Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X
dzień ferialny [4 kl.]
Zawsze Wierni nr 3/2002 (46)

Causidicus

Konsekracje biskupie z 30 czerwca 1988 r.

Studium kanoniczne, cz. I

Arcybiskup Lefebvre i tak zwani „lefebryści”

Dziesięć lat temu1 osiemdziesięciotrzyletni arcybiskup Marceli Lefebvre czując, że zbliża się godzina jego śmierci, nie czekając na mandat papieski (obiecany po wyczerpujących negocjacjach, a którego otrzymanie odraczano lub obwarowywany coraz to nowymi warunkami) wyświęcił czterech biskupów w celu zapewnienia warunków koniecznych dla przetrwania Bractwa Św. Piusa X. Bractwo założone zostało przez niego w listopadzie 1970 r. na prośbę grupy francuskich seminarzystów, pragnących w dalszym ciągu karmić się zdrową doktryną i kształtować swoją kapłańską pobożność w oparciu o Mszę św. Wszechczasów. W konsekwencji tych konsekracji biskupich abp Lefebvre, postrzegany już wcześniej jako „buntownik” za odmowę rozwiązania Bractwa na pozbawione mocy prawnej żądanie miejscowego ordynariusza (bpa Mamie) i suspendowany a divinis za wyświęcanie księży, został ekskomunikowany ipso facto, oskarżony zarówno o nieposłuszeństwo papieżowi, jak i o schizmę.

Przez tę ekskomunikę Stolica Apostolska zesłała arcybiskupa Lefebvre i założone przez niego (za kanoniczną aprobatą Rzymu i jego błogosławieństwem) Bractwo na banicję. „Lefebryści”, jak ich zaczęto określać, stali się nagle personae non gratae. Oczywiście tak „lefebryści, jak i „lefebryzm” nie istnieją i nigdy nie istnieli. Nie ma czegoś takiego jak „doktryna” abpa Lefebvre. Jego wrogowie usiłowali pisać o nim jako o „schizmatyku”, a nawet „heretyku”; wszyscy, którzy zadali sobie trud przestudiowania faktów zdają sobie sprawę, jak absurdalne są te oskarżenia.

Arcybiskup Lefebvre nie jest głową sekty. Nigdy nie chciał żadnej założyć. Nie powinien być w ogóle uważany za przywódcę „tradycjonalistów”. Jego myśl teologiczna, wyrażana w kazaniach i rozmaitych pismach egzegetycznych i homiletycznych, jest całkowicie prawowierna i przeniknięta żarliwością w głoszeniu katolickiej Prawdy. Został odsunięty i prześladowany, ponieważ chciał pozostać wierny w wierze i pracy niezmiennemu nauczaniu Kościoła, bez względu na okoliczności. Tak zwani „lefebryści” nie są nikim innym jak tylko katolikami wiernymi temu, czego Kościół nauczał przez prawie dwadzieścia stuleci aż do II Soboru Watykańskiego. Ściśle mówiąc, nie powinno się ich nazywać „tradycjonalistami”; lepiej powiedzieć, że są oni po prostu wierni Katolickiej Tradycji. W katolicyzmie Tradycja jest wiernością prawdom Wiary uświęconym przez Magisterium Kościoła.

Zniszczenie rytu Mszy

Każdy, kto chce trwać przy Prawdzie, musi zawsze pamiętać o słowach naszego Zmartwychwstałego Pana: „Bądź wierny aż do śmierci, a Ja dam ci wieniec chwały” (Ap 2, 10). Nowinki pojawiające się od czasu II Soboru Watykańskiego są destrukcyjne i dlatego wymagają od nas bezwarunkowego odrzucenia

To właśnie ostatni Sobór, w przeciwieństwie do wszystkich poprzednich, przeprowadzony został w celu otwarcia Kościoła na świat (aggiornamento). Określił się jako pastoralny, a nie dogmatyczny; jego dokumentom brak znamion nieomylności. Jest odpowiedzialny za rozpowszechnianie poważnych błędów doktrynalnych. Nadał Kościołowi nowy „ekumeniczny” kształt, wylansował „kolegializm” w stylu demokratycznym lub półkoncyliarnym oraz głosił wolność wyznania w stylu liberalno-jakobińskim. Z „ducha” tego Soboru poczęła się Novus Ordo Missae, „Msza Pawła VI” ze swoją ideą stołu, mająca udobruchać protestantów, z których sześciu brało udział w jej komponowaniu. Czyż prawowierność takiej Mszy, której ryt został sfabrykowany dla usatysfakcjonowania heretyków, nie może co najmniej budzić obaw?

