zasad postępować. Ω

Tekst za: ks. Mikołaj Grou SI, Przewodnik na drodze życia duchowego, Kraków 1907.