„Celebrujący” lud

Prawdą jest, że w pierwszej skandalicznej edycji Nowego Mszału (1969) dokonano pewnych korekt. Doszło do tego wskutek popartej rzetelną analizą reakcji grupy oburzonych teologów i uczonych pod przywództwem kardynałów Ottavianiego i Bacciego. Niemniej jednak wszystkie te protestanckie i heretyckie koncepcje obecne są w tekście z roku 1970.

Pierwszym z tych błędów jest zrównanie kapłaństwa ministerialnego z kapłaństwem wiernych, przez nowy sposób mówienia o uczestnictwie ludu w celebracji Najświętszej Ofiary. Położyło to podwaliny pod powszechne dziś wierzenie o wspólnej „koncelebrze” kapłana i wiernych podczas Mszy. Pogląd ten został z wielką precyzją potępiony przez Piusa XII w encyklice Mediator Dei2. W konsekwencji tej idei kapłan nie jest już postrzegany zgodnie z Magisterium jako wyłączny celebrans Mszy św. Wbrew temu nauczaniu celebransem staje się „lud Boży”, który „zanosi modlitwy całej rodziny ludzkiej do Boga”, sprawując niejako kapłański urząd pośrednictwa w imieniu całej ludzkości, nie wyłączając niekatolików i ateistów3.

Jako konsekwencja Vaticanum secundum Msza św. – „kapłańska” modlitwa „ludu Bożego” – nabiera wymiaru ekumenicznego i, co za tym idzie, znamienia heterodoksji. „Lud Boży” identyfikowany jest z ludzkością, jednością całej rasy ludzkiej, której to jedności Msza staje się znakomitą manifestacją4.

Nowy ryt oznacza zarówno deprecjację kapłaństwa ministerialnego, jak i rozprzestrzenianie błędnej koncepcji powszechnego kapłaństwa wiernych, zgodnie z którą Ofiara przebłagalna celebrowana przez przewodniczącego jest traktowana jako celebrowana przez lud, który „sam (...) cieszy się pełnią władzy kapłańskiej, podczas gdy kapłan działa jedynie na mocy urzędu powierzonego mu przez zgromadzenie”. Teza ta została również potępiona przez Piusa XII w encyklice Mediator Dei. Owa nowa definicja Ofiary Mszy pojawia się w najczystszej postaci w artykule 7. Instrukcji Generalnej do Novus Ordo Missae z 1970 roku, w której miano czelność napisać:

In Missa seu Cena dominica populus Dei in unum convocatur, sacerdote praeside personamque Christi gerente, ad memoriale Domini seu sacrificium eucharisticum celebrandum – We Mszy albo Wieczerzy Pańskiej Lud Boży gromadzi się w jednym miejscu i działa w osobie Chrystusa. Gromadzi się on dla sprawowania Pamiątki Pańskiej, którą jest Ofiara Eucharystyczna.

Zauważmy trzy rzeczy:

  1. Celebrans, nawet jeśli występuje w osobie Chrystusa, jest jedynie przewodniczącym zgromadzenia, a więc kimś w rodzaju protestanckiego pastora.
  2. Owo zgromadzenie zbiera się w celu „celebrowania” Pamiątki Pana.
  3. Pamiątka Pana nazywana jest Ofiarą Eucharystyczną, a nie przebłagalną, gdyż takie sformułowanie nie spodobałoby się protestantom. Cały tekst niewyraźnie i bez przekonania wyraża prawdę wiary o przebłagalnym charakterze Mszy.

Dwuznaczności dotyczące „Rzeczywistej Obecności”

Ktoś mógłby pomyśleć, że reszta artykułu 7. (1970) przypomina wyraźnie dogmat o Transsubstancjacji. Otóż nic takiego, nigdy się o nim nie wspomina. Przeciwnie, termin ten został zastąpiony dwuznacznym sformułowaniem „Rzeczywista Obecność”, akceptowany przez protestantów, którzy w Przeistoczenie nie wierzą. Oto co znajdujemy w dalszej części tekstu z 1970 roku:

Tak więc obietnica Chrystusa „Gdziekolwiek dwóch lub trzech zgromadzonych jest w Imię Moje, Ja jestem pośród nich” odnosi się w sposób specjalny do tego zgromadzenia lokalnego Kościoła. W celebracji Mszy bowiem, dzięki której Ofiara Mszy jest kontynuowana, Chrystus jest prawdziwie obecny w każdym zgromadzeniu, które zbiera się w Jego Imię, w osobie Jego kapłana oraz substancjalnie i nieustannie pod postaciami eucharystycznymi5.

Ta definicja sugeruje, że termin „Rzeczywista Obecność” nie jest już zarezerwowany wyłącznie dla obecności będącej rezultatem Przeistoczenia, ale jego stosowanie zostało rozszerzone na obecność (nie-sakramentalną) Chrystusa w „zgromadzeniu”, w „osobie kapłana” i w „Jego Słowie”. Obecność ta, mająca miejsce „w sposób substancjalny i nieustanny” pod postaciami eucharystycznymi, zależy, wg tekstu Instrukcji, nie od Przeistoczenia, o którym nie ma ani słowa, ale od zgromadzenia zebranego „w Imię” Chrystusa.

Czyż to wszystko nie przywodzi na myśl konsubstancjacji luterańskich heretyków, którzy zaprzeczają, jak to zostało wspomniane, że Msza św. jest prawdziwie odnowieniem przebłagalnej Ofiary naszego Pana na Kalwarii6? Brak wzmianki o Transsubstancjacji pomaga nam zrozumieć, dlaczego wszystkie tradycyjne przejawy wiary w nią (złocenie naczyń liturgicznych, przyjmowanie Komunii św. na klęcząco etc.) zostały zniesione7.

Nowy rodzaj „wiary”

Za wyjątkiem Credo, wzmianki o Trójcy Świętej znikły z wezwań i modlitw Mszy św. Liberalnym protestantom nie podobały się one nigdy, żydzi i muzułmanie nienawidzili ich. Tak więc Trójca Przenajświętsza zastąpiona została anonimowym „Bogiem Wszechświata”. To prawda, że celebrans może wspomnieć o Niej w kazaniu, z reguły jednak rezygnuje z tego ze względu na trudność tematu.

Tak jak utrzymywał abp Lefebvre, nowy ryt jest „fałszerstwem” katolickiej Mszy św. Jak ryt, który zadawala heretyków i nie-chrześcijan, może być odpowiedni dla katolików? Jest on co najwyżej odpowiedni dla księży, którzy celebrują go zgodnie z wiarą wyniesioną z seminariów drążonych przez liberalizm i modernizm. Jest to zupełnie nowy rodzaj wiary – ekumeniczny i, nawet jeśli występuje w szatach starej katolickiej religii, synkretyczny i zatruty herezją. Jej centrum stanowi kult ludzkości i dialog z błędem, które stopniowo zastępują adorację i uwielbienie należne Trójcy Przenajświętszej.

Ten fałszywy ryt stanowi wielkie niebezpieczeństwo dla dusz w nim uczestniczących. Nowa Msza jest jednym z najbardziej gorzkich owoców II Soboru Watykańskiego. Cały oficjalny katolicyzm, który w jakiś sposób przetrwał w tej atmosferze niewierności i dwuznaczności, ma dziś znamiona toczonego przez choroby ciała. Katolickie społeczeństwa i narody cierpią więc z powodu spadku liczby urodzeń, buntu, nałogów, korupcji, zalewu fałszywych religii i sekt oraz bezlitosnej ofensywy islamu.

Zasługa arcybiskupa Lefebvre

Rozprawiwszy się z abpem Lefebvre przez arbitralnie ogłoszoną ekskomunikę, Watykan mógł się spodziewać upadku bastionu wierności Tradycji, reprezentowanego przez Bractwo Św. Piusa X. Tak się jednak nie stało. Pomimo trudności natury materialnej, Bractwo liczy dziś ponad 400 księży, 180 seminarzystów, 120 sióstr, 65 oblatów i 55 braci. Utrzymuje pięć międzynarodowych seminariów duchownych.. Jest żywe i aktywne. Kilka lat temu kard. Ratzinger wyraził swoje zdumienie rozrostem i rozmiarami jego apostolatu.

Katolicy wierni prawdom Wiary mogą nadal uczestniczyć we Mszy Św. Wszechczasów w kościołach i kaplicach Bractwa Św. Piusa X, ku chwale Boga i z korzyścią dla swoich dusz. Nie są oni zmuszani do uznania, wbrew swemu sumieniu, „legalności i doktrynalnej poprawności” mszału promulgowanego przez Pawła VI8, jak to ma miejsce w przypadku tych, którzy uczęszczają na Mszę św. trydencką na mocy indultu Jana Pawła II, w którym warunek ten jest wyraźnie wyartykułowany. Nawet niewyraźne i nie wprost wyrażone uznanie tego warunku stanowi w obliczu wątpliwości co do „poprawności doktrynalnej” Mszy Pawła VI niekwestionowane zagrożenie dla zbawienia dusz.

Nie wiemy, czy ten brak „poprawności doktrynalnej” jest tego stopnia, że czyni Nową Mszę nieważną a priori. Nie posiadamy władzy do wydania autorytatywnego sądu w tej materii. Wiemy jednak, że jeśli chcemy osiągnąć zbawienie, musimy za wszelką cenę unikać nowego rytu9 razem z jego rozpolitykowanymi księżmi i świecką atmosferą, która ich otacza. Mamy świadomość wielkiej łaski, dzięki której możemy uczestniczyć w prawdziwie katolickiej Mszy, występować w obronie Wiary i należeć do Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X. Oczekujemy z niezmienną wiarą w moc Bożą na dzień, w którym Stolica Apostolska wracając do zdrowej doktryny wszystkich czasów, wycofa się ze wszystkich niesprawiedliwych oskarżeń wobec dzieła abpa Lefebvre.

W międzyczasie dziękujemy Bogu za ustrzeżenie tych, którzy przenoszą prawdziwą katolicką Mszę nad Mszę Pawła VI od pułapki powrotu do „jedności” z Rzymem. Pisząc o pułapce mamy na myśli motu proprio „Ecclesia Dei adflicta”, ogłoszone przez Jana Pawła II w związku z niesprawiedliwą i nieważną ekskomuniką abp Lefebvre. Mija właśnie 10. rocznica wydania tego dokumentu, rocznica, którą wielu chciałoby przedstawić jako pasmo tryumfów wspólnot związanych z komisją Ecclesia Dei (funkcjonujących w oparciu o obietnice i przywileje zawarte w tym dokumencie). Prawdą jest, że przez 10 lat istnienia Komisji 15 księży i 30 seminarzystów opuściło Bractwo Św. Piusa X, niemniej jednak trwa ono niewzruszenie na swoich pozycjach, pomimo nieustannego „podkopywania” przez wspólnoty Ecclesia Dei, które nieodmiennie pojawiają się koło naszych kaplic.

Motu proprio „Ecclesia Dei Adflicta”

Dlaczego nazwaliśmy to motu proprio iluzją? Kilka faktów. Ogłoszone 2 lipca 1988 roku jako komentarz do ekskomuniki abpa Lefebvre, wzywa ono wszystkich tych, którzy do tego momentu „związani byli w jakikolwiek sposób z ruchem abpa Lefebvre” do zaniechania udzielania mu poparcia10. Równocześnie wyciąga się do nich rękę. W jaki sposób? Oto w paragrafie piątym wspomnianego dokumentu Papież wyraża swoją wolę, by biskupi i inne osoby pełniące odpowiedzialne funkcje w Kościele zapewnili możliwość „jedności kościelnej” wszystkim wiernym „przywiązanym do wcześniejszych form liturgicznych i dyscyplinarnych tradycji łacińskiej” poprzez podjęcie środków gwarantujących im zaspokojenie ich „sprawiedliwych żądań11. Tak więc Papież powołał do życia komisję kierowaną przez wyznaczonego kardynała i złożoną z członków Kurii, którzy zobowiązani zostali do współpracy z odpowiednimi organami i zainteresowanymi stronami w celu zapewnienia „pełnej jedności kościelnej” kapłanom, seminarzystom, wspólnotom zakonnym i poszczególnym osobom do tej pory związanym z Bractwem Św. Piusa X, a które pragną pozostać w jedności z Następcą Piotra, „chroniąc ich duchową i liturgiczną tradycję, w oparciu o protokół podpisany przez kard. Ratzingera i abpa Lefebvre 5 maja 1988 r.12. Ten słynny „protokół zgody”, który nigdy nie wszedł w życie, stanowi prawną podstawę dla organizacji, które później zwykło się nazywać „wspólnotami Ecclesia Dei”. Były to przeważnie stowarzyszenia życia apostolskiego złożone początkowo z osób, które opuściły Bractwo Św. Piusa X, a którym zagwarantowano przywilej odprawiania Mszy św. Piusa V i „stosowanie wcześniejszych form liturgicznych i dyscyplinarnych”. Do najważniejszych należą przede wszystkim opactwo benedyktyńskie św. Marii Magdaleny w Le Barroux i Bractwo Św. Piotra.

Autonomia tych instytutów jest jednak znacznie ograniczona13. Zwróćmy tu uwagę na jeden z punktów protokołu z 5 maja 1988 r.:

Stolica Apostolska uznaje z praktycznych i psychologicznych względów, że korzystna byłaby konsekracja biskupa spośród członków Bractwa. Z tego powodu, w ramach doktrynalnego i kanonicznego rozwiązania sytuacji, mającego doprowadzić do pojednania, sugerujemy, aby Ojciec Święty mianował biskupa spośród członków Bractwa, przedstawionych mu przez abpa Lefebvre. (Protokół II, 5.2)

Oznacza to, że w zasadzie Rzym zaakceptował wyświęcenie biskupa wiernego Tradycji. Po namyśle jednak, abp Lefebvre zakwestionował szczerość intencji Kurii. W każdym razie traktując Protokół jako podstawę uznania „wspólnot Ecclesia Dei”, obietnica zapewnienia w przyszłości biskupa jest zrozumiała. Jednak wspólnoty te czekają do dzisiaj na tę „opóźnioną” konsekrację, o której nagle zrobiło się bardzo cicho. Innymi słowy, obietnica nie została dotrzymana14, 15.

Indult obwarowany zobowiązaniami – i bezsensowny

Powróćmy teraz do tekstu motu proprio. Na zakończenie tej instrukcji Papież potwierdził konieczność respektowania „duchowych potrzeb” wiernych

przywiązanych do liturgii łacińskiej, przez szerokie i wspaniałomyślne stosowanie dyrektyw wydanych kilka lat wcześniej przez Stolicę Apostolską odnośnie do używania Mszału Rzymskiego wg edycji typicznej z 1962 roku16.

O jakim dokumencie Papież mówi? O własnym indulcie Quttuor abhnic annos z 10 marca 1984 roku, który gwarantuje kapłanom i wiernym, którzy uzyskają zgodę swego biskupa, przywilej odprawiania i uczestniczenia w tzw. Mszy św. trydenckiej. Oczywiście przywilej ten obwarowany jest wieloma warunkami, m.in. petenci zobowiązują się do uznania „prawomocności i poprawności doktrynalnej Mszału Rzymskiego promulgowanego przez papieża Pawła VI w 1970 roku”. Stara Msza dostępna jest tylko dla tych „którzy o nią poproszą” i w miejscu i pod warunkami określonymi przez lokalnego ordynariusza. Kościoły parafialne zostały, poza szczególnymi przypadkami, wyłączone z przywileju17. Udzielenie indultu zostało obwarowane tyloma zastrzeżeniami, że najczęściej biskupi pozostają głusi na żądania wiernych18. Katolicy wierni Tradycji uczestniczą we Mszach Trydenckich w przeważającej mierze w kaplicach i kościołach Bractwa Św. Piusa X.

W roku 1986 Ojciec Święty ustanowił komisję ośmiu kardynałów z Kurii Rzymskiej w celu zbadania sytuacji i przygotowania norm, które mogłyby regulować obowiązującą powszechnie formę Indultu. Normy te nie zostały jednak nigdy promulgowane. Być może najważniejsza część pracy Komisji dotyczyła kwestii zniesienia lub nie zniesienia przez Pawła VI Mszy św. trydenckiej. Wg opinii kardynałów Paweł VI nigdy formalnie nie zniósł tego rytu, a „żaden biskup nie ma prawa zabronić katolickiemu kapłanowi odprawiania Mszy trydenckiej19.

Chociaż nie było to jej zamiarem, Komisja przez swoją kanoniczną analizę pozbawiła indult jakiegokolwiek sensu. Jeśli Msza św. trydencka nigdy nie została zniesiona i nadal funkcjonuje jako absolutnie ważna liturgia Kościoła świętego, to jej odprawianie i uczestniczenie w niej jest prawem, a nie przywilejem, a indult Jana Pawła II nadający przywilej jej odprawiania jest zupełnie zbyteczny.

Bierny opór biskupów i interpretacja Stolicy Apostolskiej

Jednak papieska prośba o „wspaniałomyślne” stosowanie przywileju celebrowania Mszy św. trydenckiej nie została przez biskupów powitana z radością. Większość z nich pozostała głucha na wszelkie prośby i petycje. W tym samym czasie żądania katolickiej Mszy nasilały się, prawdopodobnie dlatego, że wierni mieli już dość „liturgicznej anarchii”, która dzięki Mszy Pawła VI panuje powszechnie w parafiach, chociaż stopień i intensywność mogą być różne, zwłaszcza we Francji20.

Jednak zachowanie biskupów tylko pozornie sprzeciwia się rozporządzeniom Stolicy Apostolskiej. Rzym robił na przykład obietnice mianowania „tradycyjnego” biskupa, ale obietnicy tej nie dotrzymał. Ustanowił wspomnianą komisję kardynałów, ale wypracowane przez nią normy i regulacje, obowiązujące w całym Kościele, nigdy nie zostały promulgowane. Oto trzy pierwsze z sześciu norm przytoczonych w podsumowaniu prac Komisji:

  1. W obrządkach Rytu Rzymskiego należy używać języka łacińskiego ze względu na szacunek, jaki mu się należy. Biskupi powinni nakazać odprawianie Mszy św. w tym języku w każdym ważniejszym punkcie swoich diecezji w niedziele i dni święte. Czytania na tych Mszach św. mają być w językach narodowych.
  2. Wszyscy kapłani mogą, w każdym czasie, odprawiać swoje prywatne Msze św. w języku łacińskim.
  3. W przypadku Mszy św. odprawianej w języku łacińskim, niezależnie od tego, czy w obecności wiernych czy też nie, kapłan ma prawo wyboru pomiędzy Mszałem Pawła VI (1970) i Mszałem Jana XXIII (1962)21.

Tak więc norma nr 3 zezwala na celebrację Mszy św. Piusa V wbrew ograniczeniom indultu! Jest oczywiste, dlaczego norma ta nie mogła zostać nigdy promulgowana. Mogłoby to doprowadzić do ukazania całemu światu fiaska reformy liturgicznej i skutków kierowania się „duchem Soboru”.

13 października 1993 roku ówczesny przewodniczący Una Voce, dr Eryk de Saventhem zwrócił się do Papieża z prośbą o wyrażenie zgody na promulgowanie powszechnego prawa do używania starego rytu Mszy i sakramentów w całym Kościele, co pozwoliłoby na przełamanie biernego oporu biskupów. 17 stycznia 1994 r. otrzymał z Sekretariatu Stanu odpowiedź podpisaną przez msgr. Jana Chrzciciela Re22, w której ten przypomina, że Komisja Ecclesia Dei dopuszcza używanie Mszału Rzymskiego...

...pod pewnymi warunkami. Po roku 1984 wydane zostały różne rozporządzenia w celu ułatwienia życia sakramentalnego pewnej grupie wiernych, jednak bez zgody na powszechne stosowanie wcześniejszych form liturgicznych. Prawo powszechne dotyczy stosowania rytu zrewidowanego po Soborze, w związku z czym przypadki używania poprzedniego rytu muszą być rozumiane jako przywilej o charakterze wyjątkowym.

Tak więc sprawę postawiono jasno. Celem Komisji Ecclesia Dei jest jedynie „ułatwianie życia sakramentalnego” wiernym przywiązanym do Tradycji, a nie udzielanie zgody na powszechne stosowanie starego rytu. Oznacza to, że ryt ten jest chwilowo tolerowany, aby nie urazić wrażliwości niektórych wiernych, ale nie należy się spodziewać, że będzie tak zawsze. Dalsza część listu czyni te intencje jeszcze czytelniejszymi. Po wyrażeniu należnego szacunku wobec „obrony wartości, które stanowią cenne dziedzictwo tradycji liturgicznej Kościoła”, msgr Re stwierdza otwarcie:

(...) pierwszym obowiązkiem wszystkich wiernych jest przyjęcie i badanie bogactwa treści, które znaleźć można w obowiązującej obecnie liturgii, w duchu wiary i posłuszeństwa Magisterium, unikając wszelkiego sprzeciwu, który mógłby ranić jedność kościelną23.

List kończy się przypomnieniem dr. de Saventhem, że Ojciec Święty ma nadzieję, iż Una Voce przyczyni się do osiągnięcia tego celu. Przewodniczący UV odpowiedział msgr. Re w dwóch następujących po sobie listach, na które jednak nie było już żadnej reakcji. W pierwszym z nich czytamy:

W ciągu ostatnich 25 lat wierni byli świadkami wprowadzania niezliczonych „ulepszeń” eucharystycznych, zakorzenionych mniej lub bardziej w rozmaitych edycjach Mszału Pawła VI i odwołujących do najróżniejszych opcji przez nie dopuszczanych. (...) W większości parafii celebracje te zostały wprost narzucone siłą. To dlatego, zniechęceni wierni, nie mając innego sposobu, by ich uniknąć, w cichym exodusie opuszczają kościoły. Widać to wyraźnie w statystykach z ostatnich 25 lat – postępująca erozja wiary, nawet pośród tych, którzy ciągle jeszcze uczęszczają do kościołów. Pamiętając o zasadzie lex orandi, lex credendi konieczną wydaje się konkluzja, że wiara nie żywi się już zreformowaną liturgią, można wręcz powiedzieć, że ta ostatnia przyspiesza proces utraty wiary?24

Zakres tolerancji

Tekst listu msgr. Re powinien być traktowany jako autentyczna interpretacja motu proprio Ecclesia Dei. Celem Komisji, która powstała w oparciu o ten dokument nie było bynajmniej przywrócenie starego rytu, ani nawet doprowadzenie do traktowania go na równi z nowym. Jest ona jedynie wynikiem „pasterskiej troski” Jana Pawła II wobec wrażliwości pewnych wiernych „przywiązanych do przeszłości”. Nie ma bynajmniej na celu uczynienia ze starego rytu powszechnie stosowanej liturgii Kościoła, określa raczej „zakres tolerancji”. Wręcz przeciwnie, jasnym życzeniem Rzymu jest, aby wszyscy wierni wypełnili swój obowiązek podchodząc bezkrytycznie do nowego rytu, jako że jest to i pozostanie wolą Papieża.

Znaczenie tego listu jako oficjalnej interpretacji motu proprio potwierdza fakt, że biskupi często posiłkują się nim przy udzielaniu odmownej odpowiedzi wobec prośby o indult25. Wśród hierarchii dominuje pogląd, że indult na odprawianie Mszy Trydenckiej jest jedynie wyjątkiem, który pewnego dnia zostanie anulowany. Z tego powodu możemy powiedzieć, że Ecclesia Dei pełni rolę marchewki, na którą wielu już dało się skusić, wyobrażając sobie, że obecny Papież mógłby w pełni przywrócić stosowanie starego rytu Mszy św., na równych prawach z nowym.

Niestety, przebudzenie bywa czasami bardzo bolesne. Obecne żądania wysuwane wobec wspólnot Ecclesia Dei przez Sekretarza Komisji, msgr Kamila Perla, nie pozostawiają złudzeń. W dokumencie wydanym w lecie 1988 roku (być może celowo przed obchodami dziesięciolecia Komisji) msgr Perl nakazuje, by: 1° w czasie odprawiania Mszy św. trydenckich w oparciu o indult celebrans siedział podczas czytana Lekcji, 2° pod koniec Mszy zaniechać odczytywania początku Ewangelii wg św. Jana, 3° do Mszy wprowadzić tzw. modlitwę wiernych26.

Ma to być prawdopodobnie próba okaleczenia Mszy Trydenckiej i zainfekowania jej elementami Mszy Pawła VI. Z jakiego powodu kapłan miałby siedzieć podczas Lekcji? Gdzie możemy coś takiego zobaczyć? Oczywiście na protestanckim Novus Ordo, gdzie kapłan-przewodniczący siedzi, podczas gdy świeccy odczytują fragmenty Starego i Nowego Testamentu, które tworzą tzw. „liturgię słowa”. Jeśli żądamy, by kapłan siedział w momencie, w którym on sam odczytywał tradycyjnie Lekcję, musimy naturalnie znaleźć kogoś innego, kto mógłby go zastąpić. Siostrę zakonną? Świeckiego? W ten sposób przygotowuje się grunt pod rewolucję. Dlaczego chce się znieść czytanie ostatniej Ewangelii? To jasne. Z pięciu powodów początek Ewangelii wg św. Jana jest nieekumeniczny i niepoprawny politycznie: 1° potwierdza Boską naturę Chrystusa, 2° przypomina, że świat i „swoi”, czyli żydzi, „Go nie przyjęli”, 3° przypomina, że świat jest wrogi Chrystusowi i potrzebuje nawrócenia, 4° wyrzuca żydom ich grzech przeciwko Duchowi Świętemu, 5° głosi wyższość chrześcijan względem „synów Abrahama”, dzięki wierze w Chrystusa stają się oni bowiem wybranymi „synami Boga”.

Wreszcie, tzw. „modlitwa wiernych” występuje w najrozmaitszych formach, za pomocą których duch ekumenizmu przenika bezpośrednio do Mszy, zgodnie z myślą Kościoła soborowego, narodzonego na II Soborze Watykańskim.

List msgr. Perla pokazuje, że Stolica Apostolska zdecydowała się przyspieszyć kroku. Ciężkie chwile czekają „wspólnoty Ecclesia Dei”, jeśli nie pójdą na kompromis i nie zaspokoją żądań władz Komisji. Zwierzchnicy tych wspólnot będą się prawdopodobnie opierać i próbować bronić Mszę św. Wszechczasów od tych cięć i dodatków, ale czy mają szanse na zwycięstwo? A jeśli tak, to na jak długo? Nauczą się, już po fakcie, że nie powinni dać się zwieść w 1988 roku. Powinni byli zakwestionować otwarcie ważność potępienia abpa Lefebvre. Zrobił to oficjalnie amerykański ksiądz Gerard Murray w swoich tezach licencjackich z zakresu z prawa kanonicznego, zbadanych i zaaprobowanych (w lipcu 1995 r.) przez najwyższe władze Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego. Przedyskutujemy te tezy w następnej części studium kanonicznego o konsekracjach biskupich z 1988 roku. cdn.

Pozostałe części:

Przypisy

  1. Artykuł został napisany w 1998 r. – przyp. red. Zawsze wierni.
  2. Por. AAS 1947, s. 553, cytowane przez Arnolda Ksawerego da Silveire w La nouvelle Messe de Paul VI: Qu’en penser?, Chireen-Nontreuil 1975.
  3. La nouvelle Messe de Paul VI, op. cit., s. 103–105.
  4. Na temat jedności rasy ludzkiej i końca Kościoła przypadającym na czasy po II Soborze Watykańskim, patrz P. Pasqualucci Un ‘intrusione lica nel Vaticano II: il concettodi unita del genere umano, „SiSiNoNo” 11/1988.
  5. Quare de huiusmodi sanctae Ecclesiae coadunatione locali eminenter valet promissio Christi: «Ubi sunt duo vel tres congregati in nomine meo, ibi sum in medio eorum» (Mt 18, 20). In Missae enim celebratione, in qua sacrificium Crucis perpetuatur, Christus realiter praesens adest in ipso coetu in suo nomine congregato, in person ministri, in verbo suo, et quidem substantialiter et continenter sub speciebus eucharisticis”. Tekst łaciński za: Michał Davies, „Pope Paul’s New Mass”, s. 285–287.
  6. La nouvelle Messe de Paul VI, op. cit.
  7. Patrz Krótka analiza krytyczna Novus Ordo Missae, s. 20–21.
  8. Indult Quattuor abhinc annos z 10 marca 1984.
  9. Wszystkie podkreślenia pochodzą od redakcji Zawsze wierni.
  10. Za Enquette, Sur la Messe traditionle 1988–1998, Appendix s. 373–374.
  11. Op. cit., s. 74.
  12. Ibid.
  13. Na temat działań dom Gerarda w celu uznania klasztoru w Le Barroux przez Rzym zob. „Biuletyn Dystryktu Francuskiego FSSPX” z 29 września 1988 r.
  14. Fakt ten został odnotowany w interwencji M. de Jaeghere, opisanej w Equette, op. cit., s. 279.
  15. Do chwili obecnej sytuacja nie uległa zmianie – żaden nowy biskup dla „tradycji” nie został wyświęcony (przyp. red. Zawsze wierni).
  16. Tekst wg Appendix do Enquette, op. cit., s. 374.
  17. Wg Enquette, s. 375.
  18. Wg Enquette, Ecclesia Dei? Rappel historique, s. 12–55.
  19. Źródłem tej informacji jest wypowiedź kard. Sticklera, wg „La Nef” 53/1995, s. 8–11.
  20. Enquette, op. cit., s. 264, 103, 261, 274.
  21. Enquette, op. cit., s. 391.
  22. Obecnie kard. Re jest przewodniczącym Kongregacji ds. Biskupów – przyp. red. Zawsze wierni.
  23. Enquette, op. cit., s. 385.
  24. Wg Appendixu do Enquette, op. cit., s. 385.
  25. Świadectwo ks. Jana Pawła Argouarch, Przełożonego Instytutu Krzyża Świętego w Riamount, za: Enquette, op. cit., s. 90–91.
  26. Za biuletynem „Inter Multiplices Una Vox”, lipiec 1998